Noszę czerwień. Bardzo rzadko. Nawet na większe wyjście prędzej wybiorę koral, róż lub brzoskwinię.
Mam dwie czerwone pomadki w swoim kuferku ;) Więcej nie dokupuję, znalazłam dla siebie odcień w Inglocie w serii żelowych pomadek. Ładnie błyszczy, nie wysusza ust i bardzo miękko się rozprowadza. Na trwałość też nie mogę narzekać.
Na powiekach zastosowałam odcienie nude. Chciałam, żeby na oczach trochę się działo, ale nie miały konkurować z ustami. Całość dopełniłam czarną kreską i tak powstał mi makijaż wieczorowy.
Twarz
podkład Pierre Rene Skin Balance, puder My Secret Matt Fixing, bronzer Kobo Sahara Sand, róż Inglot 72
Oczy
cała powieka cień Kobo 104, załamanie Kobo 105 i Ingot 421, na wewnętrznych kącikach sypki cień My Secret 04, tusz Rocket Volume Maybelline, eyeliner Eveline
Usta
żelowa pomadka Inglot 44
Macie swoją wyjściową czerwień? Markę i nr podajcie w komentarzu :-) Buziole!!! :*
Bardzo ładny odcień.
OdpowiedzUsuńładnie Ci w czerwieni :)
OdpowiedzUsuńDzięki choć na co dzień się nie widzę w takim nasyconym kolorze ;)
Usuńnie rozumiem czemu, bo wyglądasz fantastycznie :)
UsuńBardzo podoba mi się efekt :) Pomadka jest boska <3
OdpowiedzUsuńŻelowe są warte uwagi, jakość świetna i bardzo eleganckie opakowania :-)
UsuńSuper ! Piękne połączenie kolorów. Ja sama teraz szaleję na punkcie róży(na policzkach, na powiekach, na ustach :) ) Moim obecnym ulubieńcem jest róż od Butterfly z pięknym kobiecym wypukłym motylkiem :)
OdpowiedzUsuńBlondynki + czerwień. Mega seksi ;P
OdpowiedzUsuń