niedziela, 29 listopada 2015

Niedziela dla włosów.

Dziś w pośpiechu. Czasami zdarza się, że w godzinę muszę być gotowa i okazuje się, że włosy trzeba umyć bo szmapon suchy niewiele zrobi. Dziś poświęciłam włosom bardzo mało czasu i loków nie ma. Skręt jest elastyczny ale nie pofalował się jak przy poprzedniej niedzieli z tą samą odżywką.

W akcji ponownie morela od Garnier.

Czas powświęcony włosom robi różnicę, dlatego trzymajcie odzywki i maski pod czepkiem przynajmniej 15- 20 min.



Olejowane suche pasma ☛ olej Babci Agaffi (20 min) ☛ zmyłam go szamponem Babcii Agafii do włosów suchych.


Odżywkę nałożyłam na odciśnięte włosy z wody i trzymałam ją tylko 2 minuty. Potem b/s wgniotłam lnianą Farmonę i stylizowałam na krem Isana Pure Locken.





Nie wydobyłam dziś loków, byłoby znacznie lepiej gdybym potrzymała odżywkę pod czepkiem. Nie miałam czasu. Niedziela dla włosów "na odwal" ale i taką postanowiłam opisać ;)



środa, 25 listopada 2015

Podkład Revlon ColorStay. Co o nim myślę?

Zużyłam ponad połowę opakowania słynnego ColorStay do cery mieszanej i tłustej. To bardzo popularny podkład dlatego i ja postanowiłam go przetestować. Trafiła się ku temu wspaniała okazja, wiosną, podczas promocji - 40 % w Rossmannie na całą kolorówkę. 



Wybram odcień 340 Early Tan Premier Hale. Pasuje mi do opalonej skóry latem i jesienią. Jego odcień jest chłodny, trochę ziemisty. Przeważnie wybieram odcienie ciepłe, z żołtym zabarwieniem, bo idealnie kryją naczynka i zaczerwienia. Chłodny 340 Revlon też świetnie dawał sobie radę. 


    Krycie    
Nie narzekam. Gdy używam tego podkładu, nie potrzebuję korektora. Cienka warstwa, nałożona gąbeczką, ładnie stapia się ze skórą i wtedy nie robi maski. Kosmetyk trzeba dobrze wpracować w skórę i robić to dosyć sprawnie, bo szybko zastyga. Łatwo o efekt maski, dlatego nie polecam nakładać go palcami. Uważam, że najładniej wygląda wciskany w skórę gąbką, lub nakładany pędzlem do podkładu. 





    Opakowanie    
Dla mnie koszmarne. Nie cierpię w ten sposób wylewać podkładu na dłoń. Uważam, że producent powinien pomyśleć o pompce, tym bardziej, że nowa formuła podkładu jest gęstsza i w ogóle nie chce spływać. Mam wrażenie, że stara wersja była wodnista, płynna ale tak samo trwała. W takim opakowaniu produkt szybciej się psuje, szybciej się utlenia i dostają się do niego bakterie.





    Cena    
Mocno zawyżona. W drogeriach stacjonarnych i internetowych za podkład trzeba zapłacić prawie 70 zł... Na allegro można kupić za około 40 zł już z przesyłką.





Duży plus za filtr SPF 15. Ładnie wychodzi na zdjęciach, twarz nie jest rozbielona. Podkład jest trwały, utrwalony pudrem daje mi idealny efekt na cały dzień. Nie robię żadnych poprawek, czasami po paru godzinach potrzebuję odcisnąć sebum. Efektu nie rujnuje odciskanie bibułką czy chociażby zwykłą chusteczką chigieniczną. Wyciera się od dotykania dłońmi, od podpierania. Nie zostaje na szalikach ale uwaga, panie pracujące w biurach pod białą koszulą- uważamy na kołnierzyki :) Nie rusza go wilgoć. Delikatny, jesienny deszcz, nie zrujnował mi makijażu, a złapał mnie po pracy wiele razy w tym roku :)


Czy polecam? Tak jeśli zależy Ci na dobrym kryciu i na dobrej trwałości i nie będzie irytowało Cię to beznadziejne opakowanie. Nie powinnaś mieć problemu z doborem odcienia, ponieważ gama kolorystyczna jest w Revlonie bardzo duża.
Nie wiem czy kupię ponownie, może kiedyś do niego wrócę. Obecnie uwielbiam Astor Perfect Stay i L'oreal True Match.




niedziela, 22 listopada 2015

Niedziela z Kallosem Algae. Bardzo leniwa niedziela!

Jeszcze mam pół pudła tej maski i szczerze powiem, że chciałabym, żeby już się skończyła bo chcę kupić inne ;) Miałam małą Kallos Keratin i była tak dobra, że wyszła mi w błyskawicznym tempie. Zużyłam także Kallos Silk, też była świetna. Obecnie mam w domu tylko Kallos Algae i Kallos Color.

Dziś w miarę prosta niedziela dla włosów.  Zależało mi na wygładzeniu loków. W miarę mi się to udało.



Nakładałam olej (Alterra limonka) przed myciem, na mokre włosy. Na olej dołożyłam balsam Potter's. Mieszankę trzymałam pod czepkiem około 30 minut. Zmyłam szamponem i nałożyłam maskę Kallos Algae na 15 minut.








Muszę koniecznie zrobić coś z kolorem w grudniu i chyba zdecyduję się na podcięcie. Są już długie i ciężkie. Takie włosy bardzo szybko dostają oklapu. Nie chcę ich codziennie myć i stylizować, szkoda czasu. Włosy mi się szybko nie przetłuszczają, będę myła co 3 dni tak jak do tej pory. Ważne jest abym utrzymała dobry skręt przy aktualnej wilgotnej pogodzie.
W tym celu nadal kapitalnie służy mi krem Isana Pure Locken, utrwala loki i zabezpiecza przed puszeniem.

Zaczynam wkurzać się na długość. Tak długie włosy mi po prostu przeszkadzają i nie mieszczą się w czepku! I weź tu je maskuj jak one utrudniają życie.
Dziś je dociążyłam, są elastyczne, bardzo lejące, skręt od rana nie siada, mam wrażenie, że się uniosły i robią się mięsiste.



Bonus! Tak się wylegujemy bo mamy leniwą niedzielę :) Dla tych co jeszcze nie wiedzą info o kocie! ;) Mam go od miesiąca, nazywa się Yum Yum i tworzy fajną paczkę z psem shih tzu- Vasco.

Futrzaki YY & V mają się dobrze :)



piątek, 20 listopada 2015

Jesiennie: kolor na przekór pogodzie.



U mnie codziennie pada. Bez ciepłego szala i rękawiczek nie wychodzę z domu. Silnym opadom towarzyszy wiatr i ogólnie nastał jakiś smutek w przyrodzie. Po kolorowych liściach nie ma ani śladu a na przebłyski słońca chyba nie ma co liczyć. Listopad zamyka jesień. Jest smutnym miesiącem dlatego na poprawę nastroju trochę koloru w makijażu! :)

Usta są tak naprawdę bardziej fuksjowe niż różowe, trudno oddać ten odcień.






Oczy:
  • dolna powieka: turkusowa kredka Essence, na kredkę w wewnętzrnej części nałozyłam cień Inglot 117, a w zewnętrznej części Inglot 424
  • górna powieka: załamanie cień Kobo 110, cała powieka cień Sleek z palety z Vintage Romance- Marry in Monte Carlo, zewnętrzny kącik wzmocniłam cieniem z tej samej palety Honeymoon in Hollywood rzęsy wytuszowane maskarą Rocket Volume Maybelline 
  • kreska zrobiona eyelinerem Eveline 




Twarz:

  • podkład Essence Stay All Day
  • puder sypki Wibo
  • róż Inglot 75 



Usta:

  • konturówka Golden Rose 308
  • próbka szminki Avon Hi-def plum 





Spadł już u Was pierwszy śnieg? U mnie jeszcze nie było ;) Cały czas pada deszcz!

niedziela, 15 listopada 2015

Odżywka Garnier morela. Niedziela dla włosów.

Garnier z morelą bardzo często pojawiała się u włosomaniaczek. Zaczęcona dość dobrymi opiniami postanowiłam wypróbować tę odżywkę. Zapłaciłam za nią w Rossmannie około 6 zł, były przecenione. Regularna cena to około 9 zł. Odżywka jest tania ale pielęgnowanie nią włosów wychodzi bardzo drogo. Dlaczego? Problemem jest wydajność. Oj, wystarczy na max 5 zastosowań :\ Jest bardzo rzadką odżywką. 





Użyłam jej drugi raz i tym razem postawiłam na mycie odżywką. Garnier z morelą nie ułatwia rozczesywania. Mam wrażenie, że włosy umyte tylko szamponem + ta odżywka bardzo plączą włosy.
Skórę głowy oczyściłam rosyjskim szamponem Babci Agafii a długość umyłam balsamem Potter's z gingko biloba i kertyną.
Garnier z morelą trzymałam pod czepkiem 20 minut, bez spłukiwania użyłam Potter's z gingko biloba i keratyną. Stylizacja jak zwykle kremem do loków Isana Pure Locken.






Efekt po tej odżywce jest zadowalający. Pasma są bardzo sypkie, lekkie jak piórko.
Myślę, że będę jej używała po myciu odżywką bo solo sprawia, że włosy są tępe i trudne do rozczesania.



wtorek, 10 listopada 2015

Eveline Glam Effect tusz wydłużający i podkręcający rzęsy



Dziś o tuszu z Eveline, który jest dla mnie tak samo słaby jak Max Factor 2000 Calorie. Nawet szczoteczki mają podobne! Lubię tradycyjne kształty ale myślę, że tutaj głównie formuła tuszu mi nie odpowiada.


  • świeży bardzo skleja, musiałam rozczesywać rzęsy czystą szczoteczką
  • kiedy już zgęstnieje robi grudy
  • czasami się osypuje pod oczami 






Maskara robi efekt na co dzień. Rzęsy wyglądają ładnie, ale trzeba się tą szczoteczką trochę napracować aby je wydłużyć i nie zostawić grudek. Gdy podeschła, po 2 miesiącach byłam zadowolona z efektu podkręcenia, naprawdę dawno żaden tusz tak dobrze nie unosił mi rzęs.




Niestety za to osypywanie i grudki więcej się u mnie nie pojawi. Wypróbuję inne tusze tej marki!


Jesiennie: matowe fiolety!

Kolory, których dziś użyłam wydobywają brązową tęczówkę. Fiolet na powiekach jest dla mnie codzinnym kolorem zaraz bo beżach, złocistościach i brązach. Wzięłam się za cień, którego dawno nie używałam. Matowy beżo- róż My Secret 512. Idealnie komponuje się z fioletami! :-)





Oczy:

  • na całej powiece cień My Secret 512
  • w załamamniu najpierw roztarłam jaśniejszy fiolet Honeymoon in Hollywood a potem dołożyłam ciemniejszego Bliss in Barcelona (Sleek Vintage)
  • kreskę zrobiłam za pomocą cienia granatowego z tej samej palety- Romance in Rome
  • wewnętrzne kąciki cień Inglot 440
  • tusz Eveline Long & Curl 


Usta

  • pomadka w płynie XXXL Essence 05 Velvet Rose 


Twarz

  • podkład Essence Stay All Day
  • korektor pod oczy Maybelline Affinitone 
  • puder Maybelline Affinitone
  • róż do policzków Wibo 02  








niedziela, 8 listopada 2015

Niedziela dla włosów- mieszanka dwóch masek Kallosa z żółtkiem.



Została mi tylko łyżka stołowa maski Kallos Keratin i musiałam ją z czymś pomieszać bo taka ilość nie starcza na pokrycie włosów mojej długości. Użyłam: po łyżce Kallosa Color i Keratin i do tego wrzuciłam jedno żółtko. Proteinowa porcja zrobiła dobrze moim kręciołom ale dopiero po paru godzinach. O co chodzi? Już wyjaśniam, zdjęcia świetnie oddają efekt. 




Godzinę po wysuszeniu wyglądały na zmęczone. Sporo niesfornych baby hair wokół głowy. Objętość bardzo słaba, raczej przeszadziłam z kremem do loków Isana i użyłam sporej ilości odżywki bez spłukiwania. 




Tak jest obecnie. Zdjęcie zrobione było 15 minut temu. Byłam na zakupach i na cmentarzu. Spędziłam na powietrzu około 2 godziny. U mnie jest ciepło ale baardzo wietrznie, wiatr czesał mi włosy na wszystkie strony i mimo tego skręt wygląda dobrze. Pasma nabrały trochę połysku i zrobiły się bardziej elastyczne. Są też bardziej lejące niż rano. Tą solidną porcję, którą im dziś dałam zmyję przy następnym myciu silniejszym szamponem. Dziś celowo używłam myjadła bez SLES. 








Moje włosy uwielbiają proteiny, jedną z najlepszych jest właśnie żółtko. Kiedy miałam włosy zniszczone mniej mi obciążało skręt. Obecnie zmiękcza mi loka, trochę go wygładza i niestety czasami obciąża. 

Pielęgnacja średnio udana. Jutro pewnie będzie total oklap u nasady ;)






piątek, 6 listopada 2015

Podsumowanie października, mini recenzje. Marka Artiste zniknęła z Natury :(



Zrobiłam jesienne porządki w lakierach do paznokci. Przejrzałam wszystkie ciemne kolory, któych używałam jesienią i zimą. Odrzuciłam 4 sztuki, są już na tyle zużyte, że pomalowanie paznokci jest niemożliwe. Pędzlek nie sięga do zawartości, przechylanie buteleczką też niewiele daje więc trzeba je wyrzucić. 
Bardzo lubiłam fiolety z Inglota:
  • śliwka 341 z delikatnymi drobinkami, kolor jest bardzo intensywny, nasycony, po 2 warstwach nie ma prześwitów
  • fiołkowy fiolet 947 ma kremowe wykończenie i też doskonale kryje
  • klasyczna bordowa czerwień 865 o wysokim połysku, ma delikatny shimmer, prawie niewidoczny na paznokciach


  • Barry M 330 chameleon nosiłam z wielką przyjemnością. Wykończenie foil. Top coat zmieniał jego odcień na bardziej fioletowy. Jednowarstwowiec! Błyskawicznie wysycha. 





Dove Purely Pampering to balsam o zapachu jaśminu z kokosem. Bardzo przyjemne połączenie! Kupiłam już następny balsam Dove. Wybrałam wersję klasyczną, aby porównać, czy te zapachowe są lepsze od tych klasycznych balsamów Dove, dostępnych od lat na rynku. Właściwości tych balsamów są doskonałe. Miałam go ze sobą na wakacjach, świetnie sprawdził się po opalaniu. Teraz jego zapach przywołuje mi letnie wspomienia :)
Suchy szampon Isana kupię ponownie jesli będzie w Rossmannie. Coraz częściej zaczyna go brakować na półkach... Zdobywa coraz większe uznanie, ponieważ jest dobry i tani. Jestem z niego zadowolona bo nie podrażnia mi wrażliwej skóry głowy i nie zostawia białego osadu na włosach. Jeśli nie Isana to padnie na Batiste. 




Żele do włosów Artiste w ogromnych opakowaniach z wygodną pompką były kiedyś dostępne w drogeriach Natura. Był to żel doskonały! Nie sklejał włosów w strąki, nie wysuszał ich. Wysoko w składzie miał aloes i pantenol i strasznie mi przykro, że go wycofali. Nie wiem czemu zniknęła z Natury cała marka Artiste. Większość produktów do włosów bardzo mi odpowiadała. Najbardziej mi przykro z powodu keratynowej odżywki w szaro- różowym opakowaniu, którą polepszałam wiele innych produktów. Nie zapowiada się na to, że marka powróci. Myślałam, że może zmieniają opakowania i nie ma ich na chwilę. Artiste nie widziałam już od roku w swojej Naturze. Pytałam Panie sprzedające kiedy Artiste wróci, ale one niestety nic nie wiedzą :( Pewnie pozamiatane :(

Naturia to seria od Joanny wszystkim dobrze znana. Można je kupić praktycznie wszędzie. Używam ich bez spłukiwania, lub przydają się do mycia włosów. Zawsze mam jakąś w łazience. 




Wykończyłam dwa dobre produkty do twarzy z Bielendy. Tonik dobrze oczyszcza, nie mam po nim niespodzianek, dlatego to już 3 zużyte opakowanie. Dwufazówki używam kiedy mam problem ze zmyciem jakiegoś trwałego tuszu. Zdarzają się takie oporne na płyny micelarne, więc żeby nie męczyć oczu, sięgam po produkt dwufazowy. 





Isana Med 5 % Urea podbija internety. Coraz więcej recenzji na temat tych produktów się pojawia, dlatego postanowiłam wypróbować szampon jako posiadaczka suchej i wrażliwej skóry głowy.
Włosy wyglądają po nim doskonale. Są miękkie, dobrze domyte. Na szczęście nie plącze, ale koniecznie muszę po nim użyć odżywki. Włosy nie są po nim tępe w dotyku, jak np po ziołowych szamponach. Skóra nie cierpi, nie swędzi. Niestety przy moich długich włosach nie wystarcza na długo. Kupiłam kolejną butelkę, 200 ml kosztuje około 5 zł.

Z marką Balea zaszalałam rok temu, wtedy nakupiłam spory zapas żeli pod prysznic i produktów do włosów. Na zdjęciu widzicie ostatnie opakowanie po kosmetyku Balea :) Rok temu w grudniu korzystałam z dnia darmowej dostawy, Balea to marka tania i za jednym rzutem kupiłam więcej oszczędzając na przesyłce :) Żele są świetne, gęste i pięknie pachną.



Wulkaniczna, marokańska glinka czerwona pochodzi ze sklepu Skarby Syberii. Tam przeważnie zamawiam bo mają korzystne ceny. Wychodzi mi z przesyłką dużo taniej niż stacjonarnie w sklepie zielarskim. W opakowaniu są dwie foliowe torebki z proszkiem. Wystraczy zmieszać z wodą i nakładać na twarz, szyję i dekolt. Maska jest wydajna, działa na skórę oszczyszcająco, wygładzająco i zmiękczająco. Proszek można dodawać również do kąpieli. Recenzja KLIK

Niebieski tusz z Wibo wykorzystałam latem. W ciepłe dni lubię kolorowe kreski i czasami nachodzi mnie ochota na niebieskie rzęsy. Tuszu od lata nie używałam, jest już wyschnięty. Jego czas się skończył. Wolno gęstniał, gdy był rzadki trochę sklejał. Tusz naturalnie podkreśla rzęsy, nie jest to efekt wow. Trochę wydłuża i nieźle pogrubia po dwóch warstwach.

Eyeliner z Lovely Fast Dry miałam bardzo długo! Chyba około 2 lata! Nie gluciał, jego formuła była idealnie płynna. Lubiłam jego cienki pędzlek, którym łatwo mi było namalować cienką kreskę na co dzień. Wykorzystałam do końca.

Fixing Powder z Wibo bardzo Wam polecam. Niedługo będzie promocja w Rossmannach na podkłady i pudry więc warto skorzystać. Na pewno wezmę 2 opakowania. Słoiczek jest mały i trochę trudno jest nabierać puder puszkiem do pudru, lepiej robić to małym pędzlem. Puder jest sypki, półtransparentny. Matuje i nie zmienia odcieni podkładów. Nie zatyka porów i nie robi efektu maski.
Zdecydowanie hit z Wibo! :)



środa, 4 listopada 2015

Essence XXXl longlasting 05 velvet rose. Matowy błyszczyk do ust.


Do Essence mam łatwy dostęp. Kosmetyki tej marki zawsze kupuję w drogerii Natura. Mam już dwa hity z tej marki, doceniłam między innymi podkład Stay All Day (szkoda, że nie ma jasnych kolorów, które nadawałby się do uzywania zimą) i kredki do ust, które są bardzo trwałe. 

Dziś pokażę jak wygląda na ustach matowy błyszczyk XXXl 05. 
Urzekł mnie jego odcień, jest po prostu piękny. 


05 Velvet Rose to spokojny kolor różu, w którym poczuje się dobrze większość kobiet. Kolor nie jest nachalny, będzie dobrze wyglądał w pracy jak i na co dzień. Podkreśla urodę, ożywia twarz, podbija kolor brązowych oczu. 




To ma być matowe wykończenie?
Niestety nie mogę się zgodzić. Wiele marek przekonało mnie, że można wyprodukować kosmetyk, który jest suchy na ustach i naprawdę matowy.
Na zdjęciach doskonale widać, że błyszczyk ma połysk, odbija światło. Jest też mokry na ustach, nie zastyga, nie wsiąka w usta jak inne matowe błyszczyki.

Formuła jest lekka, mazista, sunie po ustach jak masełko. Podkreśla nawet najmniejsze suche skórki, więc muszę go sobie darować w te gorsze dni ;)

Produkt jest trudny w noszeniu, często zbiera się w załamaniach ust. Czasem wygląda jak zwarzony. Jeśli już zdecyduję się go użyć, to przed nałożeniem, delikatnie przypudrowuję usta, wtedy trzyma się trochę dłużej :)

Kolor ma cudowny, pachnie wanilią i słodko smakuje. Narzekam na trwałość, dlatego więcej kolorów z tej serii się u mnie nie pojawi.