Chętnie tam wrócę. Było pięknie. Nie spodziewałam się, że tak bardzo mi się spodoba. Egipt mnie nie przyciągał, nie wiem dlaczego. Już pierwszego dnia zaczęłam inaczej postrzegać tamtejszych ludzi i ich kraj.
Co mnie urzekło?
Rafa! Tego nie da się opowiedzieć, to trzeba zobaczyć.
Egipcjanie! Bardzo pozytywni, tolerancyjni. Korzytają z tych samych hoteli co europejczycy. Nie przeszkadza im nasze bikini ani na basenach ani nad morzem.
Egipt ma swój urok. Te pomarańczowe góry, złoty piasek, skaliste wybrzeża robią wrażenie!
Rafę mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Oczywiście trzeba snurkować aby dojrzeć to głębinowe piękno!
Ryby na plaży pływają wokół stóp, nawet skubią ;)
Skaliste zejście do morza, tereny hotelowe.
Soho Square. Centrum handlowe w Sharm El Sheikh. Warto się wybrać. My codzinnie chodziliśmy na noce spacery i zakupy.
Zakupy oczywiście w nocy bo Egipcjanie w dzień się rozleniwieni.
Oczywiście targujemy się wszędzie gdzie nie ma cen, czyli w 80 % sklepów :)
W Soho codziennie po zachodzie słońca odbywa się pokaz fontann. Woda tańczy w rytm muzyki i jest w różny sposób oświetlana.
Kapitalnie to wygląda i codziennie jest tam tłum egipcjanów i europejczyków.
Środek nocy. Egipt nie śpi! :)
Hotelowy ogród.
Zachody słońca w Egpicie są przepiękne, wszystko wokół robi się pomarańczowe. Odcień piasku tylko podbija ten efekt ♥
Wsio! :) Resztę zostawiam dla siebie!
Całuję mocno :* ♥