-- Woda różana Gulabari --
Od początku roku zużyłam dwie buteleczki wody różanej Gulabari. Zamawiałam ją online ze sklepów z kosmetykami indyjskimi. Przestawiłam cerę na delikatnie oczyszczanie, nie sprzyjały mi tej zimy toniki złuszczające. Skóra potrzebowała czegoś łagodnego. Woda różana jest bardzo przyjemna w stosowaniu. Pachnie dość intensywnie ale myślę, że nie będzie to męczoący aromat dla kobiet, które lubią różane zapachy w kosmetykach. Woda dostępna jest jeszcze w szklanych butelkach. Z takich łatwiej dostępnych będzie równie dobra woda różana z Fitomed. Dostępna w aptekach lub sklepach zielarskich.
-- Bania Agafii maseczka do twarzy filoaktywna, witaminowa --
Rosyjskie maseczki Bania Agafii bardzo polubiłam, są świetne, bardzo wydajne i skuteczne. Niestety z fitoaktywną nie trafiłam. Ten kosmetyk po prostu nie działa na moją skórę, nie widzę efektów. Przesuszona skóra po złuszczającej kuracji nie poczuła się ani trochę lepiej po tej maseczce. Nie nawilża. Jedyne co czuję to delikatne rozgrzewanie podczas rozprowadzania. To delikatne ciepło, nie pobudza skóry, nie powoduje pieczenia czy podrażnienia. Podczas siedzenia z maską w wannie można deliektować się ładnym zapachem przypominającym truskawki lub maliny. Miała głęboko nawliżać, tonizować skórę i wyrównywać koloryt, niestety nie spełnia żadnego z tych obietnic. Pierwsza maska z Banii, która nie robi nic. Wróciłam obecnie do oczyszczajacej błękitnej bo byłam z niej bardzo zadowolona, doskonale też działa dziegciowa i chłodząca.
-- Odżywka Fructis Mega Objętość --
Najlepsza z Fructisów. Kupuję od wielu miesięcy i dopóki nie popsują składu to będzie zawsze w mojej łazience. To jest mój drogeryjny włosowy hit. Moje blond włosy za każdym razem świetnie się po niej układają. To pewniak, więc nie waham się jej używać przed większymi okazjami. Zapach jest przyjemny, bardzo, jak to Fructis :)
-- Kallos Algae --
Maska dobra, ale są lepsze. Równoczesnie z nią przetestowałam jeszcze Kallos Silk, Keratin i Color, uważam, że wszystkie te 3 pozycje są lepsze od Algae. Cóż, raczej powrotu nie będzie. Parę dni temu kupiłam litrowe pudło Keratin, doskonale działa :)
-- Kallos Color --
Jeśli szukacie dobrej, wydajnej maski emolientowej bez silikonów to polecam właśnie Kallos Color. Zapach jest dziwny. Trudno mi go opisać o do czegoś porównać. Bardzo dziwny, ostry i raczej go nie polubię. Nieciekawy zapach nie zniechęcał mnie do używania tej maski, ponieważ cudownie zmiękczała, ogarniała mi niesforne końcówki i włosy za każdym razem bardzo dobrze się po niej układały. Na pewno do niej wrócę.
-- Planeta Organica, balsam Organic Cedar --
To już chyba trzecia butelka tego balsamu do włosów. Niesamowicie spodobał mi się zapach tej serii. Pachną świeżo. Zapach szyszek, lasu, cedru... Idealny dla mnie, gustuję w takich aromatach. Miałam również szampon i uważam, że ta seria zasługuję na uwagę kobiet zmagających się z trudnym, rozczesywaniem, z suchością i nieładem na głowie. Mam na myśli kręconowłose jak i prostowłose. Balsam będzie obciążał jeśli niedokładnie się go spłucze. Daje ten cudowny poślizg, który można poczuć w ciężkich produktach do włosów. Do tej pory byłam zadowlona, ale chyba włosy mi się przyzwyczaiły, bo odżywka przestała działać. Już nie ma tej wyjątkowej elastyczności. Mam produkt z rosyjskim składem. Muszę zrobić przerwę. Widocznie włosy mają przesyt ;)
-- Szampon odżywczy Garnier --
Z cudownymi Olejkami! Jak ja lubię takie nazwy ;P Odżywczy to on nie jest, nie oszukujmy się i nie oczekujmy takiego działania od szamponu ;) Szampon ma dobrze oczyszczać włosy i nie przyczyniać się do szybszego przetłuszczania. Dobrze jest gdy nie plącze i nie wysusza skóry głowy. Kupiłam dużą butlę bo jestem fanką promocji ;) Trochę go męczyłam z partnerem. Sama zużywałabym go bardzo długo bo jest bardzo wydajny a nie mogłabym go używać do każdego mycia bo jest zbyt silny. Podrażniał mi skalp. Raz w tygodniu to max kiedy moja skóra głowy go tolerowała i nie reagowała swędzeniem. Zniknęła z pólek wersja z lipą. Obecnie najlpeszy z Garnier jest wersja rumiankowa.
-- Alterra olejek limonkowy --
To mały hicior z Rossmanna za niecałe 15 zł. Uniwersalny. Używam go do ciała i do włosów bo nie mam problemów ze zmyciem. Ładnie i świeżo pachnie. Chętnie do niego wracam gdy spotykam w promocji :)
-- Płyn micelarny Bourjois --
Skuteczny, nie szczypie w oczy. Zmywa szybko, bez pocierania. Mam 3 ulubione: Bourjois, L'oreal i Oeparol. Kupuję na przemian i w między czasie testuję inne bo jestem kobietą i co jakiś czas coś tam mnie skusi ;)
-- Żel do mycia twarzy Isana --
Długo się zastanawiałam zanim wrzuciłam go do koszyka. Myślałam, że to produkt dla nastolatek i na dodatek nieskuteczny. Nie spodziewałam się, że tak dobrze będzie oczyszczał. Żelem domywam resztki podkładu i kremu z twarzy po czym przechodzę do wody różanej lub obecnie płynu bakteriostatycznego z 2 % kwasem migdałowym z Pharmaceris. Na waciku nie ma żadych resztek kosmetyków, żel bardzo dokładnie oczyszcza buzię i nie piecze w oczy. Nie wysusza mi skóry przy długotrwałym stosowaniu.
-- Balsam co ciała Avon Rare Pearls --
Zapachu Rare Pearls nigdy nie miałam ale nadażyła się okazja aby wypóbować balsam do ciała. Dostałam go w gratisie do zamówienia. Zapach jest elegancki, puszysty i kwiatowy. Jest w nim nuta świeżości. Zapach utrzymuje się na skórze około 2 godziny. Nawilżał wystarczająco jak na moje obecne potrzeby. Szybko się wchłania i nie zostaia lepkiej warstwy.