sobota, 31 sierpnia 2013

Bardzo przyjemny różowy nude z Wibo, manicure matowy

Idealny odcień lakieru dla mnie, nie za chłodny, nie za ciemny. Pudrowy róż, zgaszony, delikatny ale widoczny na paznokciach.
W swoim zbiorze mam sporo lakierów kremowych, beżowych. Nie wszystkie korzystnie komponują się ze skórą, dużo zależy od tego ile złapię słońca. Wydaje mi się, że ten z Wibo będzie wyglądał równie dobrze zimą na bladych dłoniach jak teraz latem na opalonych.


Krycie: 2 warstwy są koniecznie ale wystarczające
Wysychanie: w normie
Pędzelek: krótki i wygodny, łatwo wyprowadzić lakier przy skórkach
Trwałość: 4 dni






Jak zwykle pokryłam go warstwą nabłyszczającą z Wibo. Taki efekt dużo bardziej mi się podoba.






piątek, 30 sierpnia 2013

Dzienne matowe smokey eye

Jasny cień na całej powiece i wzmocniony zewnętrzny kącik ciemniejszym cieniem to najłatwiejsze połączenie, zawsze się sprawdza, nie sprawia trudności i nie wymaga dużo czasu zwłaszcza rano :)
Makijaż w 10 minut jest możliwy. Na całą powiekę nałożyłam aplikatorem do cieni jasny kolor, zewnętrzny kącik podkreśliłam kolorem ciemniejszym, nakładałam go puszystym pędzelkiem cały czas rozcierając do momentu uzyskania mgiełki. 
Potrafię precyzyjniej i bardziej efektownie się pomalować ale rano to na prawdę nie przywiązuję do tego wagi ;)

Propozycja z dwoma pomadkami. 







Twarz
paleta korektorów Wibo
połączyłam dwa podkłady Essence Stay All Day i Astor Perfect Stay
puder prasowany Wibo
róż Inglot 82 

Oczy:
paleta Wibo 57 
kreska wzdłuż linii rzęs zrobiona czarnym eyelinerem Wibo i cieniem Inglot czarnym
wewnętrzne kąciki sypki cień srebrny My Secret
tusz Wibo Dolls Lashes

Usta
Wibo różowa 01
Wibo nude 05



czwartek, 29 sierpnia 2013

Oko w niebieskiej oprawie. Eyeliner kobaltowy Wibo i turkusowy Lovely

Lubię latem kolorowe kreski na powiece, najczęściej używam kredek bo są bardzo trwałe gdy rozetrę je cieniem, w moim przypadku to nie do zdarcia, nie ważne jak mocno twarz by mi się spociła, kreska zrobiona kredką nigdy mi nie spływa i nie rozmazuje się jeśli nałożę na nią cień. W przypadku eyelinerów nie jest już tak różowo. Kontakt z wodą powoduje, że się rozpuszczają i wszystko pięknie spływa, wystarczy czasami jedna łezka ;)
Nie miałam w kosmetyczce żadnego niebieskiego eyelinera, cieszę się że pojawiły się w Wibo Boxie, używam ich prawie non stop. 



Electric Blue Wibo

Kolor
Intensywny niebieski, kobaltowy, indygo, jak kto woli ;)
Takie odcienie idealnie podkreślają brązową tęczówkę dlatego tak bardzo do mnie pasuje. Z początkiem wiosny robiłam sobie kreskę kobaltową za pomocą cienia z Inglota, teraz z przyjemnością sięgam po Wibo.

Aplikacja
Nie jest łatwa. Eyeliner potrzebuje przynajmniej dwóch pociągnięć, raz namalowaną kreskę trzeba poprawiać, moim zdaniem wynika to z tego, że jest wodnisty, aż za bardzo. Warto także chwilę poczekać, eyeliner zasycha około minuty i wtedy dopiero widać jego intensywność. Gdy jest suchy nabiera koloru. Pędzelek jest cieniutki, dobrze mi się nim pracuje. Po wyschnięciu jest matowy.

Trwałość
Cały dzień. Nawet podczas upałów nie zdarzyło mi się żeby spływał. Nie traci intensywności koloru w ciągu dnia. 


                                                                                           


Turquoise Lovely 

Kolor
Jakościowo słabszy od Wibo. Wykończenie metaliczne, delikatny odcień, trochę taki rozbielony turkus. 

Aplikacja
Mozolna, lubi robić prześwity. Pędzelek jest cienki i precyzyjny.

Trwałość
Do demakijażu, trzyma się idealnie. 










środa, 28 sierpnia 2013

Ulubieńcy lata 2013

Moich tegorocznych ulubieńców lata przedstawię w jednym poście. Zbiorcze zawsze są pracochłonne ale mnie osobiście najlepiej się takie przegląda.

MAKIJAŻ

Zacznę od cieni do oczu. Od paru lat używam Inglota, nakładane na bazę pod cienie idealnie trzymają się na oczach cały dzień. Wszystkie kolory perłowe i z drobinkami w słońcu pokazują co potrafią dlatego mało matów używałam. 
Praktycznie codziennie jeśli malowałam się do pracy stawiałam na kolory delikatne, szarości, brązy itp. W weekendy pojawiało się na powiekach sporo więcej koloru. 


Kolejność od lewej: szaro-srebrny 454, złoto- różowy 112, brąz 402, srebrny perłowy 153, bordowy 452, szarobrązowy ze złotymi drobinkami 462, kobalt 68, brzoskwiniowy 407.
Moje kolory Inglota można zobaczyć w poście tu KLIK.




Faworytem do modelowania policzków był puder do twarzy Inglot nr Y25. To typowy puder prasowany do wykańczania makijażu. Od momentu zakupu był dla mnie za ciemny, był to nietrafiony zakup dlatego znalazłam dla niego inne zastosowanie.
Rozciera się do ładnej mgiełki i ma kolor odpowiadający mojej opaleniznie, idealny na lato.


Róż do policzków Inglot 99 ma sporo złotych drobinek, nawet połowa z nich nie przenosi się na twarz więc efekt jest subtelny. Latem lekko opalona skóra lepiej wygląda muśnięta ciepłym różem. Zresztą ja go uwielbiam przez cały rok. 



Kreska wzdłuż linii rzęs przeważnie była u mnie w odcieniu niebieskim, często używałam i używam nadal eyelinera Wibo Electric Blue i kredki Catrice Aqua Blue. Zdarza mi się często zrobić sobie kreskę pigmentem Inglot nr 85. Niesamowity cudak, bordowo-zielony, można w nim zobaczyć także trochę niebieskości ale to już zależy od światła. Nadaje się do nakładania na inne cienie lub samodzielnie. Niezwykle intensywny użyty na mokro! Na dłoni roztarłam go palcem na sucho.


TWARZ

Moje odkrycie tego lata to płyn micelarny L'oreal, na pewno będzie recenzja bo to świetny produkt. Wszystkie dziewczyny, które rozpaczały nad wycofaniem biedronkowego micela zachęcam do wypróbowania tego lub Bourjois :) Pod oczy całe lato męczę krem z Herbal Garden Eva, taki zwyklak, ma lekką formułę, łatwo się rozprowadza bez naciągania skóry ale nie poprawia jakoś szczególnie stanu skóry. Skład zapowiadał się ciekawie ale słabo działa, raczej dokupię coś silniej nawilżającego. Planet Spa pierwszy raz dostałam jako gratis do zakupów, bardzo polubiłam tą maskę, potrafi rozjaśnić, odświeżyć skórę i nieco oczyścić pory na nosie ;) Będzie recenzja. 
Masło kakaowe z Ziaji do twarzy do niesamowita dla mnie przyjemność, uwielbiam zapach całej tej serii, krem do twarzy nakładam na twarz około 2 razy w tygodniu na noc. Peeling do twarzy z serii Mud Therapy podarowała mi Simply, baaardzo go lubię, przyjemny zapach i bardzo silnie złuszcza. Zdziwiłam się, że jest tak bardzo wydajny... 
Pharamceris SPF 20 krem do twarzy przeciwtrądzikowy matująco-normalizujący sprawdził się doskonale. Wydaje się dość suchy w nakładaniu, nie zostawia ani odrobiny tłustości, pokremowana twarz ma na sobie delikatny film ochronny i jest zmatowiona, idealna baza pod podkład. Olejek do twarzy z Soraya używam około 3 razy w tygodniu na noc. Jest to nowość firmy ale już raczej dostępna we wszystkich drogeriach. Miałam problem aby go kupić, dostałam w sieci Leclerc. Kombinacja 5 olejków (argan, migdał, róża, amarantus, krokosz) z ekstraktem z nagietka. Spodziewałam się innego zapachu ale jest całkiem ok. Jest to olejek suchy, mniej tłusty np od olejków Alterra. 
Na koniec towarzysz całego lata- tonik Melisa, przyjemny w użyciu i delikatny dla skóry. 
Oprócz tego codziennie stosuję filtry, często używam wody termalnej i kosmetyków łagodzących jeśli cera jest niedogodna, niedługo pewnie powrócę do swojej pielęgnacji złuszczająco- przeciwzmarszczkowej z kwasami. Zawsze zmieniałam swoją pielęgnację twarzy z końcem lata. 



CIAŁO

Mało korzystałam ze słońca tego lata, ciągle brakowało mi czasu. Od lat lubię opaleniznę z tubki. Ulubionym samoopalaczem jest Dax Sun w piance. 
Bikini od Bielendy towarzyszył mi zawsze na prawie każdym urlopie. Uwielbiam jego zapach. W tym roku zmienili opakowania. Oleje Alterra zna już pewnie każda z Was, odkąd pojawiły się opakowania z pompką jeszcze częściej go używam. Na włosy, ciało i twarz spisuje się świetnie.
W te lato zupełnie nie miałam ochoty na masła do ciała, przytłaczały mnie silne zapachy, zdecydowanie wolałam używać lekkich balsamów do ciała. Isana Body Milk tak naprawdę męczę, nie lubię go bo trudno się wsmarowuje i zapach nie robi nie mnie wrażenia, za to balsam z olejkiem arganowym bardzo mi odpowiada. Argan jak zwykle za nisko w składzie ale właściwości balsamu bardzo mi odpowiadają. Hitem lata okazał się pięknie pachnący kokosowy olejek The Body Shop, rewelacja, pięknie nabłyszcza skórę, szybko się wchłania  pozostawia cudowny słodki zapach. Dove w kulce lubię i już parę razy do niego wracałam, ponieważ nie brudzi ubrań. 
Eveline Slim serum do ciała to najlepszy kosmetyk ujędrniający jaki miałam, w połączeniu z masażem lub ćwiczeniami rewelacyjnie napina skórę tylko potrzeba systematyczności. Przyjemnie chłodzi rozgrzaną skórę po treningu. 



WŁOSY

Na punkcie twarzy i włosów mam fioła, wciąż mogłabym zmieniać kosmetyki i szukać tego "cudownego". Od ostatniej aktualizacji trochę się zmieniło. Nadal używam produktów Babuszki Agaffi na ziołowym propolisie, jeszcze coś tam na dnie mi zostało, nie będę się wywodzić bo szczegółową recenzję już robiłam. Lakier do włosów L'oreal Studio nadaje się moich fal bo nie skleja, generalnie lakiery wysuszają włosy, sprawiają że się po nich plączą dlatego trudno znalezć odpowiedni, ten jest ok, delikatnie nabłyszcza. Odżywki Natura b/s to mój Hit i tak już zostanie :)
Tak samo świetne są te z Potter's tylko gęstsze i cięższe, mogą obciążać cienkie włosy. Olejowałam najczęściej Heenara (na bazie oleju kokosowego), widać że niedługo będzie dno :) zaraz za nim najczęściej olej rycynowy, dodaję do odżywek i masek, większość masek domowych przygotowuję na bazie rycynowego i żółtka. Istnieje Naturia b/s z silikonami jeśli ktoś nie wie. Mam i od czasu do czasu dopuszczam bo regularne stosowanie obciąża włosy. Isana Locken i Fructis Mega Objętość to dwie ulubione odżywki tego lata. Isana pięknie podkreśla skręt a po Fructis są ładnie uniesione u nasady, przygotowuję się do recenzji zbierając zdjęcia więc będzie niedługo :))
Nafta kosmetyczna jest zawsze w mojej łazience. Przydaje się do nakładania solo bądz przygotowuje z nią maski domowe, jeśli Twoje włosy nie lubią parafiny to możesz darować sobie również naftę. 
Latem moja pielęgnacja obfituje w parafinę, moje włosy ją lubią w produktach kremowych np krem Vatika na noc, wszystkie oleje na bazie parafiny mi służą typu Amla i nafta kosmetyczna. Doskonały składnik zabezpieczający a nie obciążający (w moim przypadku) włosów. 
Męczy mnie już ta cała nogonka na parafinę, ja rozumiem, że nie każdemu służy ale od tego się nie umiera ;P



Jeśli mam uzupełnić jakieś informacje piszcie w komentarzach.
Jakie są Wasze ulubione kosmetyki tego lata?? :)

wtorek, 27 sierpnia 2013

Sensique Cosmic Girl- puder rozświetlający do twarzy



Sama już nie wiem ile czasu go mam, na pewno około 1,5 roku, jest niesamowicie wydajny i wystarczy niewielka ilość aby rozświetlić kości policzkowe.
Nie jestem ogromną fanką rozświetlaczy do twarzy, mogłabym się obyć bez tego kosmetyku bo mam cerę mieszaną, która naturalnie zaczyna się błyszczeć po około 4-5 godzinach ale lubię czasami coś odmienić, poszaleć, wypróbować, jak każda kobieta.
Coś mnie przyciągnęło w Naturze do tego pudru, miałam ogromną chęć posiadania tego kosmetyku tym bardziej, że bardzo mało kosztował. Spodziewałam się, że może być bardzo słabiutki albo zbyt mocno napigmentowany jak to często bywa przy tanich kosmetykach przez co są bezużyteczne.





Nałożony bezpośrednio z opakowania wygląda na twarzy dokładnie tak samo jak na mojej dłoni. Brokatu jest za dużo i po prostu nie da się tego nosić.



Pierwsze testy były dramatem. Puder ma bardzo gruby brokat, taki efekt jest tandetny i jak tu go używać na całą twarz?? Pomyślałam, że będę używała go na inne części ciała, ramiona dekolt, nogi...
Po paru dniach zrobiłam podejście nr 2. Wybierałam się na imprezę i rozświetlacz z brokatem na kościach policzkowych byłam w stanie u siebie znieść :)
Tym razem próbowałam go nanieść nieco inaczej, delikatnie nabrałam kosmetyk na pędzel do różu, mocno otrzepałam i resztki, które mi pozostały roztarłam na kościach policzkowych. Uzyskałam złotą piękną poświatę bez drobinek. Od tamtej pory polubiłam ten puder na wieczorowe wyjścia.



Mocno strzepuję puder z pędzla, wtedy spadają wszystkie grube drobiny. Rozświetlacz ładnie się trzyma, nie migruje. Tworzy ciepłą, złotawą poświatę, dobrze wygląda samodzielnie roztarty na szczytach kości policzkowych. Używam go także na róże i bronzery jak poniżej.


na policzkach mam odrobinę bronzera L'oreal Glam Bronze/Blondes (jest połyskujący), na bronzer nałożyłam puder Sensique bo chciałam mocny efekt






Nie zgodzę się z producentem, że jest to puder rozświetlający DO TWARZY. Chyba, że ktoś lubi na co dzień dyskotekę na twarzy ;)
Na kości policzkowe jest ok, ociepla buzię, pięknie podkreśla opaleniznę bo ma złote tony. Efekt można sobie budować dokładając go warstwami.
Koniecznie trzeba otrzepać brokat z pędzla wtedy efekt tafli wody murowany :)


niedziela, 25 sierpnia 2013

Makijaż powiększający oczy, wyjściowy, tonacja ciepła.

Taki makijaż miałam na sobie tydzień temu na ślubie.
Lubię kontrastowe smokey eye ale tym razem postawiłam na czarną kreskę, chciałam, żeby była widoczna i pełniła główną rolę w tym makijażu więc użyłam delikatnych cieni. Makijaż miał być powiększający oczy i optycznie tworzyć kształt kociego oka.
Połączyłam pomarańcz ze srebrem, brązem i brzoskwinią. W takim makijażu najkorzystniej będą wyglądały panie o ciepłym typie urody, idealny dla typu kolorystycznego wiosna i jesień. Na pewno uwydatni tęczówkę niebieską, brązową oraz zieloną.


Makijaż jest rozświetlający, powiększający oczy i trochę koci, bardzo kobiecy :)









Twarz
pomieszałam 2 podkłady Mac Prolongwear i L'oreal Infaillible 
zestaw korektorów Wibo
puder sypki Inglot 
bronzer Golden Rose Terracotta 05
róż do policzków 99 Inglot (nie ma na zdjęciu)

Oczy 

baza pod cienie Virtual
tusz do rzęs Wibo XXL
wewnętrzna część powieki srebrny perłowy 153 Inglot
środek powieki złoty 102 Inglot
zewnętrzny kącik pomarańczowy 129 Inglot
załamanie powieki brzoskwiniowy 470 i brązowy 423 Inglot
dolna powieka wewnętrzna część srebrny 401, zewnętrzna część pigment Inglot 85 (nie ma na zdjęciach)
eyeliner Lovely Fast Dry 

Usta

pomadka Golden Rose 121 




piątek, 23 sierpnia 2013

Matowy koral Wibo So Matte 07

Uwielbiam manicure w takim kolorze, szczególnie latem. 30 % bluzek w mojej szafie jest w odcieniu koralowym, zaraz po nim mięta i biel ;) To już 3 sezon, chyba mi się nie znudzi. Jest to odcień, który noszę latem, jesienią i zimą maluję paznokcie odcieniami różów, fioletów, czerwieni i sięgam od czasu do czasu po brokatowe wykończenia.
Kolor 07 to piękny koral, nasycony, najładniejszy lakier z całej kolekcji matów. 



Dostałam w pracy wiele komplementów w tym tygodniu, noszę go od wtorku z warstwą nabłyszczającą bo o wiele lepiej wygląda.
Trzyma się świetnie, lekko starły mi się końcówki na 3 paznokciach u prawej dłoni.
Wysychanie w normie ale używałam wysuszacza Essence.

2 warstwy 



z jedną warstwą top coat quick dry 





czwartek, 22 sierpnia 2013

Naturalny żel lniany do stylizacji i odżywiania włosów

Post nie tylko dla kręconowłosych, ponieważ żel lniany można używać do stylizacji i odżywiania włosów.
Wychodzi glutkowaty i dość lejący, łatwo ucieka z dłoni ale da się nim pracować.

Co jest potrzebne?

  • -siemię lniane, dostępne prawie w każdym sklepie spożywczym, ważne żeby było niemielone, zmielone się nie nadaje
  • -woda
  • -można pokusić się o dodanie paru kropelek olejku zapachowego


Jak przygotować?
Gdy robię swój żel lniany używam na szklankę wody 2,5 łyżki siemienia lnianego. Siemię wsypuję do zimnej wody i podgrzewam, gotuję około 10 minut. W sumie nigdy nie pilnuję czasu, sprawdzam łyżką gęstość, jeśli zaczyna się trochę zagęszczać przecedzam przez sitko. Żel jest przydatny przez 2 tygodnie i trzeba go przechowywać w lodówce. Z jednej szklanki wody wychodzi za dużo żelu jak na 2 tygodnie stosowania do samej stylizacji, w sumie to będzie zależało jak często myjesz włosy i jak często będziesz na ten żel modelować włosy. Ja przeważnie przygotowuję z jednej szklanki, jeśli mi się kończy termin jego przydatności do użycia to stosuję go po prostu w dużej ilości na włosy pod czepek jako maskę. Spłukuję dużą ilością wody.










Ziarenka należy przecedzić bezpośrednio po zakończeniu gotowania gdy jest gorące, gdy ostygnie zgęstnieje i będzie gotowe do stylizowania włosów.



Jeszcze lekko ciepły przelewam zawsze do małej buteleczki po jakimś kosmetyku, fajnie sprawdzają się także opakowania z pompką, dostępne w Rossmannie.



Jak sprawdza się na włosach?
Zaraz po myciu otrzymuję rewelacyjną objętość, ponieważ żel nie obciąża, daje efekt zmiękczenia i nawilżenia włosów, mniej się puszą.  Ładnie podkreśla skręt nie sklejając włosów. Na moich kręćkach taki efekt nie utrzymuje się długo, następnego dnia są oklapnięte i tracą tą mega objętość.
Żel lniany nie utrwali mocno loków jak ten drogeryjny jednak jest tanią, naturalną i delikatną opcją dla włosów bez chemii. Nie skleja jak żele sklepowe.
Można go używać również na suche włosy w celu "reanimacji" loków. Efekt jest dużo słabszy niż przy użyciu na włosy mokre ale fryzurę czasami odświeżam i da się wyjść do ludzi ;)

Dobrą metodą jest mieszanie żelu lnianego z maską lub odżywką do włosów. Efekt ujarzmionych włosów murowany! Oczywiście trzymamy mieszankę chociaż 15- 20 min pod czepkiem po czym dokładnie spłukujemy. Z tej metody powinny być zadowolone posiadaczki włosów prostych.

Pięknie utrwala, mogę na niego liczyć nawet na większe wyjścia.




Moje efekty:

włosy stylizowane na wesele żelem lnianym, użyłam odżywki Fructis Mega Objętość i odżywki bez spłukiwania Mrs Potter's przeciw wypadaniu z imbirem 



 tu przy użyciu balsamu Babuszki Agaffi na ziołowym propolisie, b/s również ten sam Potter's 



Lubię żel lniany ale kupuję także te drogeryjne, jeden drugiego nie zastąpi, każdy z nich ma swoje plusy :))

środa, 21 sierpnia 2013

Lovely Maximizer, tusz pogrubiający rzęsy


Lubię takie szczoteczki :) Gęsto rozstawione włoski zawsze ładnie rozdzielają moje rzęsy.
Tradycyjna, ze zwężoną końcówką, łatwo miziać nią rzęsy na dolnej powiece lub wyciągać te najkrótsze na górnej. Konsystencję ma dość gęstą ale nie glutowatą, nie jest rzadki dzięki czemu nie skleja rzęs. Taka konsystencja pozwala na uzyskanie objętości.
Tradycyjne szczoteczki dobrze się u mnie sprawdzają, ta bardzo podobna jest do tuszu Essence lub Max Factor 2000 Calorie.





Efekt?
Ładnie pogrubia rzęsy, nie tworzy grudek i nie osypuje się w ciągu dnia. Tusz bardzo łatwo rozpuszcza się płynem micelarnym bez pocierania oczu. Obecnie używam L'oreal.