środa, 29 stycznia 2014

Rimmel Wake Me Up, podkład rozświetlający.

Wypróbowałam słynny podkład od Rimmel, który zbiera wiele pozytywnych recenzji. Rozświetlenie idealne? Hm, jak do tej pory lepszego rozświetlającego podkładu nie miałam. W sumie nie było ich dużo, nie ciągnie mnie do tego typu produktów. Moja cera jest mieszana, w ciągu dnia nabiera naturalnego blasku i nie potrzebuję go sobie dokładać. 

Podkład dobrze mi służy ale tylko jesienią i zimą, podczas kuracji złuszczającej, ponieważ ma formułę nawilżającą, nie podkreśla łuszczących się skórek i w miarę grzecznie przetrwa na twarzy 8-9 godzin, na więcej niestety nie mogę liczyć. W ciepłe miesiące spływa po około 4-5 godzinach, nie współpracuje z filtrami typu 30 + La Roche Posay. 





Rozświetlenie na piątkę. Trochę się nagimnastykowałam, żeby w końcu było widać te masę srebrzystych drobinek na zdjęciach. Widać je na twarzy w świetle słonecznym i sztucznym, nie jest to nachalny efekt, trzeba się przyjrzeć z bliska żeby zauważyć, z daleka ładnie odbija światło.
Nie ma takiej możliwości, żeby zostawić go bez przypudrowania, na mojej twarzy nie zastyga, używam pod niego różne rodzaje kremów i na każdym jest to samo, jest lepki na twarzy, żeby ładnie roztarł się róż czy bronzer na twarzy musi być sucho. Wolałam o tym wspomnieć, wiem że wiele z Was nie przypudrowuje podkładu.

W szklanym opakowaniu jest standardowa ilość produktu czyli 30 ml. Na pokrycie całej twarzy potrzebuję około 1,5 pompki przy użyciu gąbeczki, jeśli nakładam opuszkami palców wystarcza 1 pompka.
Mam kolor 100 Ivory, który dobrze stapia się z cerą, podkład absolutnie nie tworzy maski, jest bardzo lekki i ma kapitalną jedwabistą formułę.
Krycie można sobie budować, dokładając w bardziej problematyczne miejsca, kryje średnio, mogłabym go porównać do Maybelline Afinittone, tylko Rimmel ma gęstszą konsystencję, Maybelline jest bardzo wodnisty. Oba podkłady mają lekką formułę i przy tym dość dobrze kryją.






 W szklanym opakowaniu jest standardowa ilość produktu czyli 30 ml. Na pokrycie całej twarzy potrzebuję około 1,5 pompki przy użyciu gąbeczki, jeśli nakładam opuszkami palców wystarcza 1 pompka.
Mam kolor 100 Ivory, który dobrze stapia się z cerą, podkład absolutnie nie tworzy maski, jest bardzo lekki i ma kapitalną jedwabistą formułę. Jest to kolor najjaśniejszy w całej gamie i powinien być dobry dla przeciętnej Polki, która się nie opala.
Krycie można sobie budować, dokładając w bardziej problematyczne miejsca, kryje średnio, mogłabym go porównać do Maybelline Afinittone, tylko Rimmel ma gęstszą konsystencję, Maybelline jest bardzo wodnisty. Oba podkłady mają lekką formułę i przy tym dość dobrze kryją.


Trwałość mnie zawiodła, na pewno lepiej będzie się trzymał na suchej skórze. Moja cała strefa T w ciągu dnia mocno się przetłuszcza z tym podkładem. Na twarzy jest zbyt wilgotno, dlatego podkład po 4 godzinach potrafi migrować, w ciepłe dni strasznie mnie irytuje, ściera się nawet przy noszeniu okularów przeciwsłonecznych. Nie współpracuje z wysokimi filtrami, filtr + ten podkład i twarz świeci się jak psu jajca, na twarzy powstaje mokra, świecąca się tafla, którą trudno ogarnąć pudrem. Nie zastyga i w tym jest problem.




To extra glow, którego ja nie potrzebuję dlatego raczej nie wrócę do tego podkładu mimo, że ładnie wygląda na twarzy. Zaspokoiłam ciekawość :) 

wtorek, 28 stycznia 2014

Korektor w sztyfcie Eveline Art Scenic


To już moje drugie opakowanie dlatego postanowiłam napisać recenzję. Doskonale się u mnie sprawdza, będę polecała! Szukałam zamiennika korektora Synergen, ponieważ jest typowo na wypryski, wysusza skórę i jest bardzo ciężki. Znalazłam lżejszy, całkiem dobrze kryjący i też w formie sztyftu. 

Korektor przede wszystkim jest bardzo wygodny w użyciu, można nakładać go bezpośrednio z opakowania lub bardziej higienicznie pędzelkiem. Forma jest dobra ale zbiera zarazki z wyprysków i może je roznosić. Jak kto woli. Ja nakładam z opakowania, nie śmigam nim po trądziku bo go po prostu nie mam. 
Wykręca się idealnie, opakowanie nigdy się nie blokuje. 





Konsystencja
Sztyft jest twardy, w sensie nie rozpływa mi się w opakowaniu, po nałożeniu na skórę staje się bardzo kremowy, łatwo wklepać go palcami, rozetrzeć pędzelkiem czy docisnąć do skóry gąbeczką do podkładu. Produkt lekko zastyga, po przypudrowaniu trzyma się cały dzień.

Krycie
Bardzo dobre, można je budować bo konsystencja na to pozwala. Nadaje się również pod oczy, nie wchodzi w zmarszczki, nie wysusza. Pod oczy używam rzadko, wolę na co dzień lekkie, wodniste i nawilżające konsystencje, nadal moim ulubionym korektorem pod oczy jest Inglot.



Korektor jest tani kosztuje niecałe 12 zł i wystarcza na ponad pół roku codziennego stosowania.
Jak widać na zdjęciu opakowanie bardzo szybko robi się niechlujne, napisy błyskawicznie znikają, bardzo tego nie lubię. Kolor mam chyba najjaśniejszy, nie jestem pewna z opakowania już nic nie odczytam...



niedziela, 26 stycznia 2014

Sprawdziłam o co ten cały szum. Odżywka Aussie GŁĘBOKIE ODŻYWIENIE do włosów długich+efekty.

W Rossmannie była niedawno obniżka na cały asortyment Aussie w sumie ubogi, ale dobre i to. Jestem ciekawa czy linie się rozrosną, chciałabym żeby pojawiły się pianki i odżywki w sprayu. Marka zrobiła wielki szał w Nowym Yorku, powoli podbija serca Polek więc wypróbowałam i ja.

Kolekcja składa się z 5 rodzajów:
  • do włosów długich
  • suchych i zniszczonych 
  • do włosów farbowanych i niesfornych 
  • cienkich 
  • Mega Instant do częstego stosowania 
Zdecydowałam się na tą do włosów długich z ekstraktem z australijskiego eukaliptusa i olejkiem awokado.
Wszystkie magiczne składniki są dopiero po zapachu, szkoda. Mimo to nie mam tej odżywce nic do zarzucenia.




Działanie
Wspaniale zmiękcza włosy, sprawia, że są elastyczne, śmigają w górę i dół jak sprężynki, efekt murowany jeśli odżywka "posiedzi" na włosach przynajmniej 20 minut. Sugerowane 3 minuty na opakowaniu to tylko bajer producenta, nie wierzcie w takie rzeczy, przez tak krótki okres ŻADNA ODŻYWKA NIE ZADZIAŁA. Nie ważne jak luksusowa by była, jak droga i jak napakowana cudownym składem. 
Zima to ciężki okres dla włosów, potrafią szybko gubić nawilżenie dlatego stosuję olejki co każde mycie dodając ich do masek lub po prostu olejuję na noc lub przynajmniej na godzinę. Dobrze u mnie działają oleje parafinowe oraz zwykła nafta kosmetyczna. 
Do czego zmierzam...
Nafta kosmetyczna i ta odżywka Aussie to mój doskonały duet w styczniu. 
Włosy zachowują elastyczność do mycia, czyli nie robią się suche (nawet na końcach), nie plączą się, nie gubią nawilżenia. 
Nigdy jej nie mieszałam, kusiło mnie żeby polepszać ale w końcu dałam sobie spokój, sama w sobie jest bardzo gęsta i dociążająca, niedokładnie spłukana będzie obciążała. 

Konsystencja 
Bardzo gęsta, masłowa i wydajna, jak maska! Rewelacyjna do trzymania pod czepek. Przy spłukiwaniu jest ten fajny poślizg, który czujemy np przy produktach fryzjerskich, włosy w dotyku jak masełko :)
Ułatwia rozczesywanie, nie mam zupełnie z tym problemu. Trzeba ją starannie wypłukać. 

Zapach
Bardzo ładny, wg mnie kremowo-pudrowy, jeden z tych które ja uwielbiam czuć na włosach. Delikatny i nie ma nic wspólnego z eukaliptusem jak mi się wydawało gdy trzymałam odzywkę w drogerii. 

Opakowanie
Tu małe zaskoczenie. Takiego jeszcze nie miałam, butelka stoi na zakrętce więc produkt na bieżąco spływa na dno, poza tym nie odkręca się, nie ma klipsa tylko jest zabezpieczone zwykłą naklejką, wystarczy ścisnąć opakowanie po odklejeniu zabezpieczenia i produkt wydostaje się w małej ilości. Automatycznie blokuje się i nic się z niego nie sączy. 



EFEKTY 




przed myciem: nafta kosmetyczna na 15 minut, około 3 łyżki stołowe
mycie: szampon Farmona łopianowy 2 razy (dobrze domył naftę)
odżywianie: Aussie do długich włosów na 20 min
b/s: Naturia wrzos i mięta
stylizacja: żel Artiste aloesowy Mega Mocny 

Włosy wydają się dłuższe bo są mniej pofalowane. Ten efekt utrzymał mi się do kolejnego mycia czyli 3 dni. Rewelacja. 





mycie: szampon Fitomed do włosów tłustych 
odżywianie: Aussie do włosów długich na godzinę
b/s: odżywka Naturia wrzos i mięta
stylizacja: żel Artiste Mega Mocny 



Włosy myłam w piątek, dziś jest niedziela i włosy wyglądają tak:

Skręt poluzował, włosy się rozprostowują z dnia na dzień, nie wpływa na szybsze przetłuszczanie się, delikatnie dociąża, tracą objętość. 


brak fotografa więc nie ma zdjęcia tyłu włosów, wybaczcie sama nie dam rady :(


Cena: 27 zł bez promocji, za swoją zapłaciłam około 18 zł.

Skład: Aqua, Stearyl Alcohol, Behenamidopropyl Dimethylamine, Bis-Aminopropyl Dimethicone, Glutamic Acid, Benzyl Alcohol, Parfum, Propylene Glycol, EDTA, Citric Acid, Sodium Chloride, Limonene, Linalool, Eucalyptus Globulus Leaf Extract, Magnesium Nitrate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Persea Gratissima Oil, Hexyl Cinnamal, Mathylparaben, Phenoxyethanol, Methylchloroisothiazolinone, Magnesium Chloride, Methylisothiazolinone, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Ascorbic Acid, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Sodium Sulfate. 

Bis Aminopropyl Dimethicone- silikon nie zmywalny wodą, poradzi sobie z nim Sles lub Cocamidopropyl Betaine.
Odżywka emolientowa, która będzie dyscyplinować niesforne włosy i ograniczy puszenie. Uwaga na skórę głowy, może podrażniać! Dociąża, wygładza i przy regularnym stosowaniu gwarantuje mi oklap :)

Na pewno to nie było moje ostatnie opakowanie, wrócę do niej wiosną lub latem i na pewno będę wyczekiwała promocji (w cenie regularniej jest droga jak na taki przeciętny skład i chyba wolałabym Biovax), resztki, które mi zostały spróbuję pomieszać z proteinami. Jestem ciekawa jak wypadnie w duecie z moją ulubioną proteinową odżywką Artiste? :)


Którą wersję próbowałaś? :)



sobota, 25 stycznia 2014

Delikatny makijaż dzienny w ciepłej tonacji. Róż i brzoskwinia.

Ostatnio często wykorzystuję to połączenie.
Rano nie mam natchnienia do wymyślnych makijaży, szczególnie zimą. Lubię kolory dlatego zawsze coś tam pomieszam i na dłużej zatrzymam się przy powiece. Do makijażu rano przysiadam po 6:00 lub około 7:00, czasami jestem tak zaspana, że idę na łatwiznę. Używam wtedy sprawdzonych połączeń, unikam białych cieni bo wydaje mi się, że wyglądam jak glonojad ;P oraz czarną kredkę zastępuję np brązową, nie widać niedociągnięć. Obecnie u mnie temperatura codziennie rano wynosi około -20 i dochodzi do tego ostre słońce. Daje kopa, do pracy chodzę pieszo (mam 15 min drogi) więc mam szansę się dotlenić, obudzić, ewentualnie spalić trochę kcal ;)

Lubię to ostre słońce styczniowe ale moje oczy niekoniecznie. Dlatego często nie mam nic na linii wodnej a cały makijaż robię tak, żeby nie było dramatu jak łezki polecą :)


Twarz
zestaw korektorów Wibo
podkład rozświetlający Rimmel Wake Me Up
puder sypki Inglot
róż Mac Dainty

Oczy
baza pod cienie Hean
wewnętrzna część powieki sypki cień różowy Inglot 61, środek powieki brzoskwiniowy Inglot 407, zewnętrzny kącik brązowo- fioletowy Inglot 459
wzdłuż linii rzęs kreskę zrobiłam kredką Ives Rocher do ust brązową 08 Brun
tusz Lovely Maximizer

Usta
błyszczyk Inglot Sleeks 105 (brak na zdjęciu)



Jak wygląda Twój poranny makijaż do pracy? :))
Chętnie poczytam o Waszych trikach i na pewno wprowadzę je w życie :D



czwartek, 23 stycznia 2014

Słodki duet do ciała o zapachu capuccino i tiramisu z Farmony


Słodko... I to bardzo wg mnie. Zapach odbieram pozytywnie. Przypomina mi zapach sypkiego capuccino od Mokate. Kiedyś je lubiłam pić i wąchać z opakowania, teraz nie przechodzi mi żadne capuccino, jestem fanką czarnej arabiki z mlekiem lub bez ;)
Kojarzy mi się również z ciasteczkami, nie przypomina mi jednak zapachu mojego domowego tiramisu. Jest intensywny, na pewno nie na co dzień bo wymęczy nos. Zimowy umilacz, który stosuję około 3-4 razy w tygodniu. Po jednej aplikacji piżama pachnie parę dni.






Żel peelingujący

Pachnie tak samo jak suflet do ciała, nie kłoci się z zapachem balsamów bo nie zostaje na skórze, bardzo mnie to cieszy. Konsystencja rzadka, po kontakcie z wodą i myjką fajnie się pieni. Myje i przy okazji delikatnie złuszcza. Po osuszeniu skóry ręcznikiem czuć delikatne wygładzenie. Produkt do częstego a nawet codziennego stosowania, na pewno nie zastąpi peelingu. Używam go tylko przy użyciu dłoni, jedną myjkę już wyrzuciłam bo nie mogłam jej wypłukać z drobinek. 





Kawowy suflet do ciała

Konsystencja
Zastanawiałam się jaką konsystencję będą miały te suflety...
Nic odkrywczego. Po prostu zwykły krem, który jest bardzo lekki i szybko się wchłania.

Nawilżenie
Jak dla mnie teraz zimą podczas mrozów jest niewystarczający, na kolanach i udach rano czuję niedosyt. Używam go raczej dla relaksu, dla delektowania się zapachem wieczorem. Gdybym go używała codziennie, np przez tydzień, mogłyby pojawić się na nogach suche skórki. 
Były dla mnie idealny latem. Wtedy moja skóra toleruje lekkie mazidła do ciała. 


Dodaj napis




Podsumowując
Oba produkty były prezentem na mikołajki, masło bardzo mnie ciekawiło, musiałam się do niego dobrać.
Szkoda, że teraz otworzyłam to mazidło, mogłam zostawić do wiosny na pewno lepiej by mi służyło. Ciekawość zwyciężyła, musiałam wsadzić nos i pokremować jedną dłoń jak tylko otworzyłam paczkę od Anety.
Polecam fankom ciasteczkowych zapachów oraz posiadaczkom skóry niewymagającej cięższych balsamów zimą. Miałam wiele masełek od Farmony, próbowałam już większość szczególnie owocowych zapachów bo z reguły sięgałam po nie wiosną i latem. Bardzo dobrze wspominam liczi i zapach kiwi.




poniedziałek, 20 stycznia 2014

Top Coat Revlon- Slipper


To już mój drugi top Revlon, z pierwszego (Galaxy) byłam bardzo zadowolona więc dokupiłam kolejny, tym razem z czerwonymi i srebrnymi drobinkami. 

Jest to bezbarwny top coat z mnóstwem malutkich srebrnych i czerwonych drobinek. Dodatkowo w buteleczce są zatopione małe plastry miodu, które mienią się różnymi kolorami w zależności od światła. Jest ich stosunkowo mało i przy malowaniu na jeden paznokieć nakłada się średnio około 3 4 takich błyskotek. Efekt na paznokciach jest delikatny, nie rzuca się mocno w oczy z daleka i najlepiej moim zdaniem wypada na lakierach w odcieniach nude, wszystkich jasnoróżowych oraz mlecznych. 

Top nie wpływa na zmianę odcienia lakieru bazowego, trochę przedłuża jego trwałość, nadaje delikatnego połysku. Nie gęstnieją, w buteleczce jest metalowa kulka, która pomaga mieszać lakier. Wygodne pędzelki (długie i cienkie) ułatwiają malowanie. 




jedna warstwa top coat Slipper, bazą był lakier Eveline 496




Galaxy jest ładniejszy i komponuje się z wieloma kolorami, pokazywałam go już rok temu :)
























Oba są ładne i jestem z nich zadowolona, równomiernie rozkładają się drobinki nie trzeba się nad tym gimnastykować ;)
 Gdybym miała kupić ponownie top od Revlon na pewno wybrałabym Galaxy :) Slipper wygląda ładnie ale tylko na niektórych odcieniach.


niedziela, 19 stycznia 2014

Marion spray regenerujący włosy, ocet z malin & koktajl owocowy, recenzja+ efekty.

Do tego produktu ciągnęło mnie długi czas. Moje włosy lubią octowe płukanki, często w tym celu używam octu jabłkowego, bo mam go zawsze w kuchni.
Taki zabieg zamyka łuski włosów, dzięki czemu są bardziej odporne na łamanie, bardziej błyszczące, wygładzone i łatwiej się rozczesują.
Sięgnęłam po Marion ze względu na wygodę, psikadło zawsze oszczędza czas, rozpyla produkt lekką mgiełką.
Chciałam kupić octową płukankę, jest w ofercie ale trudno dostępna, udało mi się dorwać spray z octem z malin, który miał dodatkowo regenerować włosy.

Nie jestem zadowolona z tego produktu, z moimi włosami nie robi nic dobrego.



Jak widać na zdjęciu zużyłam już prawię połowę, dałam mu kilka szans, niestety za każdym razem było to samo.

Nie widzę na włosach obiecanego blasku, spray wcale nie dodaje elastyczności i nie zmiękcza włosów tylko je skleja. Po paru godzinach nie można rozdzielić włosów palcami, odradzam wyczesywanie szczotką, grzebieniem produktów z posklejanych włosów, skończy się to połamanymi końcami. Żel mi tak włosów nie skleja jak ten produkt.
Użyty na mokre włosy po umyciu nie ułatwia rozczesywania. Spryskane końcówki brzydko się po nim układają, tracą objętość, zbijają się w gromadki, zamiast fal są strączki.

Spray nie obciąża włosów, nie wpływa na ich szybsze przetłuszczanie, ma bardzo dobry atomizer, który nigdy się nie blokuje i rozpyla delikatną mgiełkę. Zapach delikatny, przypomina zwietrzałe maliny i poziomki :P

Cena: 7,50 -120 ml.





Aqua, Cetrimonium Chloride, Glycerin,  Polyquaternium-70 (and) Dipropylene Glycol, Propylene Glycol,
Coceth-7 (and) PPG-1-PEG-9 Lauryl  Glycol Ether (and) PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Rubus Idaeus Fruit Extract, Acetum,  Prunus Armeniaca Fruit Extract,  Prunus Persica Fruit Extract, Pyrus Malus Fruit Extract,  Polysorbate 80, Phenoxyethanol (and) Ethylhexylglycerin,  PEG-12 Dimethicone, Parfum, Methylizothiazolinone, Cl 16255, Cl 16185.




Na moich włosach zupełnie się nie sprawdza, spróbuję nim jeszcze spryskać pędzle do makijażu po umyciu.





po odżywce Joanna Naturia zielona herbata                           po sprayu Marion 





Czy któryś z produktów Marion sprawdził się na Twoich włosach?



sobota, 18 stycznia 2014

Piękna, brzoskwiniowa pomadka od Max Factor Colour Elixir // 730 Flushed Fuchsia

Witam ciepło :)

Dziś o mojej ulubionej pomadce do ust ostatnich 2 miesięcy. Kapitalny brzoskwiniowo- złoty odcień dla wszystkich ciepłych tonacji. Pięknie zagrała mi z makijażami zielonymi i fioletowymi.
Ociepla twarz, komponuje się z bronzerami na policzkach i podkreśla kolor oczu.
Jedna z piękniejszych brzoskwinek jakie miałam! Już wyobrażam sobie jak cudnie podkreślać będzie opaleniznę latem :)
Gama kolorystyczna dość szeroka, wiele twarzowych odcieni mają, porwałam się tylko na jedną ale na pewno jeszcze jakąś dokupię, podobały mi się odcienie koralowe i różowe.

Seria Colour Elixir zawiera w składzie 60 % emolientów, które zmiękczają i nawilżają usta.
Nie używam pod nią żadnych pomadek ochronnych, nakładam ją solo nawet podczas mrozów i suchych skórek nie mam. Usta w dobrej kondycji! To lubię.


Niesamowicie pasuje mi konsystencja, niezbyt twarda i nie jest miękka więc na pewno nie rozpuści się w ciepłe dni gdy zamieszka w torebce.
Równomiernie kryje, jest bardzo wydajna, miziam i miziam a zużycia nie widać :)
Opakowanie plastikowe ale lepsze i ładniejsze niż np w pomadkach Rimmel czy Maybelline. Zamyka się na "klik" więc mam pewność, że docisnęłam do końca.


Cena: w Rossmannach bez promocji ponad 40 zł jak dobrze pamiętam, swoją kupiłam gdy trwała promocja na kolorówkę.






efekt na ustach 




Wykończenie jest delikatnie perłowe ale bez tandetnych i tanio wyglądających drobinek brokatu, wg mnie nie ma nic gorszego jak perła + jeszcze brokat, w takich wykończeniach wyglądam z reguły niekorzystnie więc unikam. Kolor wspaniale odbija światło, nie jest płaski.

Koniecznie trzeba mieć nawilżone usta do takich pomadek, bez popękanych lub spierzchniętych skórek. Perłowe podkreślają też zmarszczki i niedoskonałości więc cieszcie się tym wykończeniem póki jesteście piękne i młode, maty zostawmy starszym paniom ;)

Buziam!!! :)

wtorek, 14 stycznia 2014

Koloryzacja farbą CeCe 10/03 Extra Light Golden Blond


W pazdzierniku publikowałam Wam koloryzację tą samą farbą, dostałam dużo negatywnych komentarzy na temat złocistego blondu, wiele z Was pisało mi, że lepiej wyglądam w zimnych odcieniach. Cóż poradzę, mi słoneczne blondy bardzo się podobają, od dawna chciałam je mieć na swojej głowie.Poprzednie farbowanie macie Tu. Jesienią marzył mi się odrost w złocistym kolorze.

 Pozostałam przy tej farbie, dodane mam jednak jaśniejszych refleksów. Ot tak, żeby było inaczej. Wg mnie jest gorzej ale jak znam życie wiele osób mi powie, że lepiej ;))



Efekty pokażę przynajmniej na 3 zdjęciach, włosy przechodzą od tonów złocistych do zimnych, trudno to pokazać bo kolor się zmienia w zależności od zrobionego przedziałka i światła.
W słońcu bardziej jasne, w świetle sztucznym są bardzo złociste.

Pomieszałam bo ja sama nie wiem czego chcę. Następnym razem planuję dodać naturalnego ale co mi się w głowie poukłada nie wiem, dużo zależy od tego na co siostra się zgodzi.
Ona je maluje, tak jak uważa, samych refleksów nie chciała mi zrobić, twierdziła, że nie będzie dobrze.
Nie dyskutuję, to ona jest fryzjerką.


Rozjaśniała tylko odrost, długość nie ruszana, mi kolor ładnie się trzyma, nie żółknie i nie blednie. 







przed rozjaśnianiem 






po koloryzacji, jeszcze lekko wilgotne 



Często po farbowaniu są niedogodne, długość zabezpieczam olejem a mimo to potrzebują parę dni na "dojście do siebie", podobnie mam po prostownicy i lokówkach.

niedziela, 12 stycznia 2014

Makijaż karnawałowy, turkusowo - brązowy


Turkus to jeden z moich ulubionych kolorów. Kojarzy mi się z latem, morzem, upałem i drinkami :) Postanowiłam wykorzystać turkusowy cień na całą powiekę, w zewnętrznych kącikach użyłam ciepłego i zimnego brązu oraz czerni. Trochę lata na karnawał ;)

Makijaż jest intensywny, turkus kontrastuje z brązami i śliwkowym fioletem na dolnej powiece.
Oczy są mocne, przyciągają uwagę dlatego na ustach mam tylko delikatny nude. 









Twarz
korektor zielony i różowy z zestawu Wibo
podkłady Astor Perfect Stay i Essence Stay All Day- pomieszane
puder sypki Inglot
bronzer i rozświetlacz Teracotta Golden Rose 05

Oczy
maskara Wibo Growing Lashes
na linii wodnej kredka szmaragdowa FM Amethyst
cała powieka turkus 117, ciepły brąz w załamaniu 421, zewnętrzny kącik zimny brąz 423 i odrobina czerni 65, na dolnej powiece odrobina cienia śliwkowego- wszystkie kolory są z Inglota
kreska wzdłuż linii rzęs zrobiona kajalem Blue Heaven

Usta
konturówka Inglot 74
pomadka nude Maybelline Hydra Extreme 742- Luminous Beige





Jeśli znacie jakieś inne cienie w kolorze turkusu to bardzo proszę o podanie firm i numerków w komentarzach. Szukam wykończenia matowego i satynowego, ewentualnie z drobinkami :)

środa, 8 stycznia 2014

Ulubione kosmetyki 2013 roku.

Czas na podsumowanie minionego roku. Wypisałam sobie na kartce, których kosmetyków używałam najczęściej i które najlepiej mi służyły.

Pierwsze co mi się nasunęło to cienie Inglota. Używam tej marki już parę lat, uwielbiam szczególnie cienie, wybór jest ogromny, cena niska a jakość bardzo dobra. Skomponowałam już paletę ulubionych kolorów ale co jakiś czas dokupuję nowe.



Już dawno postawiłam na mobilne palety magnetyczne z Inglota. Sprawdzają się idealnie w podróży. Nie ma opcji żeby się otworzyły :) Przez to przesuwanie paleta bardzo szybko się brudzi ale łatwo ją doczyścić. 




Podkłady, których używałam najczęściej to Astor Perfect Stay, lubię ten produkt już od 4 lat i wciąż do niego wracam. L'oreal True Match to podkład lekki i całkiem dobrze kryjący, wodnisty i łatwo go rozprowadzić, dzięki lekkiej konsystencji można go dokładać na problematyczne miejsca. Oba świetnie mi służyły solo jak i pomieszane. 



Inglot puder sypki to mój hit od paru lat, zawsze mam go w domu, idealnie współpracuje z większością podkładów, nie tworzy maski i utrwala makijaż do wieczora.
Affinitone dobry jest na większe wyjścia, łatwo nim zmatować twarz, zgrabne  opakowanie mieści się nawet w małej torebce.



Inglot Duraline wiele potrafi, świetny jako baza po wszystkie cienie a szczególnie te sypkie. Rozcieńczam nim eyelinery i tusze do rzęs, produkt wielofunkcyjny, warto mieć.



Do mycia twarzy w dalszym ciągu sprawdzają mi się emulsje i żele Bielendy. Lubię wersję z bawełną, kasztanową jak i tą z aloesem, wszystkie są skuteczne i delikatne dla skóry. 



Odkąd odkryłam micela L'oreal nie kupiłam już żadnego innego. Uwielbiam, bardzo szybko rozpuszcza makijaż oczu, nie podrażnia i jest wydajny. 
Płyn różany z Fitomed cenię za delikatność, odświeżenie, ładny różany zapach. Używam go zamiast toniku, latem czasami zastępuje mi wodę termalną, można go używać w ciągu dnia bo nie rujnuje makijażu. Błyskawicznie odświeża. 



Avene zawsze mam pod ręką, doskonały krem na zaskórniki, wypryski, ratuje skórę gdy jakiś kosmetyk mnie zapcha, nie znam lepszego i nawet nie szukam :)


Do takiego podstawowego nawilżania twarzy np po kremach z retinoidami po kosmetykach z kwasami używam kremów drogeryjnych, często wybieram Eveline, miałam bardzo dużo kremów z tej firmy, przyciągają mnie bo składy są naprawdę dobre jak na cenę ponad 15 zł. 
Ostatnio kupuję serię Argan Oil, jestem zadowolona bo świetnie nawilża, olejek arganowy jest wysoko w składzie, formuła bardzo lekka, rzadka, nie zapycha. Dobry na noc samodzielnie lub na krem z kwasami, retinoidami, czasami moja skóra potrzebuje dodatkowego nawilżenia. 
Krem pod oczy Argan Oil też mi świetnie służy, bardzo lubię jego idealną jak dla mnie konsystencję, nie za rzadka i nie za gęsta, łatwo się rozprowadza, dobrze wchłania, likwiduje obrzęk rano i jest bardzo przyjemny, delikatnie chłodzi. 


Wiosną i latem używam kremów matujących, w tym roku świetnie spisywał mi się krem Pharmaceris Sebostatic Matt. Szybko się wchłania, nie zostawia tłustej warstwy i nie zapycha porów. 
Obecnie codziennie sięgam po krem kojący Pharmaceris Octopirox, sprawdza się rano pod podkład jak i po demakijażu gdy skóra jest podrażniona i kapryśna od zimnego wiatru. 


 A teraz jeden kąpielowy umilacz. Kupuję żele do mycia głównie dla zapachu. Nie mam wymagającej skóry i mogę myć ją wszystkim co mi się nasunie. Najczęściej wracałam do Natury po Fa Black Amethyst & Pink Viola. Bardzo przyjemny, słodkawy zapach i są duże butle ;)
Żele Fa są tanie i bardzo wydajne, polecam się skusić szczególnie na ten zapach, przypomina mi jakieś perfumy tylko nie mogę skojarzyć.



Nie mogę nie wspomnieć o wspaniałych sypanych cieniach My Secret. Kupiłam 2 podstawowe kolory, złoto i srebro. Doskonałe na całą powiekę jak i do podkreślania wewnętrznych kącików. Polecam bo nie znam lepszych w cienie 6 zł. 



3 produkty do ciała takie naprawdę ulubione to balsamy Eveline i oliwka Babydream.
Seria Eveline Slim bardzo się rozbudowała, tych produktów jest już cała półka w Rossmannie. Pamiętam, że wszystko zaczęło się od sławnego serum w biało- zielonej butelce, uwielbiam je ale w okresie zimy nie jestem w stanie znieść tego silnego chłodu dlatego wybieram produkty rozgrzewające (trochę pieką) lub takie które nie chłodzą. Slim Fitness 4 D dostałam w prezencie mikołajkowym i jestem z niego bardzo zadowolona, chłodzi ale bardzo delikatnie, nawilża i ujędrnia skórę. Z Eveline lubię też balsam w butli z pompką Extra Soft z olejkiem arganowym. Szybko się wchłania, zmiękcza skórę, fajnie pachnie cukierkami pudrowymi :)
Oliwka Babaydream Fur Mama ma tak dobry skład że używam do ciała i włosów, uwielbiam jej zapach.




Do włosów moja mocna czwórka na którą zawsze mogę liczyć. Odżywka Garnier awokado i karite pieknie pachnie, zmiękcza włosy, Fructis Mega Objętość doskonale wydobywa skręt, nie przetłuszcza włosów, ogarnia puch. Artiste keratynowa do odżywiania, zawsze w duecie z emolientową bo samodzielnie potrafi przesuszyć i narobić bałaganu na głowie, czasami solo zrobiła mi puch i siano. Seria Joanna Naturia służy mi od paru lat. Przeważnie nakładam bez spłukiwania lub używam ich do mycia włosów.


Seria Eliksir od Wibo zasługuje na pochwały. Pomadki są bardzo kremowe a przy tym dobrze kryją, nie wysuszają ust. 

nr 03 fuksja, 06 róż, 05 nude


Kolejna mocna czwórka to:
Maybelline Hydra Extreme z kolagenem 742 Luminous Beige
Maybelline Color Sensational 103
Max Factor 730 Flushed Fuchsia
Bell jagodowa 103



Do najlepszych pomadko- błyszczyków zaliczę świetnie kryjące Rimmel Apocalips Stellar i Nova.


Błyszczyki, które używałam najczęściej to:
Korres 11 Light Pink
Essence Stay With Me 04 Trendsetter
Inglot zmieniający kolor na ustach 544
Inglot koralowy Sleeks Cream 105 




Na koniec ulubiony zapach Hugo Boss Deep Red, przez cały rok używałam go najczęściej.
Typ: kwiatowo-owocowy.
Nuta głowy: czarna porzeczka, gruszka, mandarynka, czerwona pomarańcza
Nuta serca: kwiat imbiru, frezja, Pittosporum, nasiona hibiskusa
Nuta bazowa: sandalowiec z Mysore, cedr, wanilia, piżma



Chętnie poczytam w komentarzach o Waszych kosmetycznych hitach :)