Z odżywką Balea wiązałam spore nadzieje. Moja przygoda z marką Balea dopiero się zaczęła i mam w planach wypróbować inne odżywki. Figa i ekstrakt z pereł nie zrobiła na mnie wrażenia. Lepiej sprawdzała się u mnie Isana Spulung do włosów kręconych.
Niby fajnie zmiękcza włosy ale potrafi je nieźle spuszyć. Dziś jest ten "lepszy dzień", pewnie zasługa oleju lnianego, który cudownie definiuje moje skręty. Fale wyszły elastyczne, delikatnie pokręcone dzięki temu mało straciłam z długości.
- Przed myciem na mokre włosy nałożyłam olej lniany, trzymałam około godziny.
- Skalp umyłam szamponem marokańskim Planeta Organica, długość odżywką Joanna Naturia len i rumianek.
- Po myciu nałożyłam odżywkę Balea figa i perły na 10 minut.
- Bez spłukiwania użyłam odżywki Naturia len i rumianek.
- Do stylizacji posłużył mi żel Artiste Mega Mocny (aloes wysoko w składzie).
Miałam duże kłopoty z rozczesaniem, nie cierpię, kiedy odżywki tego nie ułatwiają. Zawsze mi szkoda szarpać włosy. Gdybym nie użyła odżywki Naturia bez spłukiwania, prawdopodobnie nie wsadziłam dziś w nie szczotki :\ Były splątane przed myciem bo zmokły mi wczoraj od deszczu. Przed myciem nie rozczesywałam, nigdy nie czeszę ich na sucho.
wyglądają dziś przepięknie :)
OdpowiedzUsuńPiekne wlosy :-)
OdpowiedzUsuńNienawidzę odżywek, które puszą włosy ale wyglądają cudownie po tym rytuale :)
OdpowiedzUsuńWłosięta wyszły Ci bardzo ładnie, acz wolę Cię chyba w mocniejszym skręcie ;);)
OdpowiedzUsuńNie miałam tej balei ;)
Masz piękne i gęste włosy. Ja niestety... mam kilka włosów na krzyż ;/
OdpowiedzUsuńgdzie kupić ten żel artiste? :-)
OdpowiedzUsuńW Drogeriach Natura
UsuńCudne!
OdpowiedzUsuń