poniedziałek, 29 września 2014

Makijaż z użyciem palety Sleek Vintage

Do tego jesiennego smokey eyes użyłam Sleek Vintage. Kolory ma cudowne, gustuję w takich przydymionych zieleniach i chłodnych fioletach. Kolorystyka w palecie jest przemyślana, odcienie dobrze komponują się ze sobą. Jedną paletą można stworzyć wiele makijaży. 


Dokładnie ten makijaż miałam na początku września na ślubie. Postawiłam jak zwykle na mocniejszy makijaż oczu bo z ust i tak wszystko szybko się zjada ;)
Na ustach przyjemny róż Velvet Matte 09 z Golden Rose. Muszę przyznać, że pomadka była bardzo trwała, po posiłku widać było jeszcze kolor, jestem zachwycona jakością! ♥


Zdjęcia przedstawiają makijaż po około 6 godzinach od nałożenia, dlatego się błyszczę. 





Oczy
środkowa powieka- Lust in LA
załamanie- A Vow in Venice
zewnętrzny kącik- Forever in Florence
wewnętrzne kąciki rozświetliłam cieniem Pretty in Paris

do kreski wzdłuż linii rzęs posłużył mi kajal indyjski 
rzęsy wytuszowałam Pump Up z Lovely 

Usta
konturówka Golden Rose Classic 317
pomadka Golden Rose Velvet Matte 09

Twarz
mieszanka podkładów: Revlon Color Stay i La Roche Posay Toleriane
puder prasowany Synergen
bronzer Golden Rose 05 Teracotta
rozświetlacz Sensique (Cosmic Girl) 


niedziela, 28 września 2014

Włosowa niedziela z odżywką arganową 8 w 1 Eveline


Dzisiejsza pielęgnacja zajęła mi 45 minut łącznie z suszeniem. Efekt mnie zaskoczył, włosy są miękkie, sypkie i mają objętość. Odżywka Eveline bardzo dobrze sprawdza się na moich jasnych, falowanych włosach ale zauważyłam, że trzeba ją używać z przerwami. Nakładana co mycie już nie daje tak dobrych efektów. 




Moje włosy jest trudno ujarzmić, nie każda odżywka potafi je zdyscyplinować dlatego często długość myję lekką odżywką. Metoda ta sprawia, że włosy są bardziej elastyczne, dociążone a skręt jest bardziej podkreślony.




Mycie
Zaczęłam od zmoczenia włosów wodą, ociekającą długość odcisnęłam z wody i nałożyłam balsam Potter's z melisą po czym przeszłam do mycia skóry głowy szamponem Alterra- morelowy. Czynność powtórzyłam 2 razy.

Odżywianie
Umyte i odciśnięte włosy z wody owinęłam bawełnianą koszulką męską. Poczekałam aż tkanina dobrze wchłonie wilgoć i nałożyłam sutą porcję odżywki Eveline. Założyłam czepek i trzymałam 30 minut.
Po spłukaniu odżywki osuszyłam włosy z wody i wtarłam odrobinę odżywki bez spłukiwania Potter's (imbir), rozczesałam i wgniotłam żel z Joanny Rzepa z odżywką. Żel mi się nie sprawdza do utrwalania ale przynajmniej nie skleja i nie robi sucharów ;)

Wysuszyłam włosy suszarką z dyfuzorem. Zawsze tak robię, bez suszarki nie wyobrażam sobie życia. Jesli miałyby same wyschnąć czekałabym pół dnia i jeszcze z tyłu od skóry głowy byłyby wilgotne.




Miłego wieczoru :**♥


sobota, 27 września 2014

Ulubione we wrześniu ❥❥

We wrześniu miałam wiele imprez okolicznościowych i dużo obowiązków na głowie, miesiąc po prostu usciekł mi przez palce. Wrzesień to początek jesieni, kiedy się kończy przyroda zaczyna szaleć kolorami. Na drzewach już są pierwsze żółte liście, czekam aż zaczną spadać bo uwielbiam ten moment, który niestety trwa bardzo krótko. Pierwsze przymrozki psują uroki jesieni.
Wrzesień był dla mnie krótki ale wieczorami lubiłam dbać o twarz. 



Zacznę od dwóch produktów z serii Liście Manuka z Ziaji. Kapitalne są! Pasta działa oczyszczająco, rozjaśniająco i ściągająco na skórę, z kolei tonik po paru dniach stosowania zwęża pory. To zdecydowanie mój ulubiony duet we wrześniu. Zapach mają tak przyjemny, że aż chce się stosować :) 
Przez ponad połowę miesiąca na paznokciach miałam klasyczny czerwony lakier z Inglota nr 21. Ciepła, krwista czerwień pasowała mi do wszystkiego, świetnie się spisał na wielu imprezach. Trwałość jak dla mnie extra. Lakier trzyma mi się na paznokciach około 4-5 dni. Nakładam 3 wartswy bo przy dwóch są minimalne prześwity. Nie smuży i szybko schnie. Niestety rozmazuje się, trzeba go zmywać ściągając jednym ruchem w dół. Dużo zależy od zmywacza ale generalnie czerwienie są trudne do zmywania, łatwo jest wetrzeć lakier w skórki. 
Jakiś czas temu zrobiłam zamówienie z Biochemii Urody. Pierwszy raz kupiłam szampon bazowy do włosów i jestem zachwycona. Dobrze się pieni, jest łagodny dla mojej wrażliwej i skłonnej do przesuszeń skóry głowy. Włosy są świeże, odbite u nasady i domyte, na pewno będzie kolejne opakowanie. 
Nie mogłabym też nie wspomnieć o moim ulubionym obecnie kremie do twarzy Ziaja nawilżający, matujący. Świetny krem, dawno już nie miałam tak dobrego produktu za cenę 10 zł. Dobrze nawilża, nie zapycha porów, twarz po nałożeniu się nie błyszczy. Sprawdził się pod podkładem ale nie absorbuje sebum. Stosuję go na noc jako uzupełnienie pielęgancji po kwasach. 
Kolejny ulubiony produkt do pielęgancji twarzy to serum korygujące z kwasem migdałowym marki Bielenda. Czuć po paru dniach, że to serum działa, skóra jest gładsza, miększa, rozpromieniona ale nie łuszczy się. Żanych suchych skórek po tym serum nie widziałam. Obecnie stosuję je w połączeniu z kremem Avene Triacneal i do tego tonik z kwasami AHA/BHA 10 %. Ta trójca to już prawdziwa petarda. Skóra schodzi bardzo cieniutka ale problemów z nadwrażliwością na razie nie mam. Zobaczymy co będzie jak przydą wietrzne dni i mrozy. Serum oczywiście polecam bo łagodnie działa. 
Od dwóch miesięcy używam żelu pod prysznic z Avon w moim ulubionym śweżym zapachu. Zapach Lagoon niesamowicie mi się podoba dlatego sprawiłam sobie ogromną butlę ;)

Na koniec wisienka na torcie ♥ Ulubiona pomadka miesiąca- Golden Rose Velvet Matte 10. Przepadłam, zamówiłam kolejne kolory bo cudowne są te szminki:) Kolor 10 to przyjemny nude, który ma w sobie trochę brzoskwini. Bardzo twarzowy odcień, nie za ciemny, nie za ceglasty, nie za jasny. Ożywia twarz. 








piątek, 26 września 2014

Ulubieniec sierpnia i września. Ziaja- krem nawilżający, matujący


To moje pierwsze spotkanie z tym kremem i na pewno nie ostatnie. Ziaja krem nawilżający, matujący 25 + jest dostępny w sklepach firmowych, drogeriach sieciowych i osiedlowych. Swój nabyłam w aptece za około 12 zł. Pojemność standardowa 50 ml w tradycyjnym ziajowym, plastikowym słoiczku. 
Jest to krem do cery mieszanej i tłustej z nadmierną produkcją sebum i z tendencją do zaskórników. Krem, który ogranicza błyszczenie się skóry i jeszcze nawilża! Matowienie i nawilżenie w jednym słoiczku? Czy to w ogóle jest możliwe? 

W moim odczuciu krem nie matuje ale nie zostawia błyszczącej się warstwy. Lubię tą lekką powłoczkę na skórze, która nie jest świecąca. 





Krem daje wystarczające nawilżenie mojej mieszanej skórze. W sierpniu panowały upały więc krem nakładałam po serum korygującym z Bielendy. Byłam zadowolona. Obecnie używam go na noc po kwasowym toniku i ewentualnie na krem Triacneal z Avene. Jest przyjemny, łagodny dla skóry, mam wrażenie, że delikatnie koi, uspokaja mi skórę. Rano budzę się po nim błyszcząca ale skóra jest nawilżona. Nie miałam latem po nim niespodzianek, teraz też mi nie zapycha porów.

Konsystencja jest lekka, łatwo się rozsmarowuje, nie naciągam niepotrzebnie skóry.
Zapach według mnie ma silny ale bardzo przyjemny, długo czuję go na skórze.

Skład: Aqua, Aluminium Starch Octenylsuccinate, Cyclopentasiloxane, Octocrylene, Butylene Glycol, Enantia Chlorantha (Bark) Extract, Oleanolic Acid, Glycerin*, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Butylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Cetyl Alcohol*, Cyclomethicone, Dimethiconol, Stearyl Alcohol*, Cetearyl Olivate*, Sorbitan Olivate, Sorbitan Stearate*, Caesalpinia Spinosa Gum, Panthenol, Sodium Hyaluronate, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Polysorbate 20, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, DMDM Hydantoin, Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Citronellol, Benzyl Salicylate, Coumarin, Amyl Cinnamal, Limonene, Cinnamyl Alcohol, Citric Acid* (10.03.2011)






Krem obecnie używam tylko na noc. Ciekawiło mnie jak będzie sprawdzał się pod podkładem, próbowałam i przy trzech podejściach bez zarzutu. Nie planuję go używać pod makijaż, na dzień raczej wybieram filtr z La Roche Posay 30 +.

W słoiczku niedługo będzie widać dno. Planuję kupić go ponownie (może w wersji 35 +? mimo, że dużo mi barkuje do tych lat to mało mnie to obchodzi, oznaczeniami na kremach co do wieku zupełnie się nie sugeruję) albo zdecyduję się na krem z serii Liście Manuka, jestem bardzo zadowolona z toniku i z pasty oczyszczającej z tej serii dlatego kusi mnie aby wypróbować krem.


Jakie kremy z Ziaji sprawdzają się u Was?  :)

Pozdrawiam i życzę leniwego weekendu ;)



czwartek, 25 września 2014

Balsam do ciała Cztery Pory Roku Eco Jabłko


Zapowiadało się ciekawie. Intensywnie nawilżający balsam, który ma w składzie 95 % składników pochodzenia naturalnego. Okazuje się, że jednak można za 10 zł dać konsumentowi dobry skład. Naczytałam się wiele pozytywnych recenzji na temat balsamów Cztery Pory Roku więc koniecznie chciałam mieć jakikolwiek z serii. Naszukałam się! Taki moloch jak Tesco, Leclerc w moim mieście nie miały ich w ofercie... Któregoś dnia ujrzałam je w małej drogerii samoobsługowej Jawa. Bez zbędnego zastanawiania się wrzuciłam do koszyka, przecież tak dużo dziewczyn je polecało. Padło za zapach jabłko i jagoda acai, wydawało mi się, że będzie przyjemny. 



Balsam świetnie nawilża ale jest trochę uciążliwy do wsmarowania (uroki naturalnych składów). W bardziej przesuszone partie skóry wchłania się szybciej czyli u mnie nogi, łokcie i kolana. Reszta ciała bardzo wolno go przyjmuje. Staram się nakładać cienką warstwę bo inaczej marze się po skórze biała warstwa. Lepiej dokładać małymi porcjami niż męczyć się z wklepywaniem jednej a konkretnej. Balsamem smaruję się tylko na noc po wieczornej kąpieli, przyzwyczaiłam się do dość "sutej warstwy" :)

Przyznam szczerze, że gdyby ten zapach jabłka był ładniejszy to kupiłabym kolejną butelkę. Innych zapachów aż boję się próbować, tak rozczarował mnie ten jabłkowy :( Wiecie jak to pachnie na skórze? Jak zleżałe skórki z jabłka lub kompot nie pierwszej świeżości...
Z butelki pachnie fajnie, ale nie jestem w stanie wąchać swojej skóry po paru minutach, nie daję rady, to nie moje nuty zapachowe...
Nie lubię gdy kosmetyk "utlenia się" po nałożeniu i zaczyna śmierdzieć :/ Zapach to kwestia indywidualna, mi akurat nie podchodzi.

To już chyba koniec mojej przygody z balsamami Cztery Pory Roku. Wolę gorszy skład i przyjemność z używania, to zgniłe jabłko mnie irytuje ;)


Wydajność balsamu jest dla mnie zaskakująca, nie jestem w stanie zużyć przez miesiąc całej butelki dzieląc się z partnerem :) Zauważyłam, że czasami smaruje sobie ręce ;) Dobre i to! :DD




środa, 24 września 2014

Golden Rose Velvet Matte lipstick 04, 07, 10


Uwielbiam te kolory ♥ 
Pomadki na stronie zupełnie nie przypominają rzeczywistych kolorów. Sugerowałam się swatchami w internecie i zamówiłam sobie na początek 3 odcienie, które najbardziej mi się podobały. Ze wszystkich jestem zadowolona, trafiłam idealnie. 

Płaciłam około 10 zł na sztukę, teraz są jeszcze tańsze kosztują zaledwie 8,90 i jestem ciekawa czy to chwilowa promocja czy cenę obniżyli na stałe. 
Moim zdaniem lepsze jakościwo od pomadek Kobo czy Essence. Jeśli lubicie matowe wykończenie na ustach to serdecznie polecam :)





Opakowania są matowe w bordowym, eleganckim kolorze, napisy na pewno będą się ścierały jak zacznę je nosić w torebce.
Nie zamykają się na charakterystyczny dla pomadek "klik" ale nie powinny się otwierać bo skówka dość dobrze się trzyma.




04 miałam na liście od samego początku. To odcień koralowy inny niż wszystkie. Więcej jest w nim różu niż pomarańczu. Jest bardzo intensywny, można powiedzieć, że neonowy. Chyba cieszy się największą popularnością :)



07 to chłodny róż, daje delikatny efekt na ustach, absolutnie nie jest silny. Jest to wg mnie trochę jaśniejsza wersja Rimmel Airy Fairy tylko bez złotych tonów. Zupełnie matowa i trochę mniej kremowa niż dwie pozostałe ale nakłada się bosko.





10 to ciepły nude, który ma w sobie odrobinę brzoskwiniowych tonów. Będzie pasował blondynkom i brunetkom. Nie rozbiela ust, nie odbiera twarzy blasku, jest to bardzo twarzowy kolor, ożywiający. Buzia nie wygląda trupio. Kolor świetnie zagrał ze skórą opaloną samoopalaczem. Dla bardzo jasnej, bladej cery może okazać się zbyt ceglasty. Jeśli masz cerę żółtawą, oliwkową to polecam!  




Pomadki są bardzo kremowe, przyjemnie się nakładają mimo suchej konsystencji. Komfortowo się je nosi i nie wysuszają ust. Trwałość cudowna przez wiele godzin. Ciemne kolory mają tendencję do znikania na środku ust. Po posiłku, zostaje dookoła obwódka z pomadki którą trzeba wypełnić lub zetrzeć. Ostatnio w galerii jedliśmy z partnerem lody, miałam wtedy na ustach kolor 04, który zupełnie zjadł się ze środkowej części warg, usta wyglądały jakbym pomalowała je tylko konturówką ;) Na szczęście partner mówi mi o takich rzeczach, w łazience szybciutko wypełniłam brakujące miejsce jednym pociągnięciem szminką i po sprawie. Jasne kolory znikają bardziej równomiernie.
Jak dla mnie kapitalne i mam ogromną ochotę na więcej ;) ♥


07 



04



10


poniedziałek, 22 września 2014

Liebster Blog Award

Witam ciepło :)
Dziś rano poczułam prawdziwą jesień :) Przywitał mnie chłodny poranek z bardzo gęstą mgłą. Czekam teraz na zmiany w przyrodzie. Uwielbiam chodniki wyścielone kolorowymi liściami, słoneczny wrzesień, poranną jesienną rosę i przyjemny chłodek rano na spacerach z psem.
 W tygodniu przejrzę szafę bo muszę wyjąć swoje krótkie kozaczki z zeszłego roku i koniecznie muszę zrobić rozpoznanie w sklepach i kupić jakieś nowe. Jeśli macie sprawdzone sklepy online z butami to możecie podzielić się linkami w komentarzach :)






Dziś wpis na luzie bo mam trochę czasu przed wyściem na trening. Pytania zadała mi Kinguś :* Dziękuję, Tobie nie potrafię odmówić, bardzo chętnie odpowiem :) ♥



Czy poza blogowaniem masz inne hobby?
Tak :) Podróżuję, kocham to, gdybym miała czas, pieniądze i dużo wolnego czasu to chyba nie robiłabym nic innego ;) Od trzech lat chodzę na zumbę, uwielbiam i nie potrafię z niej zrezygnować bo sprawia mi dużo przyjemności.
Tańczę.

Jakich trików makijażowych nauczyłaś się od swojej mamy?
Na pewno dzięki niej jako nastolatka nie zaliczyłam dużo makijażowych wpadek. Do szkoły pozwalała mi malować tylko rzęsy i używać ochronnej pomadki Nivea. W weekendy mogłam nakładać róż, cudować z cieniami i nakładać lekki podkład, kiepsko mi to wychodziło ale przymykała oko bo siedziałam w domu. Jeśli makijaż był kiczowaty musiałam zmyć, jeśli wyszedł w miarę dobrze mogłam wyjść z nią na zakupy. Złościło mnie, że mama mnie ograniczała, teraz wiem, że dostałam świetną lekcję. Miałam oczywiście swoje kosmetyki, wyproszone u mamy lub kupione za kieszonkowe. Miałam ogromną przyjemność z oszczędzania na tusze Maybelline i podkłady L'oreal. Wtedy to były dla mnie mega luksusowe kosmetyki :)
Nigdy nie farbowałam sama włosów. Pierwszą koloryzację przeszłam w wieku 16 lat kiedy szłam do szkoły średniej, były to lekkie pasemka o 3 tony jaśniejsze od włosów naturalnych.
Mama na pewno nauczyła mnie stylizować włosy. Robiłyśmy loki na ścinki materiałów, papiloty papierowe, wałki gumowe itp. Do dziś pamiętam długie spirale, które zrobiła mi na komunię.
Swojej córce też będę pozwalała na makijaż w weekendy, będzie nabierała wprawy, będzie miała tą mega przyjemność z używania kosmetyków i na pewno jej kupię własny zestaw, żeby nie podbierała mojego.

Twój pierwszy kosmetyk kolorowy?
Nie pamiętam dobrze. Chyba jakiś tusz... Pierwsze cienie miałam z Inglota kupione na bazarze, tak ta firma zaczynała ;) Już wtedy cienie były bardzo dobre tylko mieli mniejszy asortyment i nie było wkładów do palet. Pierwsza moja duża paleta miała chyba 15 cieni i była z Ruby Rose.  Ogólnie kupowałam w drogeriach, bazarowe kosmetyki mnie nie przekonywały.

Czy jest taki kosmetyk, który uwielbiałaś i zniknął z rynku?
Tak. Wiele lat używałam podkładu Astor Perfect Stay. Obecnie nie ma go w drogeriach, może pojawi się ulepszona wersja.

Limitki- jaki jest Twój stosunek do nich?
Wiele razy trafiłam na limitkowe buble. Kupuję czasami jeśli coś mi wpadnie w oko ale jakoś mocno mnie do nich nie ciągnie. Odnoszę wrażenie, że limitkowanki są coraz gorsze jakościowo i produkowane ot tak aby coś wepchnąć nowego do szaf. Wg mnie są coraz mniej przemyślane.

Twój signature scent, flagowy zapach?
Obecnie utożsamiam się z zapachem The Body- Burberry. Wg mnie jest kobiecy, seksowny, tajemniczy, uwodzicielski i pociągający. Kocham też zapach Naomi Campbell Cat Deluxe.

Usta- wyraziste czy neutralne?
Neutralne, przeważnie stawiam na mocniejszy makijaż oczu, którego nie trzeba kontrolować ;)

Torebka na co dzień- mała listonoszka czy wielki shopper?
I jedne i drugie :) Na zakupy ciuchowe chodzę z listonoszką bo jest wygodna i mam wolne ręce, noszę je prawie całe lato do pracy ze względu na wygodę i fajnie pasują do lekkich stylizacji. Duże torby na ramię czy do ręki częściej wybieram jesienią i zimą do wysokich kozaków i płaszczyków. Nie umiem wybrać, dużo zależy od stroju, okazji i mojego nastroju ;)

Toaletka- must have czy zbędny mebel?
Must have! Nie potrafię malować się w łazience na stojąco. W ogóle nie potrafię malować się w łazience. Od zawsze makijaż robiłam sobie w swoim pokoju i najlepiej przy świetle dziennym. Zimą maluję się rano do pracy przy świetle sztucznym, nie lubię tego ale nie mam wyjścia dlatego zainwestowałam w jasne i dobre oświetlenie nad toaletką.

Jak przechowujesz swoje lakiery do paznokci?
Stoją sobie w dwóch pudełkach. Dzielą się na kolory jasne i ciemne.

Czy malujesz paznokcie u stóp zimą?
Oczywiście, przeważnie na granatowe i czerwone kolory.


Miło, że tu zajrzałaś, pozdrawiam :*






sobota, 20 września 2014

Aktywne serum korygujące z 10 % kwasem migdałowym. Bielenda SUPER POWER MEZO SERUM.


Serum używam około 2 miesiące, kupiłam je w Naturze jak tylko się pojawiły. Wielkim zaskoczeniem okazała się dla mnie nowa gama Skin Clinic. Marka Bielenda wprowadziła 4 nowe serie tych kosmetyków:
  • terapia korygująca z kwasem migdałowym 
  • terapia nawilżająca 
  • terapia professional 
  • terapia odmładzająca


Skusiłam się tylko na serum do twarzy z kwasem migdałowym, nic więcej wtedy nie potrzebowałam.  Oprócz tego serum zainteresował mnie tonik złuszczający, nawilżające serum z olejkami i kremy do twarzy. Z czasem na pewno wypróbuję inne kosmetyki. 






Seria korygująca (zielona) polecana jest do skóry z niedoskonałościami, mieszanej, tłustej, z rozszerzonymi porami oraz z widocznymi zmianami trądzikowymi.

Skład serum:
 Aqua (Water), Mandelic Acid, Lactobionic Acid, Niacinamide, Sodium Hyaluronate, Allantoin, Hydroxyethylocellulose, Polysorbate 20, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Hydroxycitronellal, Limonene, Linalool





Cena: płaciłam około 22 zł, akurat trafiłam na promocję, bez promocji około 27 zł
Dostępność: na pewno drogerie Natura 
Pojemość: 30 g
Więcej informacji na stronie:


Jest to serum złuszczające z 10 % kwasem migdałowym. Producent poleca stosować od 2 do 3 razy w tygodniu jeśli skóra jest wrażliwa. Ja to serum nakładałam latem codziennie rano pod filtr a na noc pod krem nawilżający (Ziaja). Nie miałam żadnych kłopotów z cerą, żadnych suchych skórek i przesuszeń, nie dokuczało mi ściągnięcie skóry przy tak częstym stosowaniu. Miałam skórę wygładzoną, delikatną a pory wydawały mi się czyste.
Od początku września podbijam efekt. Zanim nałożę serum na noc przecieram twarz tonikiem z kwasami AHA/BHA 10 % co trzeci dzień, w pozostałe dni używam złuszczającego lżejszego toniku Ziaja Liście Manuka. Po wklepaniu serum zawsze dokładam po paru minutach krem nawilżający lub olejek, czasami nawet krem złuszczający, zależy od kondycji skóry.




Serum działa kapitalnie. Latem nie mogłam narzekać na wysyp podskórnych grudek, które czasami mnie atakują. Skóra była gładka jak po użyciu ostrego peelingu, rozbielona, czysta na brodzie i nosie oraz mniej się przetłuszczała. Teraz zaobserwowałam jeszcze lepsze efekty gdy wprowadziłam do pielęgnacji więcej kosmetyków złuszczających.
To serum działa i to widać!

Bardzo wydajne, używam około 2 miesiące i nie zużyłam połowy. Buteleczka jest elegancka, szklana, ładnie wygląda na łazienkowej półce. Konsystencję ma jak typowe serum naiwlżające, jest wodniste i błyskawicznie się wchłania. Skóra jest po nim trochę lepka ale mi to nie przeszkadza i tak po paru sekundach wklepuję krem nawilżajacy lub filtr.



Składniki aktywne:  

  • KWAS MIGDAŁOWY delikatnie złuszcza naskórek, działa antybakteryjnie, zwęża pory, redukuje nadmierne wydzielanie sebum, zapobiega zatykaniu porów, rozjaśnia przebarwienia.
  • KWAS LAKTOBIONOWY złuszcza naskórek stymulując mechanizmy naprawcze skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków, wygładza i ujednolica koloryt cery, intensywnie nawilża.
  • WITAMINA B3 wzmacnia, odnawia i matuje skórę, podnosi jej odporność na uszkodzenia. Zwalcza problemy skórne – trądzik, zaczerwienienia i szorstkość. Rozjaśnia naskórek, redukuje plamy pigmentacyjne posłoneczne i starcze.





Serum złuszcza bardzo łagodnie, nie ma podrażnień i żadnych suchych skórek. Nie wystąpiło u mnie podrażnienie, szczypanie czy nieprzyjemne ściągnięcie, być może dlatego, że moja cera jest przyzwyczajona do kwasów albo serum faktycznie jest tak łagodne.
Jeśli stosowałyście serum z 10 % kwasem migdałowym to dajcie znać jak Wasze odczucia.


Pozdrawiam i życzę przyjemnego weekendu :** ♥




piątek, 19 września 2014

Foto mix sierpniowo- wrześniowy :)

W sierpniu, kiedy jeszcze mieliśmy upały byłam w warszawskim Zoo. Sporo się zmieniło przez 10 lat, tak, aż tyle czasu tam nie byłam ;) Zrobiłam tam mega dużo zdjęć, dla Was mam tylko trzy. 


Tego wymęczonego misia było mi bardzo szkoda :(





Tydzień temu bylismy na weselu. Na poprzednie wesele w maju czesałam się u mojej ulubionej fryzjerki. Sporo czasu zajęło mi doprowadzenie włosów do normalnego stanu, pianki i ogólnie stylizacja fryzjerska im nie służy dlatego postanowiłam zostawić swoje "naturale" i poszłam po prostu w rozpuszczonych :) Oczywiście użyłam ulubionej odżywki Fructis Mega Objętość bo to mój pewniak. Olejowane lnianym i umyte balsamem Potter's - melisa.




Moje pierwsze 3 pomadki z Golden Rose z serii Velvet Matte.  Na nich się nie skończyło :)
Teraz są tańsze, dlatego domówiłam dwie kolejne i dwie konturówki 
Link do sklepu KLIK




Sporo kupiłam na stronie Biochemii Urody: tonik z kwasami, szampon bazowy, olej arganowy, olejek myjący-drzewo herbaciane, odżywczy żel hialuronowy. Pomieszałam wszystko na drugi dzień i używam, nic mnie nie zawiodło. KLIK



Potrzebowałam nowego olejku do włosów, wybrałam tradycyjną Sesę, może porównam ten olej z drugą wersją Flower. Dodatkowo nowość na polskim rynku! Firma Lakme (indyjska) ma w swojej ofercie kosmetyki do makijażu, wypróbuję kolorową kredkę w jesiennym śliwkowym odcieniu. Oba produkty pochodzą z jednego z moich ulubionych sklepów z olejkami indyjskimi  KLIK




Najprostsze drożdżowe z płatkami migdałowymi bo lubię piec ciasta przy których nie ma dużo pracy ;)






Na koniec domowe spa dla dłoni, ostatnio często olejuję dłonie i skórki, metoda jest świetna na szybką regenerację, na dłoniach mam olej rycynowy. 



czwartek, 18 września 2014

Ziaja Liście Manuka, pasta oczyszczająca i tonik do twarzy

Mamy szał na Ziaję :)
Wcale się nie dziwię, że ta seria tak szybko została doceniona, produkty są kapitalne. Działają i są bardzo łagodne dla skóry. Delikatnego złuszczania potrzebuje każdy rodzaj cery, to ważny etap w pielęgnacji. Jestem posiadaczką cery mieszanej, bardzo skłonnej do przetłuszczania się, dodatkowo zimą staje się niedogodna gdy na dworze jest wietrznie i zimno. Różnice temperatur czasami mają silny wpływ i wystepują podrażnienia na skórze, mimo to nie rezygnuję ze złuszczania, dobrze oczyszczona skóra z martwego naakórka lepiej wchłania kosmetyki pielęgnacyjne. Muszę to robić z rozwagą w te dni kiedy skóra nie reaguje rumieniem. 

Jesienią i zimą stosuję kosmetyki z kwasami, moja skóra od lat jest traktowana dość silnymi kosmetykami złuszczającymi dlatego szybko się przyzwyczaja gdy zmieniam pielęgnację. Ziaja liście manuka to dopełnienie mojego schematu. O pielęgnacji cery będzie osobny post, jestem na etapie jej pisania i zbieram zdjęcia. 







-//- PASTA DO GŁĘBOKIEGO OCZYSZCZANIA PRZECIW ZASKÓRNIKOM  -//-
To jest prawdziwa gęsta pasta, opornie wyciska się z tubki ale nie mam problemów z rozcieraniem jej na skórze, dobrze, że nie muszę naciągać skóry przy nakładaniu bo bardzo tego nie lubię. Bardzo wydajna, wystarczy niewiele aby pokryć całą twarz. 
Po dokładnym umyciu twarzy nakładam ją jak maskę, przez kilka sekund masuję policzki, nos a na końcu dokładniej czoło i brodę bo tam najwięcej niedrobrego się dzieje :) Zostawiam na skórze aż zaschnie, trwa to około 10 minut. Zmywam dokładnie za pomocą wody i gąbeczki do mycia twarzy. Pasta szybko się rozpuszcza, drobinki peelingujące złuszczają skórę przy masowaniu a potem jeszcze przy zmywaniu. Efekt jest doskonały, skóra jest widocznie rozjaśniona, gładsza. Po paru minutach nakładam krem nawilżający lub złuszczający, zależy od potrzeb. Czasami po tej paście czuję delikatny efekt ściągnięcia. 
Zapach ma świeży i przyjemny. Fajnie jest z nią posiedzieć w kąpieli :)


Skład:  Aqua (Water), Hydrated Silica, Glycerin, Polyethylene, Sodium Laurenth Sulfate, Titanium Dioxide, Cellulose Gum, Panthenol, Illite, Propylene Glycol, Leptospermum Scoparium Leaf Extract, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.




-//- TONIK ZWĘŻAJĄCY PORY -//-
Zapach ♥ Bardzo, bardzo trafia w mój gust. Według mnie jest świeży, przyjemny, dość mocny ale relaksujący. Toniku używam zawsze rano i wieczorem, pomijam go tylko w te dni kiedy przemywam twarz tonikiem z kwasami (Biochemia Urody). Mega odświeża i wiem, że działa oczyszczająco. Zaczęłam używać go latem, wtedy jeszcze nie wprowadziłam do pielęgnacji kwasów i czułam, że tonik deliktanie wygładza skórę przy codziennym używaniu.

Skład: Aqua (Water), Glycerin, Panthenol, Propylene Glycol, Gluconate, Lactobionic Acid, Mandelic Acid, Leptospermum Scoparium Leaf Extract, Polysorbate 20, Diazolidinyl Urea, Sodium Benzoate, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.






Serię bardzo mocno polecam, kosmetyki pięknie pachną i działają. 

niedziela, 14 września 2014

Jagodowe usta na początek jesieni- Essence 09 Wear Berries!

Kalendarzowa jesień zacznie się dopiero za tydzień ale ja już od początku września jestem w jesiennym nastroju ;) Dziś przedstawię moją nową pomadkę z Essence w odcieniu delikatnego fioletu. 




09 Wear Berries przypomina mi kolor jagodowych lodów ;) Moim zdaniem jest to ładny i całkiem spokojny odcień fioletu. Fiolety na ustach są trudne w noszeniu, większość testerów, które macałam w drogerii Natura wydawały mi się zbyt nasycone i zbyt sine na dłoni. Poruszałam się wsród testerów różnych marek, sprawdzałam wszelkie dostępne fiolety w tej drogerii i najbardziej spodobała mi się właśnie pomadka Essence 09. Zapłaciłam za nią zaledwie 10 zł, miałam ochotę wrzucić do koszyka jeszcze 2 koralowe odcienie ale odpuściłam, pomadek mam sporo i staram się już nie kupować kolejnych :)



Pomadka jest lekko nawilżająca, pigmentacja słaba, przynajmniej ten kolor po jednej warstwie wychodzi transparentny. Trzeba nałożyć przynajmniej 2 warstwy, żeby uzyskać efekt jak na zdjęciu.

Konsystencja i wykończenie bardzo przypomina mi pomadki Wibo Eliksir.



  • Nawilżająca
  • Średnio kryjąca
  • Z połyskiem. 





środa, 10 września 2014

Makijaż szaro- fioletowy {Sleek Vintage, Vipera}


Dawno nie malowałam oczu na tak ciemne fiolety. Parę dni temu naszło mnie na ciemny odcień fioletu wpadający w śliwkę, dlatego sięgnęłam po paletę Sleek Vintage.
W palecie są kolory, które rewelacyjnie będą pasowały na nadchodzącą jesień ❣❣






 Usta 
  • pomadka Wibo Eliksir 06 

Oczy 


  • na całej ruchomej powiece cień szary Vipera CV 06 
  • zewnętrzny kacik oka cień Honeymoon in Hollywood pomieszany z Forever in Florence
  • do kreski użyłam eyelinera Wibo 
  • tusz Lovely Pump UP 


Policzki 
  • bronzer teracotta Golden Rose 05 
  • róż MAC Dainty 


Twarz 

  • podkład La Roche Posay Toleriane Teint pomieszany z Essence Stay All Day 
  • puder sypki Inglot 14