Obie doskonałe, świetnie się nakładają, nie rozmazują. Kolory kapitalne, coś na pograniczu nude i różu, pasują na co dzień i do każdego makijażu oka. Miałam już kilka opakowań, od około 4 lat non stop do nich wracam. Idealne ♥♥
Lip Paint Inglot 63 to pomadka w kremie. Produkt zamknięty jest w okrągłym i małym słoiczku. Delikatny kolor różowy, bardzo stonowany z mega wysokim połyskiem. Trwały jak pomadka i daje blask jakby usta pokryte były dodatkowo błyszczykiem. Nie zastyga na ustach jak np seria Apocalips od Rimmel, nie wysusza ust nie zbiera się w załamaniach i kącikach, schodzi raczej równomiernie, z trwałości jestem bardzo zadowolona. Do nakładania konieczny jest pędzelek. Ewentualne poprawki na większych wyjściach możliwe jedynie za pomocą pędzelka od ust (dostępne na wyspach Inglota wersje torebkowe) i lusterka.
Rimmel Airy Fairy to najbardziej popularny odcień wśród pomadek drogeryjnych. Jest to chłodny róż z dodatkiem ciepłych, złotawych tonów. Bardzo uniwersalny, będzie pasował większości kobiet niezależnie jakim jest typem kolorystycznym. Trwała, nierozmazująca się, równomiernie znika z ust. Wykończenie jest z delikatnym połyskiem.
Jakie są Wasze, sprawdzone pomadki, na które zawsze możecie liczyć? :)
Airy Fairy również bardzo lubię, ta pomadka z Inglota wygląda zachęcająco! :D
OdpowiedzUsuńTen lip paint szalenie mi się podoba :) super wygląda na Twoich ustach i trochę optycznie powiększa :) super efekt!
OdpowiedzUsuńBardziej mi się podoba Rimmel :)
OdpowiedzUsuńRimmel zdecydowanie ładniejszy :)
UsuńRimmel jak dla mnie super!
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje .Właśnie szukam idealnej pomadki(trwałość,kolor) i podkładu.Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńmam Airy Fairy i ją lubię :)
OdpowiedzUsuńTeż mam AF i lubię, choć na moich z natury ciemnych ustach wygląda troszkę inaczej :)
OdpowiedzUsuńJak ma się ładne usta to wszystko na nich wygląda ładnie ;) Bardzo mi sie podobają ;*
OdpowiedzUsuńbardzo podobne :) Obydwie ładne ;)
OdpowiedzUsuńEfekt po Inglocie bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńMnie Airy Fairy jakoś nie współgra z moim typem urody, jest dla mnie zbyt chłodna, poza tym noszę raczej ciepłe brzoskwiniowe róże albo bronzer i wtedy się to gryzie.
OdpowiedzUsuńInglocik dla mnie wygrywa ;)
OdpowiedzUsuńAiry Fairy także posiadam, ale jakoś jeszcze do końca się do niej nie przekonałam, czasami wydaje mi się, że ten kolor do mnie nie pasuje. Na codzień lubię też żelowe pomadki Inglota :)
OdpowiedzUsuńwyglądają super. :)
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię pomadki z Essence i z Celii :)
ostatnio kupiłam z Lovely i też jestem zadowolona
Bardzo ładny odcień :)
OdpowiedzUsuńAiry Fairy mam i wielbie, zaciekawilas mnie tym pierwszym kolorkiem :)
OdpowiedzUsuńairy fairy pasuje do dosłownie wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńObie są po prostu przepiękne :-)
OdpowiedzUsuńTo dziwne, ale nie posiadam tego kultowego odcienia Airy Fairy :-DD
Kolory śliczne i nie nachalne takie idealne na co dzień :)
OdpowiedzUsuńAiry Fairy mam i bardzo lubię a ten lip paint z Inglota kiedyś muszę kupić:)
OdpowiedzUsuńten paint z Inglota daje piękny efekt większych ust :) Airy Fairy też spoko :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście pomadka jest piękna :)
OdpowiedzUsuńFajne :) Takie faktycznie do wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńairy fairy mam i ja! :)
OdpowiedzUsuń