niedziela, 7 maja 2017

Syberyjski balsam Agafii do włosów na łopianowym propolisie. Kraj pochodzenia: Estonia.



Kosmetyki rosyjskie wprowadziłam do pielęgnacji już bardzo dawno temu i to była bardzo dobra decyzja. Większość tych produktów ma fenomenalne działanie na moje włosy i nie podrażnia mi wrażliwej skóry głowy. Kosmetyki produkowane są również w Estonii. Składy oczywiście się różnią mimo tego, że opakowania i etykiety wyglądają identycznie. Kosmetyki rosyjskie produkowane w Estonii mają przeważnie dłuższy i gorszy skład.


To pierwszy mój balsam ze składem estońskim:

    Skład (INCI): Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Amodimethicone, Dimethicon, Propolis Extract*(organiczny ekstrakt propolisu), Arctium Lappa Root Extract (łopian), Glycine Soja Oil (olej sojowy), Urtica Dioica Extract*(organiczny ekstrakt pokrzywy), Chamomilla Recutita Flower Water* (organiczny napar z rumianku), Althaea Officinalis Root Extract* (organiczny ekstrakt prawoślazu), Salvia Officinalis Oil (olej z szałwii), Carum Carvi Fruit Oil (olej z tymianku), Mel*(organiczny miód), Cera Alba (wosk pszczeli), Panthenol, Niacinamid, Pinus Sibirica Needle Extract(ekstrakt z orzeszków cedrowych), Pinus Sibirica Seed Oil (olej cedrowy), Pinus Sibirica Seed Oil Polyglyceryl-6 Esters (zmydlony olej cedrowy), Xanthan Gum, Hydrolyzed Milk Protein (proteiny mleczne), Trideceth-12, Ceteareth-20, Citric Acid, Parfum, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, CI 15985, CI 19140, CI 42090, CI 14720




Pojemność tych butelek jest ogromna. Za 10 zł kupiłam 550 ml balsamu o ziołowym i przyjemnym zapachu, który ma zapobiegać wypadaniu włosów. Coś co ma zapobiegać wypadaniu to trzeba stosować na skalp. W przypadku tego balsamu było to niemożliwe. Próbowałam. Odnotowałam w zeszycie, że skóra po nim bardzo swędzi a włosy u nasady stają się obciążone. W zasadzie nie widzę plusów w tym produkcie. Nie ułatwiał mi rozczesywania jak to obiecuje producent i nie ma zbawiennego wpływu na przesuszone włosy a jeszcze bardziej je wysusza. Stosowałam go często pod czepek na kilkanaście minut i nie robiło to żadnej różnicy.



włosy świeżo po myciu 




Balsam wysusza włosy, nie ułatwia rozczesywania, a im częściej stosowany tym większy puch u mnie na całej długości. Włosy słabo się kręcą i bardzo się plączą. Na drugi dzień po myciu zawsze zostaje mi nieład, który woła o reanimację czymś nawilżającym (np żel lniany lub sok aloesowy). Pomagam sobie również odżywkami w sprayu. 

Balsam na kwiatowym propolisie z rosyjskim składem był świetny i mogę Wam polecić. Balsam na łopianowym propolisie z estońskim składem to bubel :(
Na pewno już nigdy nie zagości w mojej łazience. 


10 komentarzy:

  1. Ech... szkoda, że okazał się takim niewypałem :/

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że się nie sprawdził, ale włosy masz śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. powinien skończyć jako pianka do golenia nóg ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam szampon z tej serii, mnie trochę obciążał...

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że się nie sprawdził. Ja uwielbiam propolis, a szczególnie miód z propolisem, więc jak tylko znajduję go w jakimś kosmetyku to od razu mnie kusi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie świetnie się sprawdził balsam na kwiatowym propolisie. Niestety ten na łopianowym propolisie okazał się bublem ale jest to jednak kosmetyk estoński... Na pewno rosyjski nie byłby aż taki zły ;)

      Nie spotkałam kosmetyków aby miały i miód i propolis... Chyba, że nie pamiętam już... :)Przerobiłam już ogromne ilości kosmetyków.

      Usuń
  6. Ja ostatnio kupiłam szampon - czarna bania Agafii. Dziwiłam się, że tak tanio (3,50 zł) a w domu okazało się, że to produkt z Estonii. Najśmieszniejsze jest to, że na etykiecie jest naklejka "'bez SLS i parabenów" a juz w składzie SLS na drugim miejscu. Ale zużyje go do końca. Następnym razem tylko oryginalny z Rosji zakupię. Chociaż z tym też nie do końca wiadomo - kupowałam przez internet i było napisane, że jest to rosyjski produkt. Później okazało się jednak, że pochodzi z Estonii. Pozostaje mi chyba tylko kupowanie stacjonarne i sprawdzanie składów na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosmetyki z estońskim składem są dużo tańsze ale i gorsze. To mój pierwszy produkt kupiony świadomie na test. Za każdym razem czytam w aptekach skład bo bardzo łatwo się pomylić. Najgorzej jest kupować w drogeriach internetowych. Nigdy nie wiadomo co nam wrzucą do paczki.

      Usuń

Dziękuję za komentarze, na pytania odpowiadam pod postem pod którym zadałaś pytanie, przyjmuję konstruktywną krytykę, ale nie toleruję chamstwa, komentarze naruszające dobre imię mojego bloga i mnie będą usuwane jak również wszelki spam.