niedziela, 30 listopada 2014

Balea szampon i odżywka do włosów figa i ekstrakt z pereł- seria nabłyszczająca


Nie jest to dobra seria dla moich włosów, dlatego więcej się u mnie nie pojawi. Uważam, że lepiej działają odżywki Alterra lub chociażby odżywki Isana Spulung z Rossmanna. 
Szampon też się nie sprawdził... Dlaczego? O tym poniżej. 



Szampon
Niezły z niego rypacz ;) Podrażnia mi skórę, okropnie ją wysusza. Już po pierwszym użyciu odczuwałam okropny świąd. Użyłam go 2 razy, skórę wysuszyłam tak bardzo, że do dzisiaj mi się łuszczy i co mycie nakładam na nią olej. Powoli wraca do siebie ale to trochę potrwa. Odeszła mi ochota na próbowanie szamponów Balea :(

Odżywka
Jest to seria nabłyszczająca ale to tylko obietnice producenta bo efektów na włosach nie widać. Po odżywce moje włosy są elastyczne ale spuszone. Odżywka nie wpływa na poprawę skrętu choć na nawilżenie nie mogę narzekać. Są sypkie po wysuszeniu, elastyczne ale brakuje im sprężystości, lekkości. Puszą się niemiłosiernie a na drugi dzień po myciu stają się matowe ... 
Odżywka nie potrafi zdyscyplinować krótkich, młodych włosów, które stoją jak antenki wokół głowy. Zapach jest dość wysoko w składzie i jeśli macie problemy z podrażnieniem skóry to uważajcie, żeby nie nakładać odżywki powyżej ucha, bo może spłynąć na skalp podczas spłukiwania i problem gotowy. 




 skład szamponu 


skład odżywki



Podsumowując:
Szampon wysusza mi skórę głowy więc już po dwóch użyciach musiałam go odstawić. Partner zużyje, bo u niego nie wystąpiły żadne podrażnienia.
Odżywka zmiękcza włosy, ale nie jestem zadowolona z tego jak wyglądają. Mam po niej słabe fale, zbyt puszyste i bez znaczenia jaki olej nakładam przed myciem. Myślę, że zużyję ją do nakładania przed myciem, razem z jakimś olejkiem.


Kosmetyki Balea są w bardzo niskich cenach. Sklepy online sprzedają je za niecałe 6 zł za sztukę. Jeśli ktoś ma rodzinę w Niemczech, lub ma okazję wybrać się do drogerii DM w Niemczech, to kupi je jeszcze taniej.



Ta seria bardzo mnie zawiodła, ale nie wykluczam testowania serii morelowej. Jeśli któraś z Was testowała inne wersje to bardzo proszę o jakiś komentarz poniżej. A może lepiej, żebym kupiła coś z Alverde? Czekam na Wasze sugestie :)


Avon Planet Spa, maseczka do twarzy ze śródziemnomorską oliwą z oliwek

Bardzo lubię maseczki z serii Planet Spa. Mam bardzo pozytywne doświadczenia z turecką i tajską, działały na moją skórę i efekty były widoczne. 

Miesiąc temu kupiłam wersję oliwkową, miałam ochotę ją wypróbować i potrzebowałam maseczki nawilżającej. Nadarzyłam mi się duża okazja, Pani z Avon sprzedała mi ją za całe 6 zł! :) 

  • Pojemność: 75 ml       Dostępność: konsultantki Avon lub allegro




Aqua, Glycerin, Butylene Glycol, Glyceryl Stearate, Triethanolamine, Zea Mays Starch, Carbomer, PEG-20 Methyl Glucose Sesquistearate, Disodium EDTA, Imidazolidinyl Urea, Hydroxyethylcellulose, Methylparaben, Parfum, Benzophenone-4, Dimethicone, Panthenol, Olea Europea Oil, Olea Europea Lear Extract, Phosphoric Acid, Alkohol Denat., Lecithin, C12-15 Alkyl Benzoate, Retinyl Palmitate, Ascorbyl Palmitate, Beta-Carotene, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopherol, CI 19140, CI 15510, CI 42090.


Konsystencja jest lekka, przezroczysta i jakby trochę żelowa. Na twarzy nie zastyga, łatwo się zmywa po tych 20 minutach zalecanych na opakowaniu.
Zapach nie jest dla mnie jakoś szczególnie przyjemny, ale nie przeszkadza mi. Przypomina mi zapach świeżo skoszonej trawy lub zielonego ogórka.





Maseczka na pewno więcej się u mnie nie pojawi. Nie działa na moją skórę nawilżająco ani zmiękczająco. Po zmyciu, skóra jest widocznie rozjaśniona. WSZYSTKO. 
Nawilżająca maseczka, która nie nawilża? Nie, dziękuję!

Mam cerę mieszaną, obecnie bez przesuszeń. Skoro ja jestem niezadowolona to posiadaczki cer suchych mogą być mocno rozczarowane. 


piątek, 28 listopada 2014

❤ Ulubieńcy listopada ❤


Kolory Sleek Vintage Romance są po prostu obłędne. Uwielbiałam tą paletę, używałam jej w tym miesiącu prawie codziennie. Można z niej wyczarować wieczorowe smokey, bądź delikatny makijaż dzienny. Myślę, że zmaluję nią jeszcze sporo zimowych propozycji :)
Kosztuje niewiele, cienie są bardzo wydajne ale niestety trochę się osypują. Widać, że w palecie jest sporo pyłku, który niełatwo jest usunąć. Lubi się mazać.




Kolejna rzecz, która wprawia mnie w dobry nastrój to perfumy Hugo Boss Deep Red. Zapach jest słodko- kwiatowy, nie przytłacza mnie. Dobrze mi się go używa w chłodne miesiące. Niesamowicie trwały, po 7 godzinach jeszcze go od siebie czuję.
Parę dni temu kupiłam nową wersję Astor Perfect Stay, nie jest gorsza od starej, na pewno będzie to nadal mój ulubiony podkład drogeryjny :)
Babydream Fur Mama mam w formie mleczka. Służy mi do nawilżania skóry szczególnie na nogach. Jest dość gęsty i trzeba poświęcić chwilę aby go wetrzeć. Nawilża świetnie i przepięknie pachnie. Do mycia w tym miesiącu Balea. Mieszanka kokosu z morelą bardzo przypadła mi do gustu. Żele można kupić w sklepach internetowych za około  5 zł. Nie wysuszają skóry!
Na blogu pisałam Wam niedawno, że bardzo polubiłam się z tonikiem Ziaja Liście Manuka, postanowiłam go zastąpić tonikiem z Bielendy z serii korygującej. Nie zawiódł mnie. Nie podrażnia skóry, delikatnie pachnie, nic a nic mnie po nim nie wysypuje. W składzie jest złuszczający kwas migdałowy i kwas laktobionowy. Dobry produkt. Mam w łazience pełną serię Bielendy, może zrobię oddzielny post o tych produktach.





Na koniec kultowy kolor Airy Fairy od Rimmel. Nie potrafię powiedzieć ile już ich zużyłam ;) Odpowiada mi, bo to subtelny kolor, pasuje do każdego makijażu. Taki delikatny odcień różu pasuje blondynkom i brunetkom :)


Pozdrawiam ciepło :) ♥

czwartek, 27 listopada 2014

Sesa - ajurwedyjski olejek do włosów. Uwielbiam ♥

Trzeba przyznać, że jest to bardzo popularny olej do włosów. Nigdy go nie miałam, byłam oczarowana efektami po moim ulubionym olejku Amla Gold, który wspaniale dodaje blasku włosom, poprawia kondycję końcówek i zadowalająco zmiękcza moje skłonne do przesuszeń fale. 





Postanowiłam w końcu przetestować ten olej. Trafiła mi się propozycja współpracy jesienią ze sklepem Bombay Bazaar. Wybrałam sobie własnie olej Sesa, nigdy nie miałam wersji standardowej, używałam jedynie Sesa Flower, który pachniał przyjemnie i doskonale wpływał na kondycję moich rozjaśnianych włosów. 

Skład

 *Bhringraj (Eclipta alba) 1.50 % w/v
* Manduka Parni (Cantella asiatica) 0.50 % w/v
* Jati (Jasminum officinale) 0.50 % w/v
* Gunja (Abrus prectatorius) 0.25 % w/v
* Dhatura (Datura metel) 1.00 % w/v
* Elaychi (Sukshma) (Elettaria cardamomum) 0.25% w/v
* Neelinee (Indigofera tinctoria) 0.50 % w/v
* Indravaruni (Citrullus colocynthis) 0.5% w/v
* Jatamansi (Nardostachys jatamansi) 0.25% w/v
* Karanj (pongamia glabra) 0.25% w/v
* Neem (Azadirachta Indica) 0.25% w/v
* Mahendi Pan (Lawsonia Intermis) 0.25% w/v
* Mandoor Bhasma (Ferri peroxi dumrubrum) 2.00% w/v
* Rasot (Berberis aristala) 0.25% w/v
*Trifala 1.50 % w/v
* Akkar kara (Anacyclus pyrethrum) 0.25% w/v
*Vacha (Acorus calamus) 0.25% w/v
* Yashtimadhu (Glycyrrhiza glabra) 0.25% w/v

PROCESSED AS PER TAIL PAK VIDHI WITH MILK 10% v/v
* Wheat Germ  (Triticum aestivum) oil 1.00% v/v
* Lemon Oil (Citrus medica) 1.00% v/v
* Nili Oil 8% v/v
* Til Oil (Sesamum indicum) 25.00% v/v 
* Sugandhit Dravya 2.00%
* Coconut Oil Q.S TO 100% v/v
*Quinazarine Green SS(C.I.NO,61565) 0.0004% w/v






Olej przeznaczony jest do wszystkich rodzajów włosów. Według mnie ten olej nie pachnie toaletą męską. W moim odczuciu jest to zapach ziołowy, jakby z dodatkiem cytryny. Jest świeży, orientalny i jak dla mnie przyjemny. Olej nakładam na noc, związuję włosy w luźny kok na czubku głowy i idę spać. Kiedy olejuję w dzień, zużywam około 2 łyżki stołowe oleju. Kiedy nakładam go na noc wychodzi mi około 1 łyżki. Trzeba nakładać oszczędnie, zapach jest bardzo silny i może przeszkadzać spać ;) Do zmycia używam nawet odżywki (Joanna seria Naturia) i olej zmywa się bez problemu. Skalp przeważnie myję delikatnym szamponem, nie zauważyłam aby wpływał na szybsze przetłuszczanie się włosów czy obciążał włosy u nasady.





  • miał zwalczać łupież i problemy skóry głowy, zauważyłam, że nawilża skalp, mam miejscami suche miejsca i po paru użyciach skóra wyglądała lepiej
  • pachnie świeżo, ziołowo
  • jest bardzo wydajny
  • dosyć rzadki, nie mam problemów z rozprowadzeniem go na suchych włosach
  • wspaniale pielęgnuje końcówki, są nawilżone miękkie i zdyscyplinowane
  • podobno przyspiesza porost włosów, nie potrafię na razie go ocenić, muszę poużywać około 6 miesięcy, wtedy będę pewna czy wpływa na porost 
  • zastyga w chłodnych pomieszczeniach, rozrzedzam go wstawiając do kubka z gorącą wodą lub kładę butelkę na kaloryferze






Jestem pewna, że Sesa dołączy do moich ulubionych olejków.
Rewelacyjnie działa na końcówki. Obecnie najczęściej nakładam olej Amla Gold lub tą Sesę.
Włosów nie podcinałam już 7 miesięcy i nie mam rozdwojonych końcówek. Oba oleje absolutnie uwielbiam ❤❤

Sklep Bombay Bazaar bierze udział w akcji Dzień Darmowej Dostawy. 2 grudnia nie płacimy za przesyłkę. Planuję kliknąć odżywki w pudrze i wodę różaną :))



środa, 26 listopada 2014

Alterra - emulsja do mycia twarzy GRANAT





Emulsja pojawiła się całkiem niedawno w drogeriach Rossmann i wciąż jest dostępna. Myślałam, że będzie to jakaś edycja limitowana i od razu kupiłam 2 tubki. Do Alterry mam sentyment, lubię tą markę za delikatne składy, niską cenę i ten charakterystyczny zapach ;)

Produkt jest bardzo delikatny, ma konsystencję kremu, gęstą ale łatwo rozprowadzającą się na twarzy. Odpowiada mi opakowanie. Jest to miękka tubka, z której łatwo jest wycisnąć produkt do ostatniej kropli.




Skład:
Aqua, Glycine Soja Oil*, Glycerin, Alcohol*, Glyceryl Stearate Citrate, Myristyl Myristate, Myristyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Coco - Glucoside, Xanthan Gum, Butyrospermum Parkii Butter*, Punica Granatum Seed Oil*, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Bisabolot, Ginko Biloba Leaf Extract, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citral**, Citronellol**. 



Dostępność: drogerie Rossmann                        Cena: około 8-9 zł. 



Używam do oczyszczania skóry w ciągu dnia, do zmywania makijażu niestety się nie nadaje.
Emulsja jest zbyt delikatna, ma właściwości zmiękczające i nawilżające, nie zmywa podkładu!
Mój demakijaż przeważnie zaczynam od zmycia oczu, produktem dwufazowym, bądź płynem micelarnym. Reszta kosmetyków, spływa razem z wodą przy użyciu żelu do mycia twarzy. W tej formie produkt mi się nie sprawdza, twarz zostaje niedomyta...

Rewelacyjnie sprawdza się do mycia twarzy rano, lub w dni kiedy nie mam na sobie makijażu. 

Z góry zaznaczę, że czuję na twarzy delikatny film po użyciu tej emulsji. To pewnie dlatego wydaje mi się, ze skóra jest zmiękczona i nawilżona, absolutnie nie ma po niej uczucia ściągnięcia. Ta warstewka może okazać zapychająca. 


Podsumowując:
Na twarzy zostaje delikatny nietłusty film po spłukaniu. Emulsja jest bardzo łagodna, mojej mieszanej cery nie zapycha i jest dobrym dopełnieniem demakijażu. Używam jej z wielką przyjemnością, myślę, że jeszcze kiedyś do niej wrócę. 






wtorek, 25 listopada 2014

2 GRUDNIA DZIEŃ DARMOWEJ DOSTAWY

Planujecie zakupy? Ja tak. To idealny dzień aby kupić coś "na mikołaja" dla ukochanej osoby, mamy, taty, rodzeństwa a nawet dla siebie.
Było szaleństwo w Rossamnnie, Naturze, Super Pharm. Pisałam ostatnio w poście zakupowym, że w Rossmannie kupiłam jedynie 2 korektory pod oczy bo tego potrzebowałam. Reszta obniżek zupełnie mnie nie kusiła, mam ochotę na zakupy online i wybiorę produkty, do których nie mam dostępu stacjonarnie. Przyznam, że oszczędzałam i oszczędzam sobie pieniądze na "dzień darmowej dostawy". Mam w planach kupić parę kosmetyków do włosów, bieliznę, perfumy, może piżamę. Po głowie mi chodzi również paleta Sleek Arabian Night ale to jest jeszcze do rozważenia ;)

Tutaj macie stronę, na której możecie sprawdzić, które sklepy biorą udział w akcji.

http://www.dziendarmowejdostawy.pl/



poniedziałek, 24 listopada 2014

Makijaż na weekend- niebieskie rzęsy w roli głównej


Tuszu niebieskiego używałam latem, postanowiłam do niego wrócić chociaż na chwilę. Jeszcze nie zasechł! Kolor jest nasycony, kobaltowy. Idealnie kryje rzęsy. 
Fioletową kreskę zrobiłam za pomocą cienia Sleek i płynu Duraline. 








Użyłam
mieszanki podkładów Stay Matte Rimmel i Perfect Stay Astor
pudru Synergen
różu z palety UltraFlesh- Shinebox
tuszu niebieskiego Wibo
pomadki Rimmel Airy Fairy

Oczy
cała powieka złoty cień Inglot 112
załamanie powieki pomieszane fiolety Inglot 128,137
kreskę zrobiłam przy pomocy płynu Duraline Inglota i cienia Sleek Vintage Romance- Bliss in Barcelona, cienie mieszam z płynem na dłoni, staram się, nie miziać ich mokrym pędzelkiem





niedziela, 23 listopada 2014

Olej lniany i odżywka, która nie sprawdza się na moich włosach- Balea nabłyszczająca figa i ekstrakt z pereł.



Z odżywką Balea wiązałam spore nadzieje. Moja przygoda z marką Balea dopiero się zaczęła i mam w planach wypróbować inne odżywki. Figa i ekstrakt z pereł nie zrobiła na mnie wrażenia. Lepiej sprawdzała się u mnie Isana Spulung do włosów kręconych. 

Niby fajnie zmiękcza włosy ale potrafi je nieźle spuszyć. Dziś jest ten "lepszy dzień", pewnie zasługa oleju lnianego, który cudownie definiuje moje skręty. Fale wyszły elastyczne, delikatnie pokręcone dzięki temu mało straciłam z długości. 






  1. Przed myciem na mokre włosy nałożyłam olej lniany, trzymałam około godziny.
  2. Skalp umyłam szamponem marokańskim Planeta Organica, długość odżywką Joanna Naturia len i rumianek.
  3. Po myciu nałożyłam odżywkę Balea figa i perły na 10 minut. 
  4. Bez spłukiwania użyłam odżywki Naturia len i rumianek. 
  5. Do stylizacji posłużył mi żel Artiste Mega Mocny (aloes wysoko w składzie). 












Miałam duże kłopoty z rozczesaniem, nie cierpię, kiedy odżywki tego nie ułatwiają. Zawsze mi szkoda szarpać włosy. Gdybym nie użyła odżywki Naturia bez spłukiwania, prawdopodobnie nie wsadziłam dziś w nie szczotki :\ Były splątane przed myciem bo zmokły mi wczoraj od deszczu. Przed myciem nie rozczesywałam, nigdy nie czeszę ich na sucho.


piątek, 21 listopada 2014

Nowości z ostatnich tygodni



Kosmetyki Balea od dawna planowałam wypróbować. Na listę zapisałam sobie odżywki i żele pod prysznic. Na zdjęciu nie pokazałam wszystkich produktów, ponieważ 2 razy składałam zamówienie. Wszystko zamawiałam ze sklepu Bioema, ceny były tam najkorzystniejsze. 
Na początek wzięłam do testów serię Figa i Perły. Używam ich około 3 tygodni, nawet mam już wyrobione o nich zdanie, pozostało mi przygotować recenzję. Dodatkowo kupiłam dwie odżywki w tubach- do włosów blond i dodającą objętości. Ceny są bardzo niskie, odżywki w tubach kosztują około 11 zł a pozostałe zaledwie 5,50 za 300 ml. 




Naturia to moja ulubiona seria z Joanny. Uwielbiam odżywki b/s i szampony. Tym razem padło na serię z rumiankiem. Dodatkowo kupiłam nowość bez spłukiwania, w sprayu, z aloesem i jaśminem. Pierwsze testy za mną, odżywka nie skleja włosów. 





Podkład FM Second Skin w kolorze Porcelain, jest dla mnie za jasny ale kupiłam go do rozjaśniania zbyt ciemnych podkładów, które zostały mi po lecie. Perfect Stay w nowej wersji dorwałam w Naturze za 32 zł. Obecnie jest jeszcze tańszy tylko 27 zł.
Jestem ciekawa jak będzie się sprawdzał. Przez kilka lat byłam wierna starej wersji.




W Rossmannie z okazji promocji 1 +1 wybrałam dwa korektory, nic więcej nie potrzebowałam. Zapłaciłam za droższy Rimmel Match Perfection ( 30 zł ) a Maybelline Affinitone miałam gratis. 





 Zapach wanilii zawsze mnie kusi dlatego kupiłam duży żel pod prysznic z Avon, nigdy go nie miałam. Jestem ciekawa czy nie będzie zmieniał zapachu po zmieszaniu z wodą. 




Spinki w formie grzebyka (jak to się nazywa?) kupuję w Rosmannie. Odpowiadają mi bo nie ściskają mocno włosów. W domu spinam włosy do góry albo związuję w luźny kok za pomocą gumki. 


Planowałam kupić w Naturze bronzer Kobo ale w końcu odpuściłam, wolałam kupić w Inglocie, są mega wydajne i łatwo się rozcierają. Wybrałam odcień 75, to niby róż ale trzeba go używać jak bronzera. Przyjemny odcień, nie za ciepły i nie za zimny. 

środa, 19 listopada 2014

Zmiana składu w Kallos Latte. Maska, która przestała służyć moim włosom.

Kiedyś ta maska była dla mnie doskonała, łatwo dostępna i tania.
Zawsze kupowałam Kallos Latte, Crema Al Latte nigdy nie miałam, litrowe maski są nie dla mnie, kiedy ja bym to zużyła? :) Crema All Latte ma zupełnie inny skład i jest kompletnie inną maską. Może kiedyś przetestuję, jak namówię siostrę na jej używanie. Jeśli ona zechce odlewkę, to kupię to litrowe pudło. Sama z pewnością jej nie zużyję i zapuści korzenie ;))

Kallos Latte jest w małych pudełeczkach po 275 ml. Cena nie przekracza 7 zł i jest dostępna w sklepach lub salonach fryzjerskich. W drogeriach, niestety, nie do kupienia.


Stary skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipalmitoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Componente non allergenica del profumo, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Citric Acid, PEG-5 Cocomonium Methosulfate, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Casein, Hydrolyzed Milk Protein, Methylisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, 5-Bromo-5-Nitro-1,3 Dioxane. 


Aktualny skład
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Parfum, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolyzed Milk Protein, Cyclopentiloxane, Dimethiconol, Benzyl Alcohol, MethylChloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone. 






Ta maska udowodniła mi, że skład nie musi być rewelacyjny aby produkt działał na włosy. Spisywała się rewelacyjnie, używałam jej nawet do mycia długości, zmywała oleje i niesamowicie zmiękczała włosy.

Niestety skład uległ zmianie, opakowanie zostało takie same więc na początku nie wiedziałam o co chodzi. Użyłam maski 3 razy, za każdym razem ten sam efekt- puch. Włosy zamiast ładnie falować puszyły się. Myślałam, że włosy przestały lubić olej lniany ale okazało się, że producent zmienił skład maski. Szkoda. Kupiłam odruchowo, nie myślałam, że kiedyś producent popsuje tą maskę, myślę, że nie było to potrzebne, przecież sprzedawały się doskonale.



niedziela, 16 listopada 2014

Żel hialuronowy, żeby włosy były nawilżone + mieszanka z odżywek: Balea, Alterra i żółtka. Włosowa niedziela.


Włosy potrzebowały protein, miałam w planach zrobić laminowanie ale w mojej kuchni nie było żelatyny, dziwne, bo w zeszłym tygodniu kupowałam. Zapytam partnera z czym ją pomylił, jestem pewna, że to jego sprawka i zaliczył jakąś wpadkę ;)
Kiedyś pomylił sól z cukrem, nie zapomnę do końca życia słodkiego smaku jajecznicy :P Zamiast posolić, posłodził. I jeszcze podczas smażenia komentował, że z solą morską to nie polubi smażyć bo jakoś kiepsko się rozpuszcza... :)))))


Pomieszałam dwie odżywki i dodałam do tego żółtko. Na koniec nałożyłam żel hialuronowy, żeby uzyskać lepsze fale. 





Przed myciem na lekko zwilżone włosy nałożyłam olej Sesa i odrobinę maski Kallos Latte, która przestała mi służyć. Zużyję ją do końca i więcej nie kupię. Mieszankę oleju i maski trzymałam około 45 minut. Umyłam włosy szamponem Ziaja aloesowym i nałożyłam maskę na godzinę którą zrobiłam z:
  • 1 łyżki stołowej odżywki Alterra- Granat
  • 3 łyżeczek odżywki Balea Perły i Figa
  • 1 żółtka


Po spłukaniu włosy były nieco sztywne jak to po żółtku. Wypłukałam dokładnie mieszankę i osuszyłam długość bawełnianą, męską koszulką (damska jest za mała, nie starcza na owinięcie całej długości). Po osuszeniu w wilgotne włosy wtarłam odrobinę odżywki bez spłukiwania z serii Naturia- len i rumianek (Joanna) po czym rozczesałam. Następnie nałożyłam odrobinę żelu hialuronowego z Biochemii Urody i odrobinkę żelu Cien z Lidla (męski- mega mocny). 










 To zdjęcie musiałam zrobić telefonem, ponieważ padła mi bateria w aparacie



Przed przystąpieniem do suszenia popsikałam końcówki odżywką Joanna Naturia w sprayu Aloes i Jaśmin. Ten krok mogłam pominąć ponieważ od tej odżywki końcówki zbijają się w strąki. Gdyby nie te końce, byłabym zadowolona z efektu.


sobota, 15 listopada 2014

Jesienny fiolet z miedzią

Makijaż zrobiłam za pomocą 3 kolorów. Śliwkowy fiolet z palety Sleek Vintage Romance, złoto- miedziany cień MUA i jasno- złoty Inglot. Inglota bardzo lubię, dużo lepiej mi się nimi pracuje niż np cieniami Sleek, które się osypują. Jakościowo obie marki są kapitalne. 

Makijaż zrobiłam na domową imprezę, smokey, które nie jest zbyt intensywne. Perłowy miedziany cień MUA w świetle sztucznym prezentuje się niezwykle, przyciąga ;) Na żywo efekt jest dużo lepszy. 









Twarz
mieszałam dwa podkłady: Catrice Photo Finish i Essence Stay All Day
puder Synergen
róż Inglot 99
rozświetlacz Bell 

Usta
pomadka Velvet Matte 26 Golden Rose

Oczy 
wewnętrzny kącik Ingot 118
załamanie cień MUA Shade- 30 Pearl 
zewnętrzny kącik cień śliwkowy z palety Sleek Vintage Romance Forever in Florence

czwartek, 13 listopada 2014

Planeta Organica- Morze Martwe maseczka liftingująca



Maseczki używam od wiosny. Pierwszą kupiłam z początkiem maja jeśli dobrze pamiętam, w sklepie stacjonarnym za niecałe 12 zł. W sklepach internetowych można ją nabyć jeszcze taniej. Jest to produkt rosyjski, podobno składa się z 14 minerałów z Morza Martwego. Ma działać tonizująco, odmładzająco, odżywiać i nawilżać skórę oraz nadawać jej promienny wygląd. Sporo obietnic a jak się sprawdza? O tym poniżej :)

Konsystencja jest kremowa, przypomina rzadki krem do twarzy. Przyjemnie rozprowadza się palcami. Lubię ją potrzymać dłużej na twarzy, często jest to dobre 20 minut a nawet dłużej. Maska nie wchłania się całkowicie, ale też nie zasycha na skorupkę. Już po 10 minutach nie widać jej zupełnie na skórze, większość wypija skóra a reszta robi się przezroczysta. Skóra nie mrowi, nie ciągnie, nie czuć jej zupełnie i już 2 razy zapominałam, że ją nakładałam. Oświeciło mnie w momencie gdy myłam twarz żelem przed położeniem się spać, poczułam pod palcami śliską warstwę :)
Mam takie dni gdy jestem sama w domu do późnego wieczora. Wykorzystuję ten czas i np podczas robienia sobie kolacji trzymam maseczkę na twarzy, czasami bezpośrednio po powrocie z pracy zmywam makijaż, wskakuję w dres i nakładam maskę oczyszczającą lub nawilżającą.


Aqua enriched with Daed Sea Minerals (woda wzbogacona minerałami z Morza Martwego), Soy Protein Phthalate (białko sojowe), Dicaprylyl Ether, Octyldodecanol, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Glycerin, Cocoglycerides, Cetearyl Glucoside, Hydrolyzed Wheat Protein(proteiny pszenicy), Ficus Carica Oil Extract (olejek figowy), Sodium Stearoyl Glutamate, Tocopherol, Pogostemon Patchouli Oil (olejek paczulowy), Sodium Polyacrylate, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Ethylhexylglycerin, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid.





Moim zdaniem ta maska nie liftinguje twarzy bo zupełnie nie napina skóry po zmyciu. Lubiłam ją przez całe lato, bo świetnie nawilżała, zmiękczała skórę, delikatnie ją rozjaśniała.
Teraz jesienią też nie mogę narzekać, wprowadziłam kwasy, skórę na policzkach mam przesuszoną a maska doskonale sobie z tym problemem radzi. Stosuję ją co 3 dni po wieczornym demakijażu. Skórę wcześniej złuszczam peelingiem różanym z Ziaji.

Zapach
Muszę o nim napisać bo nie każdemu przypadnie do gustu. Jest trochę orientalny, przypomina mi wczasy w Tunezji.
Pachnie podobnie do oleju indyjskiego Sesa, niektórym dziewczynom ten zapach kojarzy się z męską toaletą :) więc jeśli nie przepadasz za zapachem oleju Sesa to nie polecam próbować tej maseczki ;) 


Uwielbiam efekt po tej maseczce, w dotyku jest jak skóra niemowlaka, delikatna i bardzo gładka.
Nie powoduje u mnie wysypu podskórnych krostek nawet jeśli przetrzymam ją na twarzy. Zamierzam kupić kolejne opakowanie.

Cena: 8- 12 zł.
Pojemność: 75 ml w miękkiej tubce




piątek, 7 listopada 2014

Wodoodporne kredki do ust Golden Rose z serii Classics 324, 317, 308

Witam ciepło :)

Dziś mam dla Was małą prezentację 3 kolorów konturówek do ust Golden Rose z serii Classics. Zamawiałam je razem ze szminkami matowymi Velvet Matte. Wybrałam sobie sporo ciemnych kolorów, które potrzebują konturówki, samą pomadką trudno wyrysować ładny kształt ust :)

Kliknęłam kolory podstawowe ze sklepu online, niestety do wyspy Golden Rose mam za daleko. 

Potrzebowałam odcień nude, różowy i jakiś wpadający w koral. Takie odcienie na ustach noszę najczęściej i najlepiej się w nich czuję. 




Ostrzenie jest proste bo kredki mają standardową średnicę. Pasują do każdej podstawowej temperówki. 

Cena bajecznie niska, 1 sztuka kosztuje zaledwie 4,90. 



317 to odcień koralowo- brzoskwiniowy, bardzo ładny, twarzowy i pasuje do ciepłych pomadek. 

324 jest bardzo spokojnym odcieniem, trafiłam idealnie bo pasuje pod wszystkie pomadki nude jakie mam. Jest bardziej kremowa niż 317.

308 to mocny odcień różu, pasuje do pomadek w odcieniu fuksji. Bardzo sucha i najbardziej twarda. Ma w sobie maleńkie, srebrne drobinki. Zauważyłam je dopiero gdy nałożyłam kredkę na całe usta. 





Zrobiłam swatche malując nimi całe usta. Są bardzo trwałe i suche. Nie polecam tak nosić bo wysuszają usta. 






317 


308


324



Posiadam konturówki Inglot i Essence. Po inne marki nie sięgałam, bo byłam z nich zadowolona. Teraz do ulubieńców trafiają także kredki Golden Rose z serii Classics. Nie spodziewałam się, że za 5 zł można wyprodukować takie dobre kredki. Nie ma się do czego przyczepić! A jaki wybór mają!