niedziela, 28 czerwca 2015

Niedziela dla włosów. Jak radzę sobie z puszeniem?

Odżywka Isana Power Volumen jest lekką odzywką dlatego w czerwcu bardzo często po nią sięgałam. Dzięki niej, włosy nie są splatane, nie muszę ich szarpać przy rozczesywaniu. Zmiękcza włosy, dyscyplinuje końce ale trzeba ją trzymać pod czepkiem 20 minut, zauważyłam, że im dłużej ją trzymam, tym lepszy uzyskuję efekt.

Mycie i odżywianie odbyło się wczoraj. Chciałam Wam pokazać, że mycie odżywką + Power Volumen daje radę i nie muszę martwić się o puch. 

Jeśli Twoje włosy się puszą, spróbuj myć je lekką odżywką, ten zabieg powinien je dociążyć.


Rzadko reanimuję skręt, nie lubię tego robić, bo nie trafiłam na produkt idealny do suchych włosów. Jeśli już muszę je ogarnąć, to najlepiej sprawdza się u mnie rozwodniony żel.


Myłam i odżywiałam je wczoraj, tak wyglądają dziś. Spałam w rozpuszczonych. 










  • mycie skóry głowy szamponem Nizoral 
  • długość umyłam odżywką Schauma Push Up (stary skład)
  • Isana Power Volumen na 30 minut pod czepek 
  • stylizowałam żelem męskim Nivea Ultra Strong 




Jeśli macie sprawdzone sposoby na układanie loków na sucho to piszcie, chętnie skorzystam z Waszych rad :)

Buziole :) ♥

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Idealny bronzer dla blondynek. Kobo Sahara Sand 308. Mój hit ❤

Nie trafiłaś to tej pory na idealny puder brązujący? Wszystkie są za ciemne, zbyt ceglaste, lub brzydko się rozcierają? Polecam Ci Kobo, i choć mało kosmetyków z tej firmy mnie zachwyca, to dziś będę opowiadała o hicie tej marki.



Przede wszystkim jest matowy! 
Idealnie matowy ale nie tępy. Wykończenie jest nieco satynowe. Gładkie. Nie podkreśla porów i nierówności na skórze.


W opakowaniu nie wygląda na dobrze zmielony, widać w nim białe grudki, ale nie ma to wpływu na efekt.






Doskonale przenosi się z pędzla na kości policzkowe.
Bajecznie przyjemny w użyciu, pięknie się rozciera, nie powstają żadne plamy. Uzyskanie mgiełki jest rzeczą bardzo prostą. Skośny pędzel u mnie sprawdza się najlepiej. Używam obecnie dwóch na zmianę, zależy który mam czysty :) Zoeva 127 i Hakuro H 21.








Odcień opalony ale nie za zimny i nie za chłodny. 
Napiszę o swoich preferencjach. Nie lubię zbyt ciepłych bronzerów, często mają ceglaste tony, mimo, że pasują mi ciepłe odcienie to nie do końca je lubię na twarzy. Chłodnych do przesady też nie lubię bo wyglądają jak brudne, dosłownie! Najlepszy dla mnie odcień to coś pomiędzy, stawiam raczej na kolory uniwerslane, takie, które leżałyby idealnie u kobiet z karnacją ciepłą jak i chłodną. 
Lubię siebie w ciepłych odcieniach latem. Chłodne bronzery na opalonej skórze, wpadają czasami w brudny brąz. To co pasuje zimą, nie sprawdza się latem. 

Podsumowując
Latem do opalenizny pasują odcienie ciepłe ale niezbyt ceglaste- pomarańczowe, zimą chłodne ale niezbyt ciemne, raczej łatwiej na bladą skórę nałożyć produkt o słabszej pigmentacji i delikatnym odcieniu. 


A Kobo jest idealny?
Śmiało mogę powiedzieć, że tak. To najlepszy bronzer za tak małe pieniądze. Chyba nie miałam nic lepszego. Pamiętam, że lubiłam także kulki Sensique, mam je do dziś choć obecnie rzadko ich używam. 

Myślę, że w tej cenie jest bezkonkurencyjny. Rozciera się miodzio, odcień ma raczej uniwersalny. Pasował mi gdy byłam blada i pasuje mi obecnie, gdy skóra złapała trochę słońca. 
Będzie idealny dla początkujących bo pigmentację ma słabą, dzięki temu łatwo się nim pracuje i można dokładać, dokładać i dokładać :) 


Podzielacie moją opinię? :)



niedziela, 21 czerwca 2015

Włosowa niedziela. Maska Kallos Keratin.






  • na 30 minut olej wzmacniający Babci Agafii 
  • zmycie oleju szamponem Naturia z brzozą i łopianem 
  • na 30 minut maska Kallos Keratin 
  • bez spłukiwania odżywka Potter's z gingko biloba i keratyną
  • żel Nivea Men /styling gel natural ultra strong 




To już drugie spotkanie z tą maską. Nawilża, dba o skręt i nadaje niesamowitej elastyczności. Włosy są bardzo miękkie i sypkie w dotyku.
Jak dotąd to najlepszy Kallos jaki miałam a przetestowałam już Algae, Latte i Banana.



Całusy ♥

sobota, 20 czerwca 2015

Kosmetyki do pielęgnacji włosów. Co mam aktualnie w łazience? Aktualizacja.



Dawno nie byłam tak zadowolona z kondycji. Od kiedy je ścięłam, po keratynie mam korkociągi, są dobrze pocieniowane (nie każdy fryzjer potrafi ściąć kręcone włosy) i to miało ogromny wpływ na to jak dziś się układają. 
Pamiętacie jak narzekałam na końce? Zbyt szybko traciły wilgoć i były sztywne na drugi dzień po myciu. Chyba wiem czym je podsuszałam. Żel Joanna mrożący mi je wysuszał albo jedwab. 

Aktualne włosy. 




Kallosy to nówki sztuki ;) Kupiłam 3 w tej mniejszej pojemności. Za każdą płaciłam 6 zł. Nie inwestowałam w te wielkie pudła, bo jeśli nie będą się sprawdzały, to co będę z nimi robiła? ;) Mam już dwa Kallosy: Banana oraz Algae, łącznie to 2 litry było. Spokojnie dam radę je zużyć, jestem już w połowie pudeł. Gdybym miała możliwość, to na pewno kupiłabym na pierwszy test mniejsze opakowania.

Kallos Keratin- używałam, zachwyciła mnie, wydobywa loki, skręca je, czas pokaże czy nie będzie obciążała
Kallos Color- bez silikonów, spróbuję do mycia
Kallos Silk- w tą najmniej wierzę, ale testy przede mną :)


Kallosy kupuję w sklepach fryzjerskich, stacjonarnie.




Schauma wpadła do koszyka spontanicznie. W składzie jest dobrze. Dużo lepiej niż było. Sprawdzałam co podaje wizaż i kompletnie składy się nie zgadzają. Nie ma parafiny, za to wysoko panthenol, keratyna, masło shea i olej kokosowy. Odżywka pachnie obłędnie, kokoskami i tak bardzo kojarzy mi się z latem. Jestem ciekawa co z tego będzie :)



Tych dwóch produktów używam na przemian od miesiąca. Kallos Algae jest super po oczyszczającym szamponie. Staram się nie myć włosów odżywką, jak chcę użyć tej maski bo kończy się obciążeniem. Isana działa zmiękczająco, jest lekka, pomaga w rozczesywaniu. Chętnie kupię kolejną tubkę.




Isana Pure Locken to mały diabełek, trzeba bardzo uważać z tym kremem do loków, ponieważ użyty w nadmiarze skleja i przetłuszcza włosy. W minimalnej ilości robi loka i utrwala go do następnego dnia. Przygotuję recenzję tego produktu bo dostaję dużo pytań. 

Mrs Potter's mam zawsze w łazience, balsamy są bardzo lekkie, nadają się do mycia i głównie w tym celu je używam. Odżywki bez spłukiwania panują nad ładem na mojej głowie.



Lubuję się obecnie w dwóch olejach do włosów. Wzmacniający Babci Agafii i Bhringraj na bazie oleju kokosowego. Oba dobre, obu zawdzięczam połysk.



Nivea men to żel do włosów o męskim zapachu ;) Miałam wiele przygód z żelami męskimi i nie narzekałam. W Lidlu nie ma żelu męskiego, który dogadzał moim lokom, tym razem padło na Nivea. Mrożący z Joanny muszę odstawić, wydaje mi się, że na dłużą metę wysusza włosy.





Co aktualnie u Was się sprawdza?

środa, 17 czerwca 2015

Mój delikatny makijaż w kolorach złota i różu. Propozycja z dwoma pomadkami.



Posty z makijażami są dla mnie pracochłonne dlatego, że czasami bardzo trudno oddać mi kolory i ślęczę nad tą lustrzanką ;) Wiele makijaży w ogóle nie doczekało się publikacji bo kolory wyszły przekłamane. Nie chcę podkręcać kolorystyki w programach. 
Dużo można poprawić dzięki programom do obróbki zdjęć ale ja nie zamierzam tu nikogo oszukiwać. Niektóre zdjęcia przycinam, ale większość to 100 % natury bez przyciapów, rozjaśnień i FILTRÓW, bo to już oszustwo... 



Nie planuję oszukiwać, poprawiać, wygładzać. Lubię tą pomarszczoną skórę od uśmiechu wokół oczu u siebie i u innych, to sama natura!  Nie dążmy na siłę do ideałów, ideałów nie ma :-)


Wersja z pomadką Kobo English Rose. 






Ten sam makijaż z innym kolorem na ustach. Pomieszałam dwie pomadki, najpierw nałożyłam Golden Rose Velvet Matte 12 i na nią dołożyłam Makeup Revolution Bliss. 












Twarz: podkład Skin Balance Pierre Rene, korektor pod oczy L'oreal True Match, puder prasowany Wibo, bronzer teracotta 05 Golden Rose, róż Wibo 02.

Oczy: cień sypki różowo- złoty Collection 2000 Sugarplum, w załamaniu cień Inglot 459, kreskę zrobiłam eyelinerem Wibo i roztarłam ją tym samym cieniem użytym w załamaniu, tusz Eveline MAX.



Makijaż na żywo jest bardziej migoczący niż perłowy. Ten sypki cień ma w sobie mnóstwo iskierek, które pięknie wyglądają w słońcu ♥

Pozdrawiam, Syrena :* ♥♥


poniedziałek, 15 czerwca 2015

O dwóch kondycjonujących maskach do włosów. Kallos bananowy i Kallos algi.



Tych masek już raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. Włosomaniaczki chętne testują te produkty i w blogsferze można znaleźć wiele recenzji dlatego i ja dorzucę od siebie parę słów, jako posiadaczka włosów rozjaśnianych i kręconych.

Kallos ostatnio szaleje z nowościami. Wypuścili na rynek szereg nowych masek do włosów. Ten plastikowy, zakręcany słój ma aż 1000 ml i nie kosztuje więcej jak 10 zł. Cena bardzo zachęca do wypróbowania.

Maski są przeogromne i chyba nie wszystkie wersje są dostępne w mniejszej pojemności, której tak naprawdę nie opłaca się kupować. Opakowanie 250 ml kosztuje 6 zł. Najlepiej zakupić dużą pojemność z mamą, siostrą czy przyjaciółką :)




❀ KALLOS BANANA ❀

INCI : Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Olea Europaea Oil, Parfum, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Musa Sapientium Fruit Extract, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Acsorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCI, Maltrodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

Zacznę od opisania zapachu. Na pewno nie każdej kobiecie będzie odpowiadał tak silnie słodki aromat. Wg mnie to przesłodzony nektar, czuć w nim esencję banana i słodkość budyniu. Bardzo długo zostaje na włosach, co mnie osobiście bardzo pasuje :) Maska przecudownie ułatwia rozczesywanie, włosy przy spłukiwaniu są niesamowicie śliskie, więc tą właściwość docenią posiadaczki włosów długich, plączących się.
Maska działa przede wszystkim wygładzająco, ujarzmia mi niesforne drobne loki, które niezdyscyplinowane dobrym produktem robią co chcą. Efekt widać już po pierwszym użyciu, włosy są gładsze, bardziej miękkie. Na efekt WOW mogę liczyć, kiedy nie nakładam jej zbyt często. Stosowana raz w tygodniu robi mi z końcówek strączki. Zbijają się w gromadki i tracą objętość. Maska jest po prostu za ciężka do moich włosów i zbyt często stosowana przyczynia się do utraty loczków. Głównie stosuję ją przed myciem.


Konsystencja
Jak na maskę to jest dość rzadka, ale idealna do trzymania pod czepkiem. Nie spływa z dobrze odsączonych włosów. Konsystencja budyniowa, która całkiem dobrze chwyta się włosów.


włosy po Kallos Banana 




❀ KALLOS ALGAE ❀

INCI : Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Olea Europaea Oil, Parfum, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Fucus Vesiculosus Extract, Laminaria Digitata Extract, Spirulina Maxima Extract, Porphyra Umbilicalis Extract, Ascophyllum Nodosum Extract, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

Ta wersja zapachowa podpasuje dziewczynom, które nie są w stanie zdzierżyć przesłodzonego banana :) Tu już nie jest tak słodko, powiedziałabym, że nieco świeżo, może trochę kwiatowo? Zapach jest lżejszy ale trzyma się na suchych włosach cały dzień. Kallos Algi potrafią mi ułożyć niezły kocioł na głowie. Niestety ta wersja z niedopasowanym szamponem po prostu puszy mi loki. Docieranie tej maski trochę czasu mi zajęło i teraz wiem, że moje włosy lubią ją po olejowaniu. Olejowanie-mycie-maska = najlepsza wersja. Po takiej kuracji fale są jak obłoczki. Mięciutkie, aż chce się je dały czas dotykać. Nie obciąża. Czy nawilża? Nie. Efekt jest jednorazowy, do umycia pod warunkiem, ze nie spuszy.

Oba te Kallosy mają taką samą konsystencję, niezbyt gęstą i niezbyt rzadką, po przechyleniu słoiczka wypływa na dłoń. Obie są trudne do spłukiwania, śliską maź bardzo długo czuć pod dłońmi.
Na moją długość włosów, potrzebuję około 1 łyżki stołowej maski, na jedno użycie. Efekty po tych dwóch Kallosach są dobre, ale na pewno nie mogłyby być rozwiązaniem na stałe.
Nie odżywią nam włosów jakoś szczególnie, zdyscyplinują zmiękczą i KONIEC. Takie są Kallosy :) Ale dobrze je mieć i zaserwować włosom, od czasu do czasu, kondycjonującą kąpiel w pachnidle ;)
Uwaga na skórę głowy! Zapach jest na 4 miejscu w składzie, więc wrażliwcom może podrażniać skalp.


Ostatnio zauważyłam, że Kallos Banana jakby trochę rozjaśnia włosy? Czy któraś z Was mi potwierdzi, że wersja z bananem delikatnie rozjaśnia? 

Jakie są Wasze doświadczenia z maskami Kallos? 



niedziela, 14 czerwca 2015

Włosowa niedziela z odżywką Isana Power Volume

Dzisiejsza pielęgnacja była bardzo prosta. Włosy wymagały już dokładnego oczyszczenia bo myłam je przez 2 tygodnie wyłącznie odżywkami.
Jest wilgotno i bardzo trudno utrzymać jest loki w dobrej kondycji.
Isana Volume jest niezwykle lekka, nie obciąża włosów, całkiem dobrze podkreśla skręt. Moje loki utrwala do 2 dni.








Olejowanie
W tym celu użyłam oliwki dla mam Babydream Fur Mama (dostępna w każdym Rossmannie) bo jestem bardzo zadowolona z elastyczności jaką daje włosom. Łatwo mi się ją zmywa nawet odżywką więc bardzo często nakładam ją w środku tygodnia jeśli nie mam zbyt wiele czasu na umycie włosów.


Oczyszczanie
Dokładne za pomocą szamponu z brzozą i łopianem marki Joanna. Bardzo lubię serię Naturia ♥


Odżywianie 
35 minut trzymałam pod czepkiem odżywkę Isana Power Volume. Daje rewelacyjny poślizg i trzeba ją dokładnie spłukać.


Stylizacja
Jak zwykle coś bez spłukiwania. Nadal używam odżywki Mrs Potter's z gingko i keratyną. Użyłam małej ilości żelu mrożącego marki Joanna.



Włosy są dociążone, nie powinny się puszyć. Do tej pory loki mi nie puchły od wilgotności, gdy potrzymałam tą odżywkę około 30 minut. Na skręt, który uzyskałam nie narzekam ale czasami mam większą objętość po tej odżywce. Przypuszczam, że niedokładnie ją spłukałam...
Warto wypróbować, daje radę :)



środa, 10 czerwca 2015

Manicure z Bell. HYPOAlergenic nr 13.




Kolor
Pastelowy ale dość intensywny, cukierkowy róż.

Wykończenie

Z wysokim połyskiem, traci go po 2 dniu noszenia.

Krycie

Bardzo równomierne, doskonałe po 2 cienkich warstwach.

Pojemność
9,5 g

Trwałość
3 do 4 dni. 








Pasuje do większości rzeczy, trzyma się do 4 dni. To moje pierwsze spotkanie z tą serią i raczej nie ostatnie. Polubiłam formułę i to błyskawiczne wysychanie!



niedziela, 7 czerwca 2015

❀❀ Foto mix z ostatnich tygodni.

Obrus z Biedronki to był strzał w 10! I kto by pomyślał, że obrus z marketu będzie tak dobrej jakości. Prałam go już 3 razy. Trudno go prasować bo zagniecenia po praniu są dość oporne ale spray pomagam sobie sprayem ułatwiającym prasowanie. 





Wybaczcie jakość, na rowerze rzadko mam dobry sprzęt ;)







Bluzka H&M. Kapitalnie skrojona, nie posiada stanika od środka ale z dobrym biustonoszem daje radę na siłowni. 


Kocham storczyki, mam ich kilka w domu. Niedawno dostałam fioletowego ale w wersji mini, uroczy baaaardzo :)



W H&M są fajne spodenki, jeśli potrzebujecie coś luźnego do biegania, na rower czy zajęcia fitness to odwiedźcie dział sportowy w tym sklepie. Jest w czym wybierać. 



Leginsy, takie za kolana, dopasowane, doceniłam z firmy Nike. Mają już 3 lata i nic się z nimi nie dzieje. Nie straciły kształtu, ładnie opinają pupę i nie opadają, polecam ♥ Dodatkowo mają dość szeroki pas i wyszczuplający tył uszyty w trójkącik, co optycznie zmniejsza pupę ;)




Aktywator Ava- Witamina C. Poranny niezbędnik pod filtr.




Najedzony pies = szczęśliwy pies :)





Nowy sezon i nowy nabytek. Jestem bardzo zadowolona z tych butów. 





Co u Was? Spędzacie czas aktywnie?

piątek, 5 czerwca 2015

Podsumowuję maj, mini recenzje zużytych kosmetyków.

W czerwcu stawiam na maseczki do twarzy, bo cera zaczyna mi wariować. Byłam na babskim obozie tanecznym i od tego wyjazdu wszystko się zaczęło. Skórę mam przyzwyczajoną do regularnej nawilżająco- złuszczającej pielęgnacji i może poczuła się zaniedbana przez te kilka dni...
Codziennie wieczorem nakładam serum z kwasem migdałowym z Bielendy KLIK, na serum po paru minutach dokładam krem La Roche Posay Effaclar Duo [+] i jeśli skóra ma ochotę na dodatkową porcję nawilżającą, to tuż przed snem dokładam jeszcze krem nawilżający- obecnie Avon z wyciągiem z nasion Chia. Czy też macie problemy z cerą po powrocie z urlopu?

W maju stawiałam na pielęgnację skóry. Kiedy zaczyna robić się ciepło włączam do pielęgnacji samoopalacze. Lubię leżeć na słońcu, ale nie mam na to zbyt wiele czasu dlatego opalenizna z tubki jest fajnym rozwiązaniem. Opalone nogi do spódniczek wyglądają dużo lepiej :) O włosy dbam w miarę regularnie, więc odżywek i szamponów wyszło mi sporo, nie mam wszystkich opakowań, część już wyrzuciłam. Oprócz tego, żegnam kilka kosmetyków kolorowych.





Kolastyna samoopalacz w sprayu
Produkt jest przeznaczony do twarzy i ciała. Nie nakładałam go na twarz, myślę, że mogłoby mnie po nim wysypać. Sprawdził się do opalania nóg, po dwóch aplikacjach już nie były tak przerażająco białe ;) Równomiernie się zmywał a sama aplikacja nie sprawiała mi problemów. Produkt pięknie pachnie i nie brudzi bielizny. Czy do niego wrócę? Raczej nie, bardziej polubiłam produkt z Bielendy w formie mgiełki i nadal uważam, że samoopalacz Dax Sun w piance nie ma sobie równych.

Ziaja  10 % D-panthenolu
Bardzo przyjemny krem łagodzący dla dorosłych i dzieci. Sprawdzi się u osób, które często mają podrażnioną skórę. Krem jest niesamowicie wydajny, trzeba go nakładać w bardzo małej ilości, inaczej trudno go wsmarować. Nie zapychał porów.

Tonik Ziaja Liście Manuka
Mam już kolejne opakowanie, kupiłam za grosze w Rossmannie podczas promocji na pielęgnację twarzy. Wg mnie tonik pięknie pachnie, przyjemnie odświeża skórę rano i wieczorem. Pompka mogłaby dozować więcej produktu ale wybaczam ten minus. Cena w stosunku do jakości jest świetna więc nie będę się czepiała.





Tusz do rzęs Wibo Extreme Lashes
Ten tusz chwaliło wiele dziewczyn. Kupiłam go, bo spodobała mi się jego szczoteczka, ma gęste włosie i jest nieco zwężana na środku. Świeży produkt jest trudny w nakładaniu. Trochę skleja, zbyt oblepiona szczoteczka, nawet w najlepszym jakościowo tuszu, niestety, nie daje spektakularnych efektów. Nadmiar wycierałam w chusteczkę i wtedy mogłam cieszyć się efektem pogrubionych rzęs. Nie zapewnia szałowego wydłużenia ale ładnie rozdziela i pogrubia. 


Rimmel Stay Matte puder do twarzy 
Jeden z najlepszych! Matuje, doskonale utrwala podkłady, kupuję za każdym razem transparentny, żeby nie zmieniał mi odcienia podkładu. Opakowanie jest okropne, tandetne i szybko się psuje. Raczej nie nadaje się do noszenia w torebce. 


Ziaja krem do twarzy nawilżający 30+ z kwasem hialuronowym 
Kupiłam go tylko dlatego, że nie było w drogerii wersji 25 + a wiedziałam, że w domu nie ma już żadnego kremu nawilżającego i lepszy ten niż żaden. Nawilżający 30 + już nie był tak dobry dlatego na pewno do niego nie wrócę. Ma silny, kwiatowy zapach, bardzo przyjemny. Moja skóra nie chciała bo wchłaniać, film na twarzy był długo wyczuwalny. 





Schauma Fresh It i Push Up
Obie odżywki nie są złe. Zielona wersja świetnie się u mnie sprawdza, mam tu na myśli jeszcze stary skład. Różową zużyłam bardzo szybko, nie była wydajna. 




Avon Planet spa, relaksująco- oczyszczający peeling do ciała Tajski Kwiat Lotosu
Jest to produkt bardzo delikatnie złuszczający. Peelingiem bym go nie nazwała, to bardzo kremowy żel do mycia ciała z drobinami do stosowania na co dzień jako zwykły żel pod prysznic. Zapach jest piękny, kwiatowy. 


Uszlachetniony olejek arganowy do mycia twarzy. Bielenda + pro retinol
Produkt jest na bazie parafiny. Nie zapycha, doskonale oczyszcza i nie wysusza skóry. Skuteczny i delikatny, rewelacyjnie sprawdzał się gdy używałam produktów z kwasami. Demakijaż oczu robię płynem micelarnym, olejek służył mi do zmycia resztek makijażu. 


Mrs Potter's balsam do włosów z gingko biloba i keratyną
Te duże butle kupuję od paru lat. Balsamy kapitalnie zmiękczają włosy, są po nich bardzo podatne na stylizację. Używam ich również do mycia włosów gdy mam problemy z puszeniem. 







Olej do włosów Amla Gold
Jeśli odstrasza Cię tradycyjna Amla to polecam wypróbować serię Gold. Pachnie zupełnie inaczej ale mimo wszystko, jak wszystkie olejki indyjskie zapach jest bardzo intensywny. Jeśli decyduję się nałożyć go na noc to staram się to zrobić oszczędnie, żeby jego silny zapach nie przeszkadzał mi spać. Olej wchłania się w moje włosy, nie obciąża. Chętnie wracam do tego oleju, sprawia, że włosy są sypkie i bardzo błyszczące. 


Perfumowany krem do ciała Avon Sensuelle
Lubię w perfumach pudrową nutę, dlatego ten zapach bardzo mi się podoba. Wyczuwam w nim delikatną mieszankę kwiatów, którą oplata pudrowa nuta. Całość tworzy bardzo delikatną i kobiecą kompozycję. Na pewno kupię sobie za jakiś czas wodę perfumowaną, bo zapach niezwykle przypadł mi do gustu. 

Antyperspirant Avon Perceive
Jakiś czas temu, dostałam na prezent cały zestaw produktów Perceive. Wodę perfumowaną zużywam z przyjemnością, pachnie bardzo wiosennie, świeżo i kwiatowo. Kulka już tak nie przypadła mi go gustu. Zapach jest na piątkę, ale niestety nie działa tak jak bym chciała. Dla mnie jest po prostu za słaby a nie należę do osób, które intensywnie się pocą. Kulka obraca się bez zarzutu, nie blokuje się ale podaje zbyt dużą ilość produktu, która spływa na gwint i przy każdym kolejnym odkręcaniu bardzo się kruszy, jest to męczące. Za każdym razem oczyszczam nadmiar ale i tak się oblepia na zakrętce. Nie zostawia białych śladów na ubraniach. 

L'oreal Ideal Soft- płyn micelarny
Wg mnie to jeden z najlepszych płynów dostępnych w drogeriach. Błyskawicznie rozpuszcza tusze, kredki i eyelinery. Skuteczny i delikatny.  Nie podrażnia oczu. 







Avon Anew Nutri Advance, krem do twarzy (wersja lekka)
Krem ma piękny zapach, kremową i bardzo aksamitną formułę, zostawia na twarzy przyjemny i nietłusty film. Zimą sprawdzał mi się pod makijaż i nakładałam go na noc. Nie zapychał mi porów, świetnie nawilżał i zmiękczał skórę. Jeśli będę miała okazję to jesienią do niego powrócę. 


Fm Second Skin, podkład w odcieniu Porcelain 
Kupiłam najjaśniejszy odcień dla bladziochów. Mieszałam go z bardzo ciemnymi podkładami lub nakładałam solo zimą, kiedy moja cera nabrała bardzo jasnego odcienia od produktów z kwasami. Podkład jest trwały, nie migruje, nie ściera się w okolicach brody i nosa przez wiele godzin. Krycie ma mocne i łatwo zrobić nim maskę. Oszczędnie nałożony daje naprawdę świetny efekt. 


Inglot korektor pod oczy w tubce
Miałam dość ciemny odcień, przeważnie używałam go w ciepłe miesiące. Dawał mi wystarczające krycie a przy tym był lekki. Nie obciążał skóry i nie wysuszał. Pod oczami nie mam sińców, czasami mam problem z sinymi żyłkami, które są widoczne po nieprzespanych nocach. Kryje też drobne przebarwienia. Na trwałość nie narzekałam, trzymał mi się cały dzień bez zarzutu, pod warunkiem, że go przypudrowałam.





Melisa płyn micelarny
Miałam małą, podróżną pojemność. Płyn jest skuteczny, nie miałam żadnych problemów z rozpuszczeniem nawet bardzo trwałych maskar. Nie wylewam na wacik zbyt dużo produktu, żeby nadmiar nie spływał mi do oczu. Używany w oszczędnej ilości, za każdym razem trochę szczypał mnie w oczy, dlatego więcej go nie kupię. 


Maybelline Colosal 
Bardzo lubię tą maskarę, opakowanie bardzo zniszczyłam bo tusz służył mi przez wiele miesięcy. Jest to jedna z tych maskar, które bardzo wolno gęstnieją w opakowaniu. Tusz wydłuża i pogrubia rzęsy, łatwo się zmywa. 


Eyeliner turkusowy Lovely 
To bardziej błękit niż turkus ale i tak go lubiłam. 
Miałam go chyba 2 sezony jeśli dobrze pamiętam. Nadszedł już jego koniec, jest go mało i bardzo zgęstniał dlatego muszę go wyrzucić. Wibo i Lovely mają w swojej ofercie bardzo dobre tusze do kresek. Wiele nowych, bardzo letnich kolorów wprowadzili w tym roku. Moim hitem stał się odcień miętowy.