poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Brzoskwiniowy róż Inglot 99


Róże z Inglota uwielbiam ♥
Za trwałość, kapitalną pigmentację, niską cenę, wydajność i przyjemność pracowania z nimi. 
Są to róże o suchej konsystencji, która mi bardzo odpowiada. Mam kilka odsypek róży mineralnych w ładnych kolorach ale nie porwały mnie, chyba już za bardzo przywykłam do róży i bronzerów w kamieniu :)

Kolejny raz napiszę, że od lat cenię odcień 82, niezwykle uniwersalny, chłodny różowy kolor ale nie za różowy ;) Zaraz za nim 72, typowy jasny różowy ale nie kiczowaty ;)
3 ulubiony róż z Inglota to dzisiejszy bohater z numerkiem 99. 








Róż ma malutkie, delikatnie migoczące drobinki, widać je doskonale we wkładach ale na twarz się nie przenoszą, przy rozcieraniu po prostu się gubią. 
Daje bardzo subtelny efekt po roztarciu, jest matowy z niewielką ilością drobinek. Trzeba się przyjrzeć, żeby je dostrzec, subtelnie migają w słońcu. Odcień jest ciepły, brzoskwinkowy, dodaje dziewczęcości :) Zdecydowanie dla fanek ciepłych odcieni. 

Pigmentacja
Do rozcierania tych róży najlepiej sprawdzają mi się okrągłe lub skośne pędzle ale koniecznie miękkie i dość puszyste wtedy mogę uzyskać efekt delikatnej mgiełki. Nabieram je z wkładów lekko dotykając powierzchni, w tych różach nie da się mocno "dziabać" bo potrafią się kruszyć, nie polecam też zataczać pędzli okrągłym ruchem bo na twarzy będzie efekt ruskiej lalki ;)
Pigmentacja jest silna i nie polecam tych róży początkującym. 









Cena
  • w opakowaniu okrągłym około 22 zł
  • wkład do palety 15 zł i z tej opcji korzystam, najlepiej kupić większą paletę na róże i do niej kompletować kolory, wychodzi taniej i wszystko jest w jednym miejscu

Porwałam się na odcień nie mając przekonania do tych drobin, kręciłam nosem sprzedającej ale nie żałuję. Uwielbiam go na swojej bladej cerze zimą, latem na opalonej wygląda jeszcze lepiej. 


Jeśli macie jakieś swoje ulubione brzoskwiniowe odcienie, nie mające ceglastych tonów to piszcie w komentarzach ;))



                                                                                                   Pozdrawiam :-)

24 komentarze:

  1. Bardzo ładnie wygląda na policzkach :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też róże mineralne mnie nie porywają, zdecydowanie wolę te w kamieniu. Moim ulubieńcem jest również brzoskwiniowy róż z Catrice (dwukolorowy bodajże Apricot Smoothie, chyba teraz zmienili mu nazwę). Jest tani i również ma nienaganną pigmentację:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, który masz na myśli, nawet jakiś czas temu miałam go kupić ale w końcu odłozyłam, bardzo przyjemny odcień :)

      Usuń
  3. Lubię róże z Inglota. Miałam okazję testować kilka kolorów i właściwie z każdego byłam zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piąteczka! Ja też ze wszystkich jak dotąd jestem zadowolona :)

      Usuń
  4. Wolę różowe róże, więc polecasz Inglota? Chyba już czas najwyższy pożegnać mojego Bourjois (nie do wypaćkania!) i kupić coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, róże Inglota są kapitalne :)
      Bourjois nie miałam, kusi mnie i chyba w końcu się poddam, mają prawie same dobre opinie, coś w tym jest :)

      Usuń
  5. Pięknie u Ciebie wygląda. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten kolor bardzo mi się podoba będę musiała się przejść na ich stoisko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojojoj, będzie trudno wybrać :3
      tam oczopląsu można dostać ^^

      Usuń
  7. Pięknie wygląda u Ciebie na policzkach :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. ładny kolorek :) nigdy nie miałam nic z Inglota

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo fajny kolorek, delikatnie i świeżo się prezentuje :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ślicznie :) Piekne, wiosenne kolorki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moj ukochany brzoskwiniak to Life Is A Peach - Sleeka :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękny kolorek ;)) Z różami Inglota nie miałam styczności, ostatnimi czasy oczarowały mnie róże Sleeka ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Pięknie się prezentuje! Kolor nie dla mnie, bo preferuję głównie chłodne róże, ale mojej mamie by podpasował. Oj taaak, ona przepada za takimi odcieniami :)

    OdpowiedzUsuń
  14. to mój ulubieniec na zimę, bo nie podbija różowych tonów i zaczerwień, które zimową porą się uaktywniają u mnie, :)

    OdpowiedzUsuń
  15. mój zdecydowany faworyt-a używam tylko róży w tonacji pomarańczowej bo tylko takie mi pasują to bourjois peche vitaminee 36(jest cudowny! używam go od...11 lat i dodam że jestem w trakcie 2 opakowania!!!!!!!;) oraz również bourjois brun illusion-jest to piękny pomarańczowy brąz. Bez tych dwóch nie mogę się obyć od lat to mój absolutny must have. Piękny i bardzo podobny do peche vitaminee jest róż z golden rose terracotta 06.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze, na pytania odpowiadam pod postem pod którym zadałaś pytanie, przyjmuję konstruktywną krytykę, ale nie toleruję chamstwa, komentarze naruszające dobre imię mojego bloga i mnie będą usuwane jak również wszelki spam.