Tydzień temu dostałam propozycję współpracy od Golden Rose. Firma wprowadziła 3 nowe tusze do swojej oferty, zaproponowano mi testowanie oraz nagrody dla Was, zgodziłam się bo mam bardzo pozytywne doświadczenie z pomadkami i lakierami do paznokci.
Mam aż tyle tuszy do rozdania :)
Za mną pierwsze testy kredki, jest czarna, dobrze napigmentowana miękka i ładnie się rozciera.
Pokażę Wam szczoteczki od tuszy, bezsensu brać udział i dostać kota w worku :P
Oczywiście otworzyłam swoje tusze, nagrody dla Was są nie macane.
Pierwsza szczotka jest kuleczkowa, bardzo czarna i pogrubiająca Cat Walk, silikonowa.
Druga także silikonowa, na środku się zwęża, Maxim Eyes
Trzecia mnie bardzo ciekawiła, ma jakby dwie strony, z krótkimi i długimi włoskami, już testowałam, krótkie wydłużają, długie pogrubiają, City Style.
Mam 3 zestawy do rozdania, żebyście testowały kosmetyki razem ze mną. Każdy zestaw zawiera 3 tusze, kredkę i temperówkę.
Zasady:
1. Ustaliłam z Panią Joanną że nie będzie przymusu aby polubić ich funpage, więc to nie jest konieczne, jeśli lubicie firmę i jesteście zainteresowane konkursami albo nowościami tam się o tym dowiecie.
2. Udział może wziąć każdy, pod warunkiem że posiada konto, nie musisz być moim publicznym obserwatorem, ale nie biorę pod uwagę anonimów.
3. Jeśli jesteś niepełnoletnia, będę chciała zgodę rodzica.
4. Rozdanie potrwa do 15 lipca do godz 18:00
5. Aby wziąć udział w rozdaniu napisz w komentarzu swój adres e-mail.
6. Opiszcie jakąś zabawną sytuację związaną z makijażem, strzeliłyście jakąś gafę malując się np w pośpiechu? :) Wszelkie pomysły mile widziane, chyba każdej z nas choć raz zdarzyło się poprwiać lub wykonywać makijaż w ekstremalnej sytuacji :)
Wszystkie chętne osoby serdecznie zapraszam. Wysyłam za granicę.
oo idealne silikonowe szczoteczkiii.
OdpowiedzUsuńChętnie się zgłoszę.
eliksir1681@gmail.com
a co do wpadek makijażowych to, że tak powiem, na tle dziennym ;D w pośpiechu często nałoży się za dużo bronzera, poskleja rzęsy itp. Jednak gdy zaczynałam swoją historię z makijażem nie potrafiłam malować swoich długich rzęs aby moje dolne jak i górne powieki nie były upaprane tuszem. Makijaż więc zaczynałam od pomalowania rzęs, potem czyściłam powieki , dopiero potem cienie podkład... koszmar ;D z czasem dopiero zauważyłam, że gdy mam cień na powiece mniej odbija się tusz aż w końcu po kilku latach doszłam do wprawy ale nadal najlepiej tuszuje mi się silikonowymi szczotami :)
P.S. lubię GL na fb.
wspaniałe tusze! na lakiery z GR nie ma mocnych, ostatnio znalazlam tam też cień zbliżony kolorem do mac-owego satin taupe:) pomadkę miałam jedną:)
OdpowiedzUsuńobserwuję Cię, a moj mail na wszelki wypadek to: kolorowypieprz@gazeta.pl
Zabawnej sytuacji nie trzeba przywoływać w pamięci, bo zdarzyła mi się...dzisiaj...na 7.30 miałam egzamin na prawo jazdy (kolejny;)) i dopiero w lusterku zauważyłam, że...mam pomalowane tylko jedno oko:/ całkiem zapomniałam o kresce na drugim:( oczywiście mnie to zdenerwowalo, rozproszyło i nie zatrzymałam sie przy linii stop:(
też kiedyś wyszłam z domu z pomalowanym jednym okiem:P
Usuńoj i nie zaliczony ten egzamin? :(
Usuńzdradz nr tego cienia
a co mi tam, biorę udział:D
OdpowiedzUsuńmój mail: angelika.swiatek@wp.pl
przypomina mi się jedna sytuacja z autobusu łódzkiego MPK: zima, pogoda tragiczna-deszcz ze śniegiem, wpadam do autobusu zdyszana, a jednocześnie uradowana, że są wolne miejsca, więc "klapnęłam sobie", wyciągam lusterko w celu zbadania czy przypadkiem się nie rozmazałam. spoglądam w lusterko i co widzę? oprócz czarnych worków pod oczami od rozmazanego tuszu widzę tył głowy chłopaka i ekranik telefonu komórkowego, na którym leci...film erotyczny:P z wrażenia nie tylko nie poprawiłam makijażu, ale jeszcze maznęłam się po poliku czerwonym błyszczykiem:P
nie wiem czy o tego typu historię chodziło, ale trzymam kciuki za siebie, bo nagrody są bardzo fajne:)
rozbawiłaś mnie, o to chodzi! :D
Usuńzapomniałam dodać, że lubię GR na FB, a Twój blog obserwuję już od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńalieneczka@o2.pl
OdpowiedzUsuńobserwuję jako: Alieneczka
na fb: Agnes E.
za dużo sytuacji takich nie miałam:
klasyczna: czerwona szminka na zębach... :D
wersja 'zapomniałam': nie wytuszowałam jednego oka.... brrrrrrr
niestety nikt mi uwagi nie zwrócił, straszyłam do momentu kiedy to zauważyłam :/
Chętnie wezmę udział w rozdaniu:)
OdpowiedzUsuńkarodos@o2.pl
Ostatnio złapała mnie ulewa na mieście, niestety nie miałam parasola, a musiałam dojść na przystanek w strugach deszczu - makijaż całkowicie mi spłynął z twarzy, tusz odbił się tragicznie na policzkach - wyglądałam jak klaun, na szczęście,będąc już na przystanku spojrzałam u lusterko i wytarłam makijaż chusteczką:) ale wyglądałam zabawnie.
beautycrasher
OdpowiedzUsuńoberwuje jako : JuicyBeauty
Mnie sie wczoraj taka wpadka zdarzyła, ze koniec :) Jechałam z Poznania juz do domu i znajomi mi dzwonia, ze mam wpasc na basen :) Wracajac z zakupow mialam przy sobie swiezo kupiony strój,takze szybko sie przebrałam i skoczylam do basenu. Wszyscy po chwili zaczeli sie smiac a ja nie wiedziałam o co chodzi. Fakt. Na codzien uzywam zwykłego tuszu do rzes , zatem wszystko sie rozpłyneło i wygladałam jak na halloween :D Uwazam, ze bylo to zabawne, bo wgl sie tym nei przejełam i kapałam sie dalej a inni ludzie sie gapili na mnie jak na gwiazde :D Bycie szalonym jednak sie opłaca :))
Pomyślałam, że wezmę udział w konkursie bo... przytrafiła mi się okropna wpadka... jest to w 100% autentyczna historia z której śmieją się ze mnie znajomi, rodzina i osoby związane z tą sytuacją do dziś.
OdpowiedzUsuńKażdej z nas zdarzają się sytuacje, kiedy natychmiast musimy poprawić makijaż, bo to zważył nam się podkład, świeci nam się buzia, cały tusz odbił się na powiece a cienie zrolowały się. Moja sytuacja była podobna... siedząc na wykładzie... przysypiałam, tak wiem wiem wstyd. Po przebudzeniu odruchowo poszukałam lusterka i przejrzałam się. Widok mojej buzi mnie przeraził, wstałam jak by mi krzesło pod tyłkiem się paliło i pobiegłam do łazienki. A w łazience... pełno dziewczyn... aż mnie cofnęło bo jak miałam poprawić makijaż przy tylu wlepiających się w ciebie twarzach. Dostęp do lusterka niemożliwy. Wycofałam się wtedy i jak zwykle wpadłam w fantastyczny pomysł! (przynajmniej taki początkowo się wydawał). Z miną cwaniaka pomyślałam przecież to uczelnia pedagogiczna na której 99% studentów to kobiety! Jeśli nie damska toaleta to męska - nikt nie będzie przynajmniej gapił się na mój zważony podkład, odbity tusz na powiekach i komentował mojego wyglądu pod nosem. Ucieszona weszłam do toalety (męskiej) ufff WOLNA! sprawdziłam nikogo nie ma! wyciągnęłam chusteczki do demakijażu, cały mój arsenał. Jak zwykle w domu włączyłam ulubioną piosenkę I wanna dance with somebody! Oczywiście byłam zdenerwowana swoim wyglądem i cały czas narzekałam "jak mogłam usnąć na wykładach" , "już nigdy nie kupię tego cholernego podkładu", "nie znoszę swoich opadających powiek!", "jak ja się teraz pokaże?". 10 minut - skończyłam :) myje rączki... a z toalety wychodzi mój dziekan... kwituje wszystko jednym zdaniem "ach te kobiety, dobrze że ja przed poranną mszą nie muszę się malować". I wyszedł... a ja czerwona jak burak uciekłam mając nadzieję, że kolejnych bliskich kontaktów mieć nie będziemy... szybko się myliłam był przewodniczącym mojej komisji egzaminacyjnej.
p.s. chodzę do katolickiej uczelni ;) a dziekan był jezuitą ;)
strawberry.fasion.style@gmail.com - zapomniałam o mailu :)
UsuńObserwuję jako One_LoVe
OdpowiedzUsuń34onelove@gmail.com
na gb: My-Love-Cosmteics
Dobra, przyznam się. Tylko się nie śmiej. :P To wydarzyło się tej zimy. Do pracy miałam na siódmą rano, zwlekłam się z łóżka o 5.30. Byłam okropnie zaspana i widocznie nie wiedziałam co robię. Nie ma to bezpośredniego związku z makijażem, ale tyczy się podobnej sfery. Idę do łazienki, mrużę oczy, bo światło zbyt mocne. Łapię na szczoteczkę do zębów iiiiii zamiast za pastę chwyciłam za mleczko do demakijażu (używałam w zimie do zmywania makijażu oczu zamiast micela). Nałożyłam to mleczko na szczoteczkę i do buzi....
Co by tu jeszcze rzec - może tyle - nie ponów nigdy mojego błędu. :P:P
Z makijażowych gaf jakie przydarzyły mi się w życiu... Może wspomnę o tej która przytrafiła mi się kiedy rozpoczynałam swoją przgodę z minerałami. Wcześniej pod tradycyjny podkład nigdy nie kładłam kremów i nie byłam do nich przyzwyczajona, nie wiedziałam jak zareagują pod podkładem. Kupiłam taki zielonkawy z J&J polecany wtedy na Wizażu przez minerałoholiczki, nie miałam możliwośći go nawet przetestować bo zadzwonił brat z prośbą o pomoc. Poprosił abym przyjechała do niego popilnować przez kilka godzin jego synka. Było okropnie gorąco. Nałożyłam krem i zaraz na to minerałki. Dojechać dojechałam, pobawiłam się z maluchem. Czas na powrót: idę na przystanek i heja - do domu. Dopiero w domu zauważyłam że upał sprawił, że dosłownie wszystko z twarzy mi spłynęło. Brrr, nie wyglądało to ciekawie. Jak sobie teraz przypomnę jak ja musiałam wtedy wyglądać... Teraz nigdzie nie ruszam się bez lusterka. A, i najpierw testuję nowy produkt zanim wyruszę w nim w jakąkolwiek misję, nawet do Brata kilka osiedli obok. :P
Ja też się zgłaszam ;)
OdpowiedzUsuńmój mail: karpik.ewa@gmail.com
Wyjścia z domu z pomalowanym jednym okiem lub bez użycia wcale tuszu do rzęs już mi się nieraz przydarzały... Ale miałam jedną ekstremalną sytuację.. Byłam na imprezie u koleżanki i troszkę się przedłużyła, więc zaproponowała mi, żebym u niej została i nie wracała po nocy do domu. Zgodziłam się, zmyłam makijaż i poszłyśmy spać.. Rano miałam iść na zajęcia ale nie miałam przy sobie ani swoich ubrań, ani kosmetyków, a jakoś musiałam się ogarnąć, żeby wyjść do ludzi... Koleżanka zaproponowała mi, że ciuchy mi pożyczy i mogę skorzystać z jej kosmetyczki. Malowałam się w łazience, gdzie nie było naturalnego światła i w lustrze niby wszystko wyglądało ok. Wyszłam od koleżanki i szybko pobiegłam na uczelnie.. Wszyscy jakoś tak dziwnie się na mnie patrzyli, ale nie zwracałam na to uwagi. Wróciłam do domu i dopiero mama mnie uświadomiła co jest ze mną nie tak. Podkład koleżanki "nieco" nie dopasował się do mojej karnacji, a wciągu dnia jeszcze bardziej ściemniał i wyglądałam jakbym się wysmarowała co najmniej mocno opalizującym bronzerem... ;)
Jak byłam dużo młodsza, to wpadłam na genialny pomysł, żeby tuszem do rzęs(intensywną czernią) pomalować sobie brwi. Nikt w sumie nic mi nie powiedział(po co narażać zdrowie zwracając uwagę zbuntowanej nastolatce?) do czasu aż przyjechała do nas babcia. Ona też w sumie nic nie powiedziała, bo jak tu mówić i śmiać się jednocześnie? Dopiero potem spytała się mnie, co mi strzeliło do głowy, żeby pomalować sobie brwi tuszem... Musiało to wyglądać naprawdę komicznie ;) Teraz zdecydowanie wolę podkreślać brwi cieniem. :)
OdpowiedzUsuńpannnape@gmail.com
obserwuję jako: nika88
OdpowiedzUsuńmail: one-more-dress@wp.pl
odpowiedź: Jedyna sytuacja jaka przychodzi mi do głowy miała miejsce na ubiegłych wakacjach, kiedy to w pośpiechu wykonywałam makijaż przed wyjściem na miasto, wszystko było by ok, gdyby nie to że zapomniałam wytuszować rzęs na jednym oku, podczas gdy drugie było mocno podkreślone. Na szczęście jeszcze po drodze odwiedziłam przypadkowo sklep kosmetyczny gdzie przeglądnęłam się ot tak w lusterku przy szafie z jakimiś kosmetykami i szybko naprawiłam swój błąd. :)
też się zgłaszam, super nagrody :)
OdpowiedzUsuńobserwuję jako Paulina
tygrysek182@op.pl
oprócz kilku efektów ,,pandy'' zdarzyło mi się całkiem niedawno użyć kremu stopniowo opalającego, na co nałożyłam podkład. Gdy wychodziłam z domu wyglądałam normalnie, za to gdy wróciłam... Krem w ciągu dnia rzeczywiście zbrązowił mi skórę i był ewidentnie ciemniejszy niż podkład i w niektórych miejscach przebijały mi ciemniejsze, bardzo rozświetlone plamy - masakra
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńMój e-mail: salad107@gmail.com
Co do wpadki to...hehe szkoda gadać. Moja sąsiadka raz robiąc zamówienie z Inglota przez allegro dostała błyszczyk w kształcie lakieru do paznokci. Kupiłam jakiś czas temu też na allegro parę kosmetyków i dostałam gratis, którym był właśnie taki podobny błyszczyk(tak myślałam :D). Akurat pewnego dnia śpieszyłam się na autobus i wzięłam błyszczyk do torebki, żeby się pomalować już w drodze. Siadam w autobusie już spokojnie, "rozgaszczam się", czuję suchość na ustach, bo było gorąco i wyjmuję błyszczyk, żeby się pomalować. Wyciągam i maluję usta bez uprzedniego wąchania (zapach był dziwny, ale nie nieznośny, zdarzały mi się lipglossy pachnące podobnie). I co? Okazało się, że jednak błyszczyk to lakier...Pomalowałam sobie usta lakierem przy ludziach w autobusie i jeszcze musiałam tak iść na miasto. Szłam z ręką na ustach. Na szczęście umalowałam tylko dolną wargę i potem tarłam to z całych sił w Galerii Handlowej w łazience, bo przecież nie kupię zmywacza i nie będę tego sobie lała do buzi. Masakra. Wstyd - szkoda, że producent nie napisał nic na opakowaniu...:D
zgłaszam się i ja
OdpowiedzUsuńe-mail : czarnulkaaa@op.pl
Często zdarzają mi się jakieś wpadki makijażowe. Np aw zeszłą zimę pierwszy raz wybrałam się na narty, oczywiście jak to u mnie - na twarzy full makijaż. I był taki "ful" do pierwszego zjazdu z najwyższego stoku. Owszem zjechałam na dół, ale raz na plecach, raz na tyłku, czyli tzw. styl nie całkiem klasyczny. Na dole zastanawiałam się czemu ludzie jakoś dziwnie mi się przyglądają, myślałam, że to przez moją specyficzną jazdę. Przyczynę tego poznałam dopiero przeglądając się w lusterku samochodowym.Otóż miałam oczy jak panda, okazało się, że mój "nie- wodo i śniegoodporny makijaż nie wytrzymał mojej wyczynowej jazdy i się po prostu - rozpłynął. Zastanawia mnie tylko jedno - dlaczego mój facet, który był tam ze mną - nic nie zauważył i nic mi nie powiedział..ale jak to powszechnie wiadomo - miłość zaślepia.. tak przynajmniej sobie to tłumaczę;)
chętnie wezmę udział :)
OdpowiedzUsuńobserwuje jako Ewu
ewap93@op.pl
Malowanie w pośpiechu oraz niezła wpadka zdarzyła mi się wczoraj. Testuję nowy tusz i jeszcze nie nabrałam wpracy do perfekcyjnego użycia jego szczoteczki. Oczy malowałam z dużej odległości od lustra, ponieważ małe-powiększające popsułam.. Wytuszowałam dolne rzęsy i w pośpiechu wyleciałam na tramwaj. Wszyscy dziwnie mnie obserwowali, nawet kanar do mnie zagadał i miał podejrzany uśmieszek.. Wróciłam do domu, przejrzałam się i.. KLOPS. Dolne rzęsy pomalowałam tak niestarannie, że więcej tuszu było pod okiem, niż na nich - po prostu produkt poodciskał się w wielkie kropki, a dodatkowo rozmazał przez upał. Wyglądałam masakrycznie, chodzące nieszczęście :D
Moja makijażowa wpadka trwała dość długo... a to dlatego, że przez całą szkołę średnią malowałam sobie kreskę na górnej powiece do połowy oka. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie była ona taka gruba! Jednym słowem wyglądam dziwnie, robiłam sobie sztucznego zeza i co gorsza co dzień nosiłam kreski w ten sposób i jakoś nikt mnie nie uświadomił, że wyglądam dziwacznie ;> No cóż, człowiek się uczy na błędach, czasami baaardzo długo :)
OdpowiedzUsuńAle takie mniejsze wpadki zdarzają mi się jeszcze teraz - źle dobrana szminka do makijażu oczu, za mocno nałożony róż na policzki - szkoda gadać ;>
Chętnie wezmę udział,
obserwuję jako Gray,
graymaluje@gmail.com
Nagrody wyglądają super ;-)Bardzo chętnie bym przetestowała ;-)
OdpowiedzUsuńobserwuję jako kubekczekolady
phideaux18@gmail.com
Od razu mi się przypomniała całkiem niedawna sytuacja :D Byliśmy z chłopakiem na weselu u jego rodziny. Usta miałam wymalowane bardzo intensywnie czerwoną szminką, która szczególnie trwała nie jest, kilka razy w trakcie wieczoru/nocy poprawiałam makijaż. Jak impreza już się kończyła, postanowiliśmy pójść sobie spacerkiem do jego domu, bo nie miał nas kto podrzucić, a nie chciało nam się już czekać. A że wieczór ładny i ciepły :D Gdzieś w połowie drogi zebrało nas na amory, zaczęliśmy się całować, zreflektowaliśmy się jak zauważyliśmy, że coś nadjeżdża ulicą :-P Była to siostra chłopaka i ojciec pana młodego, no to się zabralismy do domu. I wszystko spoko, ale jak weszliśmy do łazienki się umyć i spojrzeliśmy w lustro... Wyglądaliśmy jak dwa klauny, brody, policzki (!) i usta całe umazane w czerwonej szmince :-P Masakra! Nie wiem co oni pomyśleli, jak zobaczyli nasze twarze, liczę tylko na to, że było dość ciemno :-D
Pozdrawiam!
Aha, i lubię GR na Fb jako Klaudia F. :)
Usuńemail: dispersee@o2.pl
OdpowiedzUsuńWpadka makijażowa? Nie do końca makijażowa, raczej kremowa:) Rano zaspałam i na szybko próbowałam się ogarnąć, makijażu oczywiście zrobić nie zdążyłam, więc szybko sięgnęłam chociaż po jakiś krem, posmarowałam sie i wyleciałam z domu. A po południu...okazało się, że zamiast kremu użyłam samoopalacza,w dodatku byle jak rozsmarowanego...byłam pomarańczowo-brązowa w smugach...myślałam, że się zapadnę ze wstydu pod ziemię:)
Chętnie wezmę udział ;D
OdpowiedzUsuńObserwuję jako Alaa
e-mail : s.alicja1@gmail.com
Wychodziłam właśnie z koleżanką na ognisko, kiedy przyszła malowałam się .. Już odłożyłam lusterko chciałam aby nałożyć róż na policzka a do tego już nie jest mi lusterko potrzebne , więc wzięłam pudełeczko nawet nie patrząc co nakładam na policzka, wyszłam z łazienki, a koleżanka wybuchła śmiechem. Okazało się że na policzki użyłam czarnego cienia do powiek, który mam w podobnym opakowaniu do różu .
Zgłaszam się. :)
OdpowiedzUsuńnaattkaa@o2.pl
Moja wpadka z makijażem to wyjście z domu z... pomalowanym tylko jednym okiem. Zrobiłam sobie arcydzieło z użyciem cieni, kredki i tuszu na jednym oczku, koleżanka zadzwoniła i... zapomniałam wziąć się za drugie. A, że przed wyjściem z domu nie popatrzyłam w lustro, znajomi mieli niezły ubaw. :P
black_widow@op.pl
OdpowiedzUsuńMoja wpadka...hmm...raz bardzo spieszyłam się na autobus i w tym całym zamieszaniu umalowałam oczy, a zapomniałam o tym by nałożyć podkład. Wyszłam na ulicę z buźką świecącą się od kremu. Na szczęście w porę się ocknęłam:-) i wróciłam do domu nałożyć resztę makijażu.
Obserwuję jako Candice
OdpowiedzUsuńe-mail: mangue@onet.pl
Moją największą wpadką makijażową było nałożenie całkowitego makijażu (mocno wytuszowanych rzęs, dosyć mocnej kreski, cieni) wraz z mocno kryjącym dermacolem w dzień taki, jak teraz czyli ok. 32*C, miałam wówczas trochę nieprzyjaciół na twarzy, a chciałam wyglądać "perfekcyjnie" ;)) pech chciał, że jeszcze o mało co uciekł mi autobus, więc musiałam do niego biec, co nie jest dobre przy mojej beznadziejnej kondycji, w efekcie po 15 minutach od wyjścia z domu wyglądałam jak panda w dodatku z plackami zważonego podkładu, wyglądało to tragikomicznie ;P Od tamtego czasu już nigdy nie używam podkładu i mocnego makijażu latem, jedynie kreska, wytuszowanie rzęs i róż ;)
obserwuję jako anitk4
OdpowiedzUsuńgtxmysza22@wp.pl
wpadka kosmetyczna zdarzyła mi się wczoraj :P po zrobieniu makijażu oka była pora na tusz, pomalowałam rzęsy dwa razy i chciałam cały makijaż utrwalić sypkim pudrem, niestety zrobiłam to za szybko i jak przejechałam pędzlem po oku to cały tusz odbił mi się na górnej powiece i na dole :P musiałam zmyć oko i pomalować je ponownie :)
Zgłaszam się :) Dagusia
OdpowiedzUsuńmail: dagmara.g@onet.eu
Moja największa makijażowa wpadka hmmm
1. Jak się maluję zawsze wyciągam mnóstwo kosmetyków, większość cieni róży itp. i kiedyś zrobiłam cały make up i został mi tylko róż i linia wodna jedna kreska- nałożyłam sobie na jeden policzek i domofon koleżanka- szybko szybko lecimy :D a ja panika w biegu i że drugi miałam w tym samym opakowaniu ale inny odcień złapałam i bez lusterka maznęłam drugi policzek- wyszłam a koleżanka w śmiech- jeden policzek miałam różowy a drugi ciemny ceglasty normalnie jak klaun cyrkowy :D mało tego wtedy jeszcze nie pomalowałam jednej kreski na linii wodnej i miałam tylko jedną ;) jakby mnie zobaczyli ludzie z cyrku posadę umilacza dzieci czytaj klauna miałabym załatwioną od ręki :)
2. Wczoraj miałam wpadkę skleiłam sobie rzęsę w 3 kępki, pomazałam powieke tuszem i wpadłam na super megaśny pomysł że wezmę na patyczek do ucha tyci micelka i zmyję ten kawałeczek i jak pomyślałam tak zrobiłam i co ? i hugo :D pomazałam sobie całą powiekę i zamiast uratować makijaż zniszczyłam go do reszty i wyglądałam jak skrzywdzony przez los miś panda po wielkich przejściach życiowych :D i makijaż trza było robić od nowa hehe ah jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy i płaci się podwójnie :D
oczywiście zdarza mi się też nie dobrać pomadek i róży pod cienie ale to bardzo bardzo rzadko :) a te 2 historie ku przestrodze :d
obserwuję jako: Milusanka
OdpowiedzUsuńmail: kasiablek13@wp.pl
odpowiedź: Chyba rok temu szykowałam się się na wesele przyjaciółki.Z racji tego,że chłopak poganiał mnie,bo było mało czasu,nie zdążyłam się do końca umalować.Postanowiłam,że resztę makijażu wykonam w samochodzie.Jako lusterko posłużył mi telefon.Parę dni wcześniej kupionym w biegu pudrem "matującym" przypudrowałam całą twarz.Jakie było moje zdziwienie,gdy weszłam do kościoła,a chłopak zapytał szeptem: -Dlaczego wymalowałaś się jak na dyskotekę?.Odpowiedziałam,że to tylko tusz do rzęs,puder "matujący",błyszczyk i jasno-brązowa kredka do oczu.Chłopak zmieszany zapytał: To ten puder "matujący" to puder z sypiącym się brokatem?Zrobiłam się cała czerwona jak burak i poprosiłam o kluczyki do samochodu.Niestety gdy miałam już wychodzić z kościoła,aby uporać się z "brokatem" ceremonia rozpoczęła się. Myślałam,że się zapadnę pod ziemię.Teraz gdy idę do drogerii to chłopak się śmieje,żebym "nie zapomniała" kupić brokatu :)
No więc ja się zglaszam :)
OdpowiedzUsuńhistorię jaką pamiętam i niezbyt dobrze ona się dla mnie skończyła, to przy demakijażu.
Robiłam sobie demakijaż oka jakimś mleczkiem do demakijażu. Musiałam pocierać tak mocno, że sobie coś z tym okiem zrobiłam. Cały czas mnie bolało, nie mogłam na nie patrzeć, ale początkowo się tym nie przejełam, bo stwierdziłam, że poboli i przestanie. Poszłam więc sobie spać z nadziją, że rano wstanę i bedzie po bólu. I wiecie co???????
Wstaje rano, a ja oko mam jakby mi ktoś przywalił, nie dosć że całe czerwone to jeszcze na niego nie widzę. Idę do okulisty. Okulista u mnie w mieścinie tego dnia nie przyjmował. Pojechałam autobusem do Warszawy, ludzie patrzyli się na mnie jak na wariatkę lub jakąś pijaczkę z podbitym okiem. Dojechałam do szpitala i poszłam do okulitki. Ogląda to moje oko i mówi, że nic nie widzi. Dała mi jakieś kropelki. Aplikowałam je sobie regularnie i dopiero po 2 dniach opuchlizna i zaczerwienienie zeszło. Wiecie ile ja wtedy przeżyłam???
Od tamtej pory nigdy więcej żadnych mleczek do demakijażu. Teraz używam tylko i wyłącznie płynów.
mail wisienka102@gmail.com
UsuńObserwuję jako : imprevisivel
OdpowiedzUsuńE-mail : kingablog@o2.pl
Uhuhu to tu będzie zabawnie hehe
Pewnego razu malowałam oczy miałam pod reką 2 tusz brązowy i czarny. Postanowiłam pomalować się czarnym. Pomalowałam jedno oko i zgasło światło (jakas awaria) więc mądra postanowiłam pomalować się po ciemnku po za moment miałam wyjscie... no i oczywiście pomalowałam się tylko ,że brązowym. I tak niewiele myśląc wsiadłam w auto i pojechałam na impreze. Na miejscu okazało się, że jedno oko pomalowałam tuszem czarnym a drugie brązowym :) Albo przed wyjsciem po raz pierwszy pomalowałam sie podkładem w lusterku wyglądało to świetnie dopasował się do karnacji z tym , że po 30 minutach wygladałam jak pomarańcza tak pociemniał ;/
ivyalice18@o2.pl
OdpowiedzUsuńMoja wpadka i chyba najgorsza to jak kupiłam sobie puder na targu jakiś biedny z Vollare za 5zł, no i pani dobrała mi kolor, a ja mądra tak przez jakiś ok 2 tyg malowałam się w gimnazjum, potem okazało się, że chodziłam cała bardzo żółta wręcz pomarańczowa..najgorsze, że nikt mi nie powiedział, że źle nałożyłam puder czy, że cienie mi się zwałkowały..jakiś koszmar.. liceum prawie się nie malowałam..dopiero pod koniec 3 klasy maturalnej zaczęłam się malować, dalej robię jakieś gafy, ale nie są one już takie straszne...no i nigdy nie kupię nic na targu...
Mail ivyalice18@o2.pl
Usuńja mialam kilka takich sytuacji- jedna juz opisywalam na blogu innej dziewczyny, ktora organizuje ten sam konkurs, wiec nie bede sie powtarzac, tylko przytocze druga :D
OdpowiedzUsuńBylo tak, ze bardzo ale to bardzo spieszylam sie na egzamin na uczelni (bylo to w czasie sesji kilka lat temu). Jako, ze zapomnialam nastawic budzik, zwyczajnie zaspalam, przez co o makijazu nawet nie myslalam, byleby sie tylko sie umyc, ubrac i wyjsc. Jako, ze w torebce nosze tone kosmetykow, postanowilam, ze pomaluje sie w wydzialowej windzie. Podkladu przy sobie nie mialam, ale tusz, kredka i blyszczyk to elementy obowiazkowe. Cala zasapana meczacym biegiem przystapilam do dziela, pech chcial, ze malujac sobie oczy winda sie zatrzymala (ze tez ,komus zachcialo sie wsiadac) i wcelowalam sobie szczoteczka prosto w oko, ktore zaczelo lzawic. Chyba nie musze dodawac, ze efekt pandy byl murowany ;/ Gdy winda sie wreszcie zatrzymala na moim pietrze, mialam nadzieje, ze zdaze jeszcze do lazienki, ale ze widzialam jak profesorka zamykala drzwi, dlatego zdazylam w ostatniej chwili i o poprawkach moglam zapomniec ;/ Po skonczonym egzaminie, kompletnie zapomnialam ze jestem rozmazana, dopoki kolezanka nie spytala czy plakalam, bo mam pol twarzy w tuszu - wstyd na maksa. Egzamin na szczescie zdalam :D
Obserwuję jako: Agusiak747
OdpowiedzUsuńmail: agu747@interia.pl
Nie jest to wpadka makijażowa, ale urodowa: kiedy miałam jakieś 12-13 lat zaczęłam sobie regulować brwi... Oczywiście zaczęłam od wyrywania włosków, które niszczyły ładny kształt brwi. Żeby nie bawić się z tymi, które są na nosem, wzięłam maszynkę do golenia i po prostu delikatnie zgoliłam. Wszystko było cacy... jednak wpadłam na pomysł, żeby jeszcze 'ulepszyć' swój wygląd. Co zrobiłam? Zgoliłam sobie także jakiś centymetr z wewnętrznej strony każdej brwi. Nie pamiętam jak to wyglądało, wiem tylko, że mama się bardzo wkurzyła i mnie zjechała :P Niestety przez ten wybryk brwi w tym miejscu rosną mi w bardzo nieładny sposób i trudno mi je okrzesać.
run_behind_me@wp.eu
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie kombinuję na tyle z makijażem żeby spotkało mnie coś porażającego ;) Natomiast pamiętam mój cudowny twór na rockowy koncert halloweenowy. Zostałam źle poinformowana (do dziś nie wiem czy celowo), że obowiązuje przebranie/mejkap. Z przebraniem było ciężko, więc tylko przyodziałam czerń ale z twarzą postanowiłam zaszaleć. Skończyłam z czarnymi ustami i namalowanymi pająkami 'zwisającymi' z moich oczu. Jakież było moje zdziwienie gdy weszłam do pubu i zobaczyłam całkiem normalnie wyglądających ludzi w tiszertach i jeansach...
cassidy.vinci@gmail.com
OdpowiedzUsuńWpadka makijażowa? Było kilka. Pewnego dnia pomalowałam rzęsy nieostrożnie i na powiece zostało mi odbicie tuszu. Normalnie usunęłabym plamę natychmiast, ale miałam mało czasu i zajęłam się czymś innym, planując zmyć tusz parę minut później. Jak nietrudno się domyślić, całkowicie o tym zapomniałam...
Inna sytuacja - tradycyjnie użyłam do twarzy kremu BB, w jasnym odcieniu, który rozjaśnił mi twarz. Mimo użycia kremu z wysokim filtrem na resztę ciała, po całym dniu chodzenia po palącym słońcu, gdzie nie miałam czasu na ponowną aplikację kremu, dość mocno się opaliłam - twarz pozostała nienaruszona, w odróżnieniu od np. ramion, co spowodowało dość dziwne wrażenie twarzy włożonej w mąkę ;)
Obserwuje jako: Nieprofesjonalna
OdpowiedzUsuńmail: nieprofesjonalna@gmail.com
ktora to ich strona na fb?
Wpadka?
Nie mam klasycznych. Zle roztarty podklad. Rozmazane oko, albo moje ulubione: makijaz na podbite oko :D
no i ostatni hit- nie makijazowy, ale rozjasnilam wlosy :D cudnie wygladalam, szczegolnie nia gorze (patrz: blog) :)
mmyrcella@gmail.com
OdpowiedzUsuńWpadka makijażowa? zapewne miałam ich więcej, ale w pamięci utkwiła mi jedna.
Pamiętam jak dziś, ten pamiętny trening studenckiej sekcji judo. Trenowałam wtedy z koleżanka od niedawna i nie zakupiłyśmy kimon (trenowałyśmy w spodniach z dresu i bluzkach z długim rękawem). Ponieważ akurat jak na złość moja cera się zbuntowała, wpadłam na genialny pomysł użycia podkładu, korektora i pudru. Cała happy poszłam na trening. Okazało się że moja koleżanka nie przyszła. Nie chciałam rezygnować więc ja zostałam. Trafiła mi się wolna uke (osoba na której się wykonuje techniki), która miała kimono jak wszyscy. Jako, że ciężko wykonać rzut, za kołnierz na kimś kto nie ma kimona, wybłagała Trenera, aby mi jakieś załatwił. Przyniósł mi swoje własne (po porannym trening- całkiem cieplutkie i męsko pachnące :P - woda koloniską, która potem pachniałam na drugi dzień:P). Zaczął się trening. Ciężki jak zwykle, a wierz mi profesjonalne judockie kimono jest bardzo grubo i grzeje. Podkład dosłownie spłynął ze mnie. Ufaflałam cały kołnierz :( Było mi strasznie wstyd potem, gdy szłam do Trenera. Pytałam, czy może wyprać je, ale powiedział, że nie. Nie był zły. Ale po tamtej wpadce, wyszperałam oszczędności i zmówiłam sobie kimono :) I od tamtej pory nigdy przenigdy nie używam żadnego kosmetyku kolorowego przed treningiem :P
villemo_lind@tlen.pl
OdpowiedzUsuńJedna wpadka utkwiła mi w pamięci :D Wysypało mnie na twarzy, więc sięgnęłam rano po podkład, rozdzieliłam malutkimi maźnięciami na twarzy i zamiast rozsmarować go do końca... coś odciągnęło moją uwagę :D Zobaczyłam efekt dopiero w lustrze na jakiejś wystawie, oczywiście "maźnięcia" zaschły i za Chiny nie dało się tego zetrzeć :D
madelaine89@o2.pl
OdpowiedzUsuńPo części moja historia związana jest z makijażem. Nocowałam u chłopaka.Jakiś czas wcześniej przywiozłam do niego kilka rzadko używanych kosmetyków i akcesoriów,żeby za każdym razem nie wozić.Były tam m.in nowe chusteczki do demakijażu alterry.. Cała zadowolona z pobytu szykuje się na wieczór,zmywam makijaż..troche pieczę.Ale myśle sobie-zmyje reszte kosmetyku z chusteczek jakimś delikatnych żelem do buzi i po sprawie.Zmyłam.Właże po pryysznic..piecze,bardzo piecze, bardzo bardzo.. wychodze,a tu taaaaaki burak.Jakbym sie farba wysmarowała.Nigdy nie miałam uczulenia,podrażnienia nic..a tu kwiczałam z bólu.Zamiast romantycznych chwil chłopak wysmarował mi cała buzie grubą,białą warstwa nivea i grzecznie oglądalismy film.Jakoś przeżyłam..ale nigdy wiecej
mnie tak kiedyś uczuliła maseczka Alterry, już nie odważyłam się na żadną
Usuńkarinaw18@gmail.com
OdpowiedzUsuńWpadki makijażowe? No cóż, kilka takich, niestety, się zdarzyło :) Ta, którą najlepiej pamiętam przydarzyła się kilka miesięcy temu.
Malowałam akurat rzęsy, kiedy zadzwoniła domofonem koleżanka. "Szybko, choc, musisz to zobaczyc, bierz rzeczy i zbiegaj na dół"... No a ja, ogromnie ciekawa o co chodzi, w dodatku było późno i śpieszyłyśmy się do szkoły - jak stałam tak wybiegłam, biorąc tylko rzeczy. Pech chciał, że zdążyłam wytuszować tylko jedno oko, a drugie... rzęsy mam bardzo jasne, więc chyba każdy domyśla się jak wyglądałam.:) Do tego wszystkiego - koleżanka zupełnie nie zwróciła uwagi na mój makijaż, dopiero w szkole przyjaciółka z klasy zabrała mnie do łazienki, wcisnęła tusz w rękę i na szczęście, w asymetrycznym makijażu widziało mnie tylko kilka osób :D
starlightparade85@gmail.com
OdpowiedzUsuńJedna z najlepszych.
To się wydarzyło gdy chodziłam do LO. Nocowałam u koleżanki i wpadłyśmy na pomysł, że każda z nas zrobi tej drugiej makijaż, ale w lusterko można spojrzeć dopiero na koniec.
Najpierw ja robiłam i jak na tamte czasy i mój poziom chyba wyszło nieźle. Potem ja byłam malowana więc ułożyłam się wygodnie i czekałam. Przyszła chwila spojrzenia w lusterko i obejrzenia dzieła. Nie zdążyłam tego zrobić bo przyszedł jej tata i chwilę z nami rozmawiał. Coś mi nie pasowało bo tak dziwnie na mnie zerkał. Dopiero gdy wyszedł z pokoju a ja spojrzałam w lustro przekonałam się dlaczego. Miałam wymalowane wielkie sińce. Wyglądałam jak nowy gatunek - fioletowa panda.
rossnett@tlen.pl
OdpowiedzUsuńSytuacja: Pewnego zimowego dnia postanowilam, że umaluję się do pracy nowym tuszem do rzęs esence (dosc sławny lecz niewodoodporny). Szłam do pracy na 6 rano a wcześniej jeszcze mialam zahaczyć o pocztę 24h. Postanowilam też że dla zdrowia pójdę pieszo, nie tramwajem. Pomalowałam więc rzęsy i dość szybkim krokiem szłam około 30-40 minut. Nie padał ani śnieg ani deszcz, jednak w powietrzu unosiła się mroźna wilgoć. Zaliczyłam więc najpierw pocztę, ale kobieta w okienku dość przenikliwie się na mnie patrzyła. Doszłam do pracy minełąm panów z recepcji którzy również się na mnie wpatrywali. Weszłam do windy z lustrem patrze a pod dolnymi powiekami mam dwie podkowy z tuszu do rzes. Jakby kuleczki tuszowo-wodniste masakra, i pomysleć że szłam tak przez większość drogi do pracy bez żadnej świadomości:)
dodsab@wp.pl
OdpowiedzUsuńTeraz unikam błędów i wpadek, ale jak zaczynałam przygodę z makijażem robiłam ich masę! Najgorszy mój błąd to za ciemny podkład, 'podkowy' pod oczami', szminka na zębach, czy chociaż by pomalowanie brwi na czarno o.O... Teraz aż wstyd mi o tym wspominać, ale człowiek uczy się na błędach ;-)
kojot010@wp.pl
OdpowiedzUsuńSytuacja:Jeszcze w czasach liceum używając zielonego korektora bodajże z Orifflame by ukryc piegi a na to położyć podkład z braku czasu zastosowałam owy zielony korektor punktowo (zielone duze plamy na policzkach i nosie, całkiem jak Shrek), zapomniałam go rozetrzeć i tak wyszłam do szkoły idąc zadowolona. Juz przy szatni widzialam dziwne spojrzenia chłopaków i dziewczyn i dopiero jak doszłam pod klasę to koleżanka zapytała się mnie co mam taką zieloną twarz :)) I takim oto sposobem moja twarz przybierała wszystkie kolory tęczy od zielonego po purpurowy :))))
Beata
ciemnooka@op.pl
OdpowiedzUsuńKiedys malowalam sie zawsze w lazience , teraz wiem ze to blad bo nawet kolor wlosow wyglada w tym oswietleniu inaczej ..Kupilam sobie kiedys taki kosmetyk 3 w 1w sztyfcie czyli cien roz i szminka ...wydawalo mi sie ze kolor(delikatny roz , brzoskwinka) jest tak dopasowany ze bedzie sie nadawal do tego:)
Malujac sie rano w pospiechu posmarowalam powieki , nalozylam na podklad jako roz i maznelam tez lekko usta .
Niestety w swietle dziennym wygladalam jak wymalowwany klown, ktoremy porobily sie zacieki na powiekach i na policzkach plamy :/ oczywiscie nie zdajac sobie z tego sprawy spedzilam tak pol dnia na miescie , ale widzialam jak niektorzy mi sie przygladali , pomyslalam "ladna jestem to i sie patrza:)"
Postanowilam wejsc do sklepu zeby sobie kupic jakas bluzke czy cos tam i wchodzac do przebieralni i widzac siebie az krzyknelam z przerazenia.Dziewczyna ktora stala w przebieralni i pilnowala zapytala sie mnie czy wszystko w porzadku bo moj okrzyk byl taki ze pomyslala sobie ze krzycze na bluzke haha.
Dobrze ze mialam przy sobie chusteczki i niewiele myslac nasinilam je i zaczelam scierac z oczu i polikow ten klownowy kolor:)efekt byl taki ze wyszlam gorzej czerwona niz tam weszlam:)
Od kilku juz lat maluje sie w swietle dziennym przy oknie a moje lusterko przynajmniej ze 3x razy powieksza twarz.Nie uzywam tez nowinek w sztyfcie 3w1:)bo jesli cos jest do wszystkiego to jest do niczego:)
caskada
okeyh@2.pl
OdpowiedzUsuńZdarzyło mi sie to wczoraj :) Nie wiem dlaczego ale zaczęłam malować się nago, nigdy tak nie robiłam. Byłam zamknięta w łazience i się bardzo spieszyłam na spotkanie ze znajomymi. Nie było dobrze oświetlone pomieszczenie, wydawało mi się, że brałam brązowa kredkę i namazałam kreskę pod okiem, tak pod jednym po pod drugim zapomniałam bo moja mama weszła i musiałam się ratować ręcznikiem :D Mniejsza z tym , zapomniałam o drugim oku,pomalowałam powieki fioletowym cieniem, bo miałam taki kaprys. Nałożyłam za dużo podkładu. Na spotkanie wyszłam pomarańczowa i z czerwoną kreską pod okiem.. Oczywiście nie wiedziałam, że tak wyglądam, bo w łazience wiadomo inne światło i wyglądało ok ! Jadąc autobusem, pewien dziadek zapytał się kto mnie uderzył. Nie wiedziałam o co chodzi , spojrzałam w lusterko i ujrzałam pomarańczowa twarz wraz z czerwoną kreską i fioletową plamą pod okiem. Widocznie jak malowałam oczy cień mi się obsypał i go roztarłam.. Znajomi mieli niezły ubaw :)
Opakowanie wyglądają znajomo :)
OdpowiedzUsuńA trzecia szczoteczka jest identyczna jak szczoteczka z tuszu Oriflame Wolder Lash :)
angelmakeupworld@gmail.com
Zdarza mi się zapomnieć o rzęsach... właśnie
Nic się nie dzieje, jak to zwykły makijaż.
Ale kiedyś robiłam naprawdę skomplikowaną charakteryzację twarzy, i tak się namęczyłam, że jak już skończyłam byłam cała w skowronkach. Zabrałam się za obfotografowywanie siebie i tejże pracy... jakieś dwieście zdjęć wyszło, w różnych ujęciach... zmyłam makijaż, zasiadam do kompa, zgrywam zdjęcia. I kurde żadne mi się nie podoba, coś jest nie tak... gapię się i gapię i w końcu olśnienie... niepomalowane rzęsy... i cała robota dom kosza niestety. :(
nietypowoo@gmail.com
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo często zdarza że zapominam o tym że mam makijaż, mam bardzo brzydki nawyk, że przecieram oczy. Teraz staram się nad tym panować, ale jak zaczynałam przygodę z makijażem, to nie było za wesoło. Pomyślałam że mogę pomalować się na imprezę urodzinową koleżanki, oczywiście pełny makijaż, ale ledwo dostałam się na party a moja twarz wyglądała jak po bliskim spotkaniu z wodospadem, wcale to nie było fajne uczucie, gdy wszyscy mieli ze mnie ubaw ;)
email: kingabojanska@hotmail.com
OdpowiedzUsuńgfc: kingabojanska(dziewczynaaraba)
Na pewno najdziwniejsza chwila kiedy robiłam makijaż było lądowanie ( w finałowym momencie) zerknęłam w lusterko i zobaczyłam ze moja czarna kreska z powiek jest rozmazana na calej mojej twarzy ponieważ przespałam polowe lotu!! wiec gdy bujało już skrzydłami nad lądem ja próbowałam poprawiać krechy, nakładać podkład by tylko jakoś to wszystko zamaskować! :))
Kiedyś, jeszcze za czasów gimnazjum gdy nie miałam wprawy ani wielkiej wiedzy dotyczącej makijażu poszłam do drogerii kupić jakiś fluid.spodobał mi się chłopak więc chciałam się trochę "upiększyć" ;D. Znalazłam jakiś podkład,który wpadł mi w oko sprawdziłam testerem kolor na nadgarstku i uznałam że jest dobry więc chwyciłam jeszcze nie otwarty kosmetyk i poszłam do kasy. Na drugi dzień miałam na 7.30 do szkoły. Wstałam zaczęłam się szykować no i przyszedł czas na nakładanie fluidu. sztuczne światło, brak wprawy, rozcieranie pokładu pacami wszystko wyglądało ok. po dwóch lekcjach poszłam z koleżanką d łaienki. na szczęście! to co zobaczyłam nie przeraziło;D twarz pomarańczowa jak marchewa na dodatek w plamy;d szyja biała,miejsca przy brwiach ,uszach i włosach białe;D wyglądałam tragicznie;p jak wróiłam do domu kazało się, że kosmetyki musiały być pomieszane bo wzięłam dużo ciemniejszy odcień niż ten który testowałam w drogerii;p od tamtej pory sprawdzam dwa razy))
OdpowiedzUsuńa_gadga@vp.pl
magdad69@gmail.com
OdpowiedzUsuńMoże to nie moja największa wpadka, ale najbardziej się jej wstydzę. :D
Otóż moja mama często kupuje kosmetyki w dziwnych miejscach. Czasami w drogeriach, w katalogach, supermarketach i sklepach osiedlowych, a nawet na maleńkich stolikach na bazarkach. O tyle kiedy kupuje je w znanych przeze mnie miejscach to znam zakupione przez nie kosmetyki i wiem do czego służą. Problem zaczyna się wtedy, kiedy kupi je w takim miejscu, że nie wiem do czego jest taki kosmetyk...
Miałam pewnie ze 14 lat. Angielskiego jeszcze tak dobrze nie znałam, nie malowałam się też jakoś szczególnie, bo po co?
Z nudów szperałam w maminej kosmetyczne i znalazłam podobny do błyszczyka fioletowe "coś". Nie miałam pojęcia do czego to jest. Szczoteczka przypominała błyszczyk, ale trapiło mnie jedno pytanie. Dlaczego mama kupiła sobie fioletowy błyszczyk? Z racji tego, że moja mama uwielbia malować fioletowym cieniem oczy uznałam, że to właśnie cień. Postanowiłam poeksperymentować. Nałożyłam grubą warstwę dziwnie lejącego cienia na powieki. Z drugiej strony cień był w sztyfcie (przynajmniej tak myślałam). Uznałam, że to kredka i dołożyłam ją do makijażu. Czułam się dziwnie, cień się "paćkał" jak mrugałam, ale zignorowałam to i dumnie kroczyłam w fioletowym makijażu. :)
Kiedy mama wróciła do domu i zobaczyła moje arcydzieło omal nie padła ze śmiechu. Okazało się, że tajemniczy cień to wcale nie cień, ale pomadka i błyszczyk do ust w jednym. Zapytana dlaczego kupiła sobie akurat kosmetyk w takim kolorze powiedziała, że to dla młodszej siostry na karnawał (była przebrana za wampira).
Było mi tak wstyd, że się nie połapałam, a rodzina miała ze mnie polewkę przez jakiś czas. Mam nauczkę, żeby nie grzebać mamie w kosmetyczce :D
obserwuję jako: poloniamartyna
OdpowiedzUsuńmail: m_kowalewska_1a@wp.pl
Kiedyś w zimę wybrałam się z moim ukochanym na sanki (szaleństwa nigdy dość). Oczywiście na mojej twarzy był full wypas makijaż. No właśnie był, ale tylko do pierwszego zjazdu z górki. Zjechałam sobie na dół na plecach, ale przyjmowałam różne 'pozycje'. Żeby była większa frajda na sam koniec się wywróciłam, gapa ze mnie. Przez jakiś czas zastanawiałam się dlaczego ludzie tak dziwnie się na mnie patrzą. Sądziłam, że to wszystko przez tą niefortunną wywrotkę. Przyczynę tego poznałam dopiero robiąc sobie jakże pamiątkowe zdjęcie telefonem. I gdy tak sobie przeglądałam galerię zauważyłam, że miałam oczy jak panda. No a po prostu mój nieśniegoodporny makijaż nie wytrzymał tak wyczynowej jazdy i się zwyczajnie rozpłynął. Do tej pory zastanawia mnie tylko jeden fakt dlaczego facet, który był tam ze mną nic mi nie powiedział. Usprawiedliwiam to sobie tylko powiedzonkiem miłość zaślepia, no coż. :)
Obserwuję jako MattersAtAll hrabina.88@gmail.com
OdpowiedzUsuńWpadkę makijażową miałam całkiem niedawno. W zeszłym tygodniu zaczęłam praktykę więc wstałam sobie troszkę wcześniej żeby na spokojnie się wymalować. I nie spiesząc się nałożyłam nawet odżywkę na rzęsy eveline, namalowałam kreskę która wyszła w porządku po czym zabrałam się za brwi. A o tuszu do rzęs zapomniałam. Byłoby w miarę ok gdyby nie ta kreska i odżywka - na tle czarnej krechy moje białe (bo takie są po odżywce) rzęsy wyglądały z pewnością oryginalnie. Szkoda że moja koleżanka dopiero nastpnego dnia stwierdziła że wyglądałam jakoś dziwnie...
paulina_dz@vp.pl
OdpowiedzUsuńMoże to nie wpadka bo końcem końców wyszło idealnie, ale co się uśmiałam i moi współpasażerowie to nasze:) Otóż byłam kiedyś wychowawcą na obozie dla młodzieży. Pewnego dnia wyjeżdżaliśmy dość daleko o 5 rano. Stwierdziłam, że nie będę się malować rano bo w autobusie pewnie i tak mi się przyśnie i wszystko rozmażę. Gdy już dojeżdżaliśmy do celu zaczęłam się malować bez lusterka, w trzęsącym się autokarze, który co rusz wjeżdżał na coraz większe dziury. Połowa dzieciaków mnie obległa i dopingowała w niewłożeniu sobie szczoteczki od tuszu do oka. Udało się! :D I nawet róż był dobrze nałożony:)
kroopkablog@gmail.com
OdpowiedzUsuńMakijażowa wpadka? Ach zdarzyło się i to pewnie nie raz. Ale to co pamiętam najlepiej to mój pierwszy krem tonujący. Miałam być piękna i matowa. Na szybko spiesząc się do szkoły nałożyłam krem. Jak się okazało później nałożyłam, go tyle, że miałam piękną pomarańczową maskę na twarzy. A żeby tego było mało, smugi. Wyglądałam przekomicznie :)
jestem niepełnoletnia, ale mama wie i się zgodziła :)
OdpowiedzUsuńdarusioowa@wp.pl
Wpadka z makijażem, o tak, miałam nie raz. Między innymi jestem alergikiem i często rano kicham. Pewnego dnia zaspałam do szkoły i w pośpiechu się malowałam, miałam jeszcze "mokry" makijaż kiedy to zaczęłam kichać jak opętana ;o. I przy tym kichaniu tak się rozmazałam, że wyglądałam jak czarownica. Co jest w tym najlepsze? O niczym nie wiedziałam i wyleciałam szybko z domu na autobus. Wchodzę do szkoły każdy się na mnie patrzy, a ja sobie myślę: o co im chodzi? Wchodzę do sali i patrzę na miny innych uczniów z mojej klasy. Nagle wszyscy wpadli w śmiech, ja nadal nie wiedziałam o co chodzi i usiadłam do ławki. Koleżanka płacząc ze śmiechu w końcu wybrzdękała z siebie, że jestem cała rozmazana. Matko jaki to był wtedy wstyd. Nie raz mi się to zdarza, ale teraz już wiem, że zawsze jak kicham to patrzę do lusterka czy się nie rozmazałam. :)
Obserwuje;)
OdpowiedzUsuńmój mejl : stachurka20@ interia.pl
Moja śmieszna historia zwiazana jest nie zwiazana a całosci ze mna ale i z moją mama;)
Malowałam ja na wesele, ona oczywiscie na codzien to sie nie maluje wiec jak jej nałoże troszke podkłądu pudru to juz mow ze ma tapete, a najlepsze ejst malowanie rzes.
Jeszcze nawet nie dotknełam rzes szczoteczka mascary a ona juz mi tak mruga i mowi ze jej wkladam ja do oczow a ja jej że nawet ich ejszcze nie dotknełam;)
No i umalowałam ja pięknei łądnie, a ona oczywisice zapomniała o tym i chwilke póxniej przetarłą sobie oko ręką no i juz wiadomo jak wtedy wyglądała;)
DObrze ze było jeszcze chwilka czasu do weselicha wiec szybko zmyłam i pomalowałam ale juz wodoodpornym na wszeki wypadek;p
Obserwuję Cię :) mój e-mail: majka_cz@wp.pl
OdpowiedzUsuńWczesne wstawanie rano często odbija się na moich nieszczęśliwych wpadkach makijażowych :) Raz zdarzyło mi się, że chciałam pomalować usta pomadką nude. Owszem zrobiłam to, bynajmniej tak mi się zdawało. Gdy po godzinie zaczęły mnie szczypać usta a beżowy kolor nie wyglądał do końca tak jak miał zajrzałam do kieszeni kurtki, gdzie rzekomo miała leżeć moja pomadka. Wyciągnęłam swój korektor w sztyfcie i tylko zrobiłam tzw. "face palm". Ehh :)
a.ostajewska@wp.pl
OdpowiedzUsuńWitaj,
Ja wcześniej za moje największe wpadki miałam kreski robione eyelinerem, jedna zawsze była inna od drugiej, jest już lepiej ale muszę nad tym jeszcze popracować, żeby robić je bardziej precyzyjnie :-).
Pozdrawiam,
Agnieszka
asia.lodz@gazeta.pl
OdpowiedzUsuńTo było całkiem niedawno. Odkryłam zielony korektor do cery naczynkowej, który świetnie maskuje. Nie bardzo wiedziałam jeszcze jak go stosować jak to z nowym produktem. Ale postanowiłam, że musi nadejść ten czas i mając zajęcia na uczelni umalowałam się i poszłam. W czasie drogi widziałam, że niektórzy ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. W pewnym momencie przypomniałam sobie o nałożonym korektorze. Gdy dojechałam do celu poszłam szybko do łazienki żeby zobaczyć czy faktycznie coś jest ze mną nie tak. Spojrzałam w lustro, a tam spod pudru przebijał zielony korektor. Okazało się, że za dużo go nałożyłam. Pomyślałam, żeby się pocieszyć, że lepsze zielone niż czerwone policzki :P Zmyłam jego nadmiar i przypudrowałam jeszcze raz. Teraz chce mi się z tego śmiać, ale przedtem nie było mi do śmiechu :D
anka_kaa@poczta.fm
OdpowiedzUsuńMiałam wiele wpadek z makijażem, jak na przykład malowanie na linii wodnej grubej czarnej krechy. To była wpadka, którą notorycznie powtarzałam, bo nie znałam wówczas podstawowych zasad makijażu. Zawsze się dziwiłam dlaczego na zdjęciach wychodzę jak chińczyk, dopiero później dowiedziałam się, że taka kreska pomniejsza optycznie oko. Do dzisiaj mnie zastanawia to, że sama na to nie wpadłam wcześniej ;)
Ale myślę, że moją największą wtopą był mój jeden z makijaży imprezowych. Ta impreza była dla mnie ważna i na prawdę zależało mi, żeby wyglądać olśniewająco. Malując się w domu starannie nałożyłam podkład, korektor, puder i makijaż oczu - efekt był naprawę zadowalający. Jednak kiedy dotarliśmy na imprezę i zobaczyłam swoje odbicie w lustrze to zdębiałam. W dyskotece, jak wiadomo są światła UV... Obszar pod moimi oczami, na który nałożyłam jasny korektor, skutecznie je odbijał i sprawiał, że pięknie się świeciły na fioletowo-niebiesko, efekt wzmocnił osypany jasny cień, którego nie zauważyłam w świetle domowym. Tak więc dosłownie wyglądałam olśniewająco. Jednak jak wiadomo człowiek uczy się na błędach i teraz już wiem czego unikać ;)
chętnie bym wypróbowała te tusze :)
OdpowiedzUsuńsunbean@gazeta.pl
..maluje się oszczędnie więc większych wpadek makijażowych nie miałam ale też często robie to w pośpiechu i zdarzyło mi się wyjść z kreską/kropką od kredki czy tuszu na nosie na ulice i po spojrzeniach przechodniów zorientować się,że coś jest nie tak :)
Mój e-mail: sylwunia87@buziaczek.pl
OdpowiedzUsuńWpadek z makijażem zaliczyłam bardzo dużo :) i niestety najczęściej były to wpadki z tuszem do rzęs. Ale może wspomnę o ostatniej. Trzy tygodnie temu moja przyjaciółka miała wieczór panieński. Wiadomo odpowiednia oprawa, atmosfera, mnóstwo śmiechu i adekwatnych do sytuacji gadżetów. Były prezenty również, te bardziej wyszukane i mniej. Z wspólnie z koleżankami postanowiłyśmy podarować przyszłej żonie coś wyjątkowego. A że uwielbia zdjęcie to wpadłyśmy na pomysł, że podarujemy jej sesję zdjęciową z imprezy. Fotograf miał wpaść na kilka godzin, popstrykać fotki. Przyszła panna młoda o tym nie wiedziała ale my tak. Więc postanowiłam się jak najlepiej do tego przygotować. Staranny makijaż, wszystko idealnie. Sesja na imprezie wypadła świetnie (mam taką nadzieje, bo fotek jeszcze nie ma) ja troszkę gorzej :) Po jakieś godzinie robienia fotek zorientowałam się, że nie mam umalowanych.... rzęs. Jak najszybciej pobiegłam uzupełnić braki w makijażu ale niestety fotograf mnie przyłapał i wszystko zostało uwiecznione na zdjęciu i nawet jeśli nikt tego wcześniej nie zauważył to zdjęcia mu o tym "powiedzą". ot oto moja ostatnia zabawna sytuacja z makijażem :):)
A nie wspomnę ile razy wybrałam się na imprezę do klubu z pomalowanym tuszem tylko jednym okiem :):)
Obserwuję jako martynaaa.
OdpowiedzUsuńMail: m.kolakowska@wp.pl
Próbuję sobie przypomnieć wpadki kosmetyczne, posłużyłam się nawet komentarzami innych, ale szczerze mówiąc nic co mogłoby przypominać szczególne faux pas nie przypominam sobie.
Poza tradycyjnymi wpadkami, czyli osypaniem tuszu, za ciemnym podkładem nic wystrzałowego się nie zdarzyło.
Może jedynie nieciekawie wspominam przygody w kremem brązującym do twarzy, który narobił mi mnóstwo plam i wyglądałam jak łaciata krówka.
Ewentualnie mogę do tego dodać eksperymenty z maseczką z jajka na włosy. Nie mogłam domyć białka z włosów, śmierdziały mi włosy przez kilka dni i nie ukrywam, że troszkę wstydliwie było w towarzystwie innych ludzi, kiedy odnosiłam wrażenie, że wszyscy czują ten sam smrodek co ja.
paulina2908x@buziaczek.pl
OdpowiedzUsuńBedac bardzo mloda malowalam sobie czarna kreske na linii wodnej, a potem rowniez gruba kreske eyelinerem, wiec wygladalam jak panda ;p kiedys na imprezie zwazyla mi sie pomadka, kiedys przed wyjsciami malowalam na szybko paznokcie, wiec czesto nie dosychaly i chodzilam z poobdzieranymi ;) nie pamietam jakis szczegolnych sytuacji niestety, takto z checia bym opisala ;)
agnieszka93z@gmail.com
OdpowiedzUsuńMi się ostatnio przytrafiła gafa z czerwonymi ustami.. :D mianowicie koleżanka miała urodziny, więc kupiłam kartkę urodzinową, wypisałam itp. i pomyślałam, że skoro mam red usta to strzelę jej w środku tej kartki buziaka! jak pomyślałam, tak zrobiłam :D siedzę w autobusie, zrobiłam buziaka i jadę dalej nie zwracając uwagi na ludzi, którzy dziwnie się na mnie patrzyli i podśmiewali się pod nosem. Dopiero gdy wysiadłam z autobusu i szłam na miejsce spotkania zaczepiła mnie miła, starsza pani, która dała mi dobrą radę: "spójrz w lusterko kochana", wyciągam szybko lusterko z torebki, patrzę a wokół ust mam cudownie czerwoną obwódkę, niczym klaun z cyrku :) haha, jakiego buraka na dokładkę strzeliłam, och :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj! ;) Przyłączam się do rozdania i bardzo chętnie biorę w nim udział! Twój blog obserwuję jako Amethyst...
OdpowiedzUsuńJedyne co przychodzi mi do gŁowy, to to, że kiedyś z pośpiechu wytuszowałam tylko jedno oko, a drugiego nie :P
Pozdrawiam, Amethyst...
mój e-mail patrycja.przerada@gmail.com
marttoolla@gamil.com
OdpowiedzUsuńEkstremalne??? Jasne... Jako młody "krawężnik" -początkująca policjantka, miałam akcje na dachu- mieszkańcy bloku dymili do gołębiarzy, którzy urządzili sobie "gołębiowisko" na ów dachu. Dla nas śmieszna sytuacja, ale cóż do zgłoszenia trzeba było jechać. Od razu przyjechały ekipy z lokalnych tv i ... ktoś musi udzielić informacji. Padło na mnie. DACH- UPAŁ- przed kamerą trzeba wyglądać... Pani z tv zrobiła mi na szybko make-up... ZA CIEMNY! jak dla mnie o 5 tonów hahah. BOSHE! jaki wstyd był jak to poszło w świat! Komentarze kolegów "ale Cie tam na interwencji opaliło" :) dzisiaj siedzę za biurkiem ;p
caandycandyy@onet.pl
OdpowiedzUsuńMoja przygoda? Dość kompromitująca, ale niech będzie, że opisze ;-) Kiedyś kupiłam sobie cudowny eyeliner, byłam zadowolona z niego, a dodatkowym plusem było to, że był troszkę większy od tych pozostałych. Któregoś ranka byłam spóźniona na spotkanie, poleciałam do łazienki, zaczęłam szybko się szykować, pech chciał jednak, że dzień wcześniej wyniosłam swój eyeliner do pokoju, a w kosmetyczce został czarny lakier do wzorków w pojemniczku o identycznym kształcie. Zaspana, namalowałam kreskę czarnym lakierem do paznokci, dopiero po chwili, kiedy zaczęło mi coś śmierdzieć lakierem, zrozumiałam, że to nie eyeliner i obudziłam się w sekundę. Wynikiem tego było odwołane spotkanie, bo by zmyć tą kreskę i nie zrobić sobie krzywdy- musiałam się namęczyć ;)
Buziaki! :)
weronisiek@gazeta.pl
OdpowiedzUsuńZa nastoletnich czasów chodziłam na piesze pielgrzymki do Częstochowy- ode mnie to ponad 300km, więc pod koniec wyglądałam już jak nieboskie stwaorzenie ;)
Chciałam jednak wejsć na Jasną Górę piękna, świeża i urocza, dlatego w plecaku miałam zapas kosmetyków do makijażu. Był tylko 1 malutki problem, dzień przed dojściem do Częstochowy spaliśmy w ogromnym strażackim namiocie, pod lasem, nie było nigdzie luster, ani odpowiedniego swiatła. Malowałam się więc o 5 rano "na czuja". Wyszłam z namiotu zadowolona- jaka to piękna jestem. Na mój widok koleżanki wpadły w atak śmiechu- okazało się, że mam na twarzy plamy z podkładu, policzki jak umalowane burakiem, a całe powieki w czarnych kropkach... Zmyłam to wszystko i wyglądałam dużo lepiej ;)
czarna90@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuńWitam,
Pewnego dnia leżałam sobie w łóżku i nagle ktoś zadzwoniła na mój telefon.Patrze "o nieeee spóźniłam się!:O... Dzwoniła koleżanka z którą byłam umówiona na spotkanie.Szybko bieegałam po domu jedną ręką zakładałam spodnie,drugą ręką się malowałam.Biegałam po całym domu,na mojej twarzy panował chaos:P.Nawet nie patrzyłam w lustro,nie miałam czasu.Ogarnełam się w jakieś 10 minut i pobiegłam do samochodu.Jechałam po koleżankę i zatrzymałam się na światłach,wyciągnełam tusz i szybko tuszowałam moje rzęsy dalej nie patrząc do lusterka bo nie było na to czasu.Popatrzyłam w bok a tam jakiś pan w aucie dziwnie na mnie spoglądał i się śmiał no to ja tez ładnie się do niego uśmiechnełam i pojechałam dalej.Kiedy już dojechałam do koleżanki ona już na mnie czekała.Otworzyła drzwi i zaczeła się śmiać a wtedy ja pytam"co się stało?" a ona"spójż w lustro,kochana...hahaha".A więc ja spojrzałam w lusterko a tam kreski zrobione "elajnereem"(zrobione w pospiechu) odbite na gornej powiece,a na zebach czerwony kolor szminki a o podkładzie szkoda gadać.Maska na mojej twarzy.Na szczęście teraz już takie gafy nie mają u mnie miejsca! ;)).Zajmuję sie amatorsko wizażem i jest to moją pasją także dawne gafy poszły:paa paa! ;)
Pozdrawiam :).
tinga87@o2.pl
OdpowiedzUsuńMoja największa wpadka makijażowa jest związana z czerwoną pomadką, ale aż wstyd się przyznać co zrobiłam. Pewnego upalnego letniego dnia, spacerując po rzeszowskich ulicach zastanawiałam się czemu przechodzący obok ludzie dziwnie na mnie patrzą uśmiechając się pod nosem. Otóż przez moją głupotę i nieuwagę czerwona pomadka, którą pomalowałam usta dziwnym trafem znalazła się na moim czole... Było naprawdę gorąco a ja ocierając pot z czoła wcześniej zahaczyłam o usta.
Jakież było moje zdziwienie gdy popatrzyłam w torebkowe lusterko i dowiedziałam się jak wyglądam... Szybko wytarłam mój makijaż z czoła, ale to i tak nie pomogło powstrzymać wielkich rumieńców na twarzy. ;)
ZającKicak@gmail.com
OdpowiedzUsuńMoja największa wpadka makijażowa odbyła się dzisiaj. Jadę do kumpeli, deszcz pada, więc pomalowałam się wodoodporną maskarą. I jadąc w autobusie, ludzie tak dziwnie mi się przyglądają. No ale to olałam.. Wchodzę do niej, a ona w drzwiach z bananem na buzi mnie wita mówiąc "kto Cię malował". Ja dumna, że ja sama.. Na co ona, żebym poszła zobaczyć jak wyglądam...jedne rzęsy czarne a drugie brązowe.. Bo w tym czasie jak się malowałam miałam telefon, więc odłożyłam tusz, a potem malowałam się dalej. Niestety w łazience żarówka się spaliła więc malowałam się po ciemku, wziełam jak uważałam ten tusz którym się malowałam, a jednak okazało się, że to był inny kolor... Mina pasażerów bezcenna :D
Moja z jednych gaf bylo dzien,kiedy to bylam w szkole.Poprzedniego dnia moja bratanica bawila sie ze mna w makijazystke i robila mi cieniami rozne hmm wzorki.Strasznie mi wtedy zamalowala brwi na zielono,ale ja uczac sie do egzaminu nie zwrcalam na to uwagi.Po zabawie poszlam oplukalam twarz i do lozka spac.Rano nie robilam makijazu i szybko wybieglam do szkoly,bo jednak zaspalam i wszystko bylo w pospiechu.Dziwnie sie czulam jak ludzie w auobusie inaczej na mnie patrza,ale coz,bylam zmeczona i wiedzialam ze mam podkrazone oczy,wiec luz.Wchodzac do szkoly rowniez byly dziwne spojrzenia i lekkie chichoty,ale nie zwracalam na to uwagi,do czasu...Pamietam,ze nikt mi nie powiedzial nic na temat mojego wygladu,dopoki na pierwszej lekcji matematyki,psorka nie zawolala do mnie"Pani z plesnia na oczach do mnie" i padly wtedy smiechy i nagle wszyscy na mnie;D nie wiedzialam o co chodzi dopoki psorka smiejac sie nie podala mi lusterka,a tam mega zielone brwi!Wypedzilam z gabinetu szybko do toalety i szorowalam twarz ile wlezie,szkoda tylko ze te cienie byly tak mocne ze nie obylo sie bez plynu do demakijazu..nie zapomne tego dnia do konca zycia;D smiechu bylo duuuzo i teraz za kazdym razem sprawdzam w lusterku swoj wyglad,czy tez nie mam jakiegos kuku makijazowego;D
OdpowiedzUsuńbombasticlove80@gmail.com
Witam, były już wyniki rozdania? Bo jakoś nie mogę znaleźć...
OdpowiedzUsuńhttp://beautywizaz.blogspot.com/2012/07/wyniki-rozdania-kosmetykow-z-golden.html\
Usuńdziękuję za info :)
Usuń