piątek, 31 maja 2013

Majowe zużycia i buble z L'occitane

W tym miesiącu nie obijałam się ale nie wykończyłam dużo pielęgnacji, jak zwykle najwięcej pustych opakowań po kosmetykach do włosów, tego zdecydowanie wychodzi mi najwięcej. Będzie także mała recenzja próbek firmy L'occitane, postanowiłam, że wypowiem się po zużyciu.


Isana Med balsam do ciała
Polubiłam go za właściwości, wchłania się wolno i jest wiele balsamów łatwiej wcierających się ale nie ma tak szybko widocznych efektów, polecam spróbować posiadaczkom skóry bardzo suchej, balsam wspaniale koi, u mnie był numerem jeden po goleniu nóg.

Be Beauty zmywacz do paznokci
To moje już 3 opakowanie, na pewno doczeka się recenzji, skuteczny, szybko rozpuszcza lakiery nie wysuszając nadmiernie skórek, bardzo na to zwracam uwagę. Pompka jest bardzo wygodna tylko okropnie z niej strzela, mimo to lubię ten produkt.

Krynickie Spa krem borowinowy
Dostałam go w prezencie, był bardzo wydajny dzięki rzadkiej, wodnistej konsystencji, która ładnie się wchłaniała. Krem stosowałam tylko na noc, na dzień pod makijaż używam La Roche Posay emulsji do twarzy, krem który nie ma filtra pozostawiam sobie na noc. Dobrze nawilżał, nie zapychał porów,przeciętny i w składzie nie ma fajerwerków więc już po niego nie sięgnę.

Joanna kokosowy żel pod prysznic
Były w Biedronce te żele za niewielką cenę, kupiłam 2 zapachy: waniliowy i właśnie ten kokosowy. Waniliowy był fajniejszy częściej używałam i nie mam już butelki, powędrowała do kosza. Oba pachną słodko i przyjemnie, jeśli spotkam gdzieś w drogerii to jeszcze kupię.

Babydream Pflegeol olejek dla dzieci
Doby składowo, spisuje się do olejowania włosów lub zamiast oliwki zaraz po myciu. Wcierać najlepiej w mokre ciało  delikatnie osuszyć ręcznikiem. Zużyłam do włosów, do ciała mam ulubieńca w wersji różowej dla mam, tamta pachnie o wiele lepiej :)

Sok z aloesu
Niezastąpiony do włosów, dodaję do odżywek i masek, raczej takich gęstszych bo rozcieńcza konsystencję.
Robię z niego nawilżające psikadła do reanimowania fal, do nawilżania. Wcieram w suchą skórę głowy, końcówki itd. Tą buteleczkę kupiłam w sklepie zielarskim, 500 ml kosztuje 25 zł. Wystarcza na 2- 3 miesiące, to zależy od potrzeb włosów.




Facelle płyn do higieny intymnej
Spisuje się świetnie, jest bardzo łagodny, delikatnie pachnący. Nie zawiera SLES. Próbowałam nim myć włosy i twarz, daje radę. Polecam, dziś kupiłam kolejną butelkę. Płyn zyskuje coraz większą popularność i obawiam się że podrożeje jak większość polecanych kosmetyków z Rossmanna. Podrożał sporo puder Synergen, pamiętam jak 2 lata temu kupowałam go za 7 zł, teraz kosztuje 10 zł.

Schauma odżywka zwiększająca objętość
Robiłam recenzję razem ze zdjęciami włosów, porównywałam ją do odżywki krem i olejek, tamtą już dawno zużyłam nie mam opakowania. Ta jest dużo lepsza, w ogólnie nie obciąża, dodaje miękkości włosom.

Mrs Potter's odżywka z imbirem expresowa 
Pisałam już wiele razy że są faje do poprawiania loków na drugi lub trzeci dzień. Nie mają silikonów w składzie, nie obciążają i nie sklejają włosów.

Fm perfumy nr 351 odpowiednik Burberry Body.
Piękne, trwałe i w sam raz na dzień. Nuty zapachowe: absynt, ambra, drzewo sandałowe, frezje, brzoskwinia. Lubię perfumy z tej firmy, ogromny wybór zapachów i większość długo się utrzymuje.

Natei szampon ogórkowy
Ma świeży zapach, mocno się pieni, może być do oczyszczania włosów raz na jakiś czas.

Rosa Fiori 
To zapach z Biedronki, capnęłam w ostatniej chwili czekając w kolejce, podobał mi się zapach od pierwszego powąchania, jest delikatny i pudrowy.


Na koniec L'occitane 
Zacznę od bubla. Miałam wielkie oczekiwania ale bardzo się zawiodłam na kremie do twarzy. Po tygodniu używania zapchał mi pory, miałam wysyp bardzo brzydkiej drobnej kaszki. Krem Immortelle  jest bardzo drogi 50 ml kosztuje 210 zł a jest beznadziejny. Tworzy na skórze gruby film, mam wrażenie że skóra nie może pod ni oddychać. Rano gdy myłam twarz czułam że ta warstwa się zmywa. Zużyłam go pod oczy, starczył mi na ponad miesiąc stosowania i nie zauważyłam jakiś szczególnych zmian. Już wolę kremy Ziaja za 10 zł przynajmniej nic mi po nich nie wyskakuje.
Żel do mycia ciała sprawdził się jak każdy inny, przyjemny limonkowy zapach uprzyjemnia kąpiel, prysznic czy co tam chcecie :) zdecydowanie nie wart 59 zł, tyle za żel nie zapłacę.
Próbka perfum Pivoine Flora starczyła mi na tydzień, zapach jest ładny, kwiatowy, wiosenny ale bardzo nietrwały, po godzinie już nic nie czułam, na pewno nie kupiłabym dużego flakonu. Ceny perfum utrzymują się w cenie 200 zł i wg mnie to gruba przesada. Wolę kupić FM, przynajmniej czuję je na skórze parę godzin i kosztują 50 zł. Ba! Perfumy Avon są nawet lepsze.
Mydło w kostce zużyłam jak każde inne, nawet goliłam na nie nogi :) Również wg mnie nie warte 17 zł, mam w Rossamnnie Alterrę, Isana Med, lub chociażby nasz polski Biały Jeleń.
Na koniec perełka, krem do rąk jest rewelacyjny. Piękny zapach, jakby był perfumowany, długo trzyma się na skórze, wygładza dłonie i świetnie je nawilża, zostawia nietłusty, przyjemny, ochronny film. Używałam go tylko na noc, starczył mi na tydzień, dokładnie 7 razy posmarowałam nim dłonie, bardzo mi odpowiada tylko mógłby być tańszy, cena to 29 zł.

Podsumowując:
Cieszę się, że mogłam wypróbować tzw bestsellery tej firmy. Niestety dla mnie hitem okazał się tylko jeden produkt. Moim zdaniem ceny są wygórowane. Produkty mają piękne zapachy i ładne opakowania ale ja nie kupuję po to, żeby na nie patrzeć. Oceniam pod względem działania i składu, którym niestety firma nie błysnęła jak na taką cenę.

Kolejny raz przekonałam się, że drogi kosmetyk ma przeważnie ładny zapach, eleganckie opakowanie, zajebisty marketing, piękne bilbordy, znane twarze i masę próbek do rozdania za które niestety płacimy MY KLIENTKI.

I dostajesz za 200 zł rozleklamowane dziadostwo w pięknym opakowaniu. Tak przejechałam się na tuszu Dior. Od tamtej pory nie chcę słyszeć o tuszu droższym niż 30 zł. Cienie Chanel mojej mamy też są słabe, pigmentacja nie powala, lepsze cienie robi Inglot.  Drogie muszą być bo przecież używają tego "gwiazdy", poza tym kampanie z nimi firmę słono kosztują :)

To jest moje zdanie i możesz się z nim nie zgadzać, wysokopółkowce mnie nie przyciągają, nie mam parcia, szkoda mi kasy bo nie mam pozytywnych doświadczeń,  wolę wczasy pod palmami :)) Kremom po 200 zł które nie działają mówię stanowczo nie.










czwartek, 30 maja 2013

Dzienny pastelowy

Ostatnio często nosiłam taki makijaż, delikatny cień na całej powiece w kolorze pudrowego różu i odrobinę cienia brązowego pomieszanego z brudnym fioletem tylko w załamaniu.









Do makijażu użyłam:
podkładu Mac Pro Longwear
pudru sypkiego Inglot
różu Mac Dainty

Oczy:
 tusz Wibo Dolls Lash
baza pod cienie Inglot
na całej ruchomej powiece cień My Secret matowy 512
załamanie powieki: pomieszałam dwa cienie Inglot brąz 457 i brudny fiolet 459
wzdłużl linii rzęs kredka Avon supershock delikatnie roztarta

Usta:
błyszczyk Wibo lip sensation 01


środa, 29 maja 2013

Isana Med mleczko do skóry suchej i Isana Creme Lotion balsam z olejkiem arganowym

To moje dwa ulubione balsamy w maju, oprócz masła kakaowego, które też na zmianę z nimi używam. Muszę zmieniać aby zapach mi się nie znudził, kremowanie ciała jest o wiele przyjemniejsze jeśli nos nie zdąży przyzwyczaić się do zapachu lub go znienawidzić ;))
Mając otwarte 2- 3 balsamy spokojnie zdążam zużyć je na czas, balsamów używam codziennie. Są wyjątki, czasami mi się mocno nie chce, wtedy dobrym rozwiązaniem jest oliwka dla dzieci, olejek. 





Seria Isana Med coraz bardziej mnie przekonuje. Nigdy nie sięgałam po tą rossmannową serię, przeważnie wrzucałam do koszyka kosmetyki Isany. Balsam kupiłam odruchowo, była promocja zapłaciłam za niego tylko 4 zł. W zasadzie ta seria nie jest droga, cena tych produktów nie przekracza 10 zł. 
Tani ale kapitalny!



Lubi go mój facet... 
Jestem z niego niesamowicie zadowolona, w sumie to byłam bo w butelce już nic nie ma. 
Używał go nawet mój partner i chce kolejną butelkę. On nie smaruje całego ciała i nawet nie liczę na to, że zacznie, w pielęgnacji wystarcza mu coś do golenia, żel do mycia ciała (koniecznie intensywnie pachnący), balsam po goleniu,szampon i krem do twarzy. Po balsam zaczął sięgać całkiem niedawno, smaruje tylko ręce ale dobre i to :P Coraz bardziej przekonuje się do kremowania, widzi efekty i polepszenie się stanu skóry. Ma na przedramionach wysypkę w postaci drobniutkiej kaszki, nawilżanie spowodowało, że zniknęła na długi czas. 

Ja go doceniam za delikatność, smarowałam nim nogi po goleniu, przyjemnie łagodzi, uspokaja skórę, świetnie ją nawilża. Balsam jest bardzo gęsty i trochę tępy w rozcieraniu, przyzwyczaiłam się. Zostawia na skórze tłustawy film, trzeba trochę poczekać aby nie był wyczuwalny. Gdy wchłonie się do końca skóra jest zmiękczona, delikatna, pachnąca przez godzinę, hm... czymś aptecznym, nie potrafię określić, ten zapach jest trochę dziwny, dla mnie tak inny i nowy że nie potrafię go opisać, żaden kosmetyk do ciała nie pachniał mi podobnie, jestem pozytywnie zaskoczona.
Poprawia stan wysuszonych łokci, od ćwiczeń zrobiły mi się suche i twarde, zresztą czytam leżąc to nie dziwne, że łokcie cierpią. Poza tym sprawdził się do stóp, po wykremowaniu (jest takie słowo?) ciała, resztki wcierałam w stopy, krem do stóp był mi niepotrzebny. Zgrubienia na stopach odnawiają mi się zaskakująco szybko, cóż poradzić, nie umiem zrezygnować z wysokich butów... 

Myślę że wrócę do niego zimą. 



Polecam używać na noc, na dzień się nie sprawdzi. A tak w ogóle używacie balsamów rano? Ja nigdy, nie mam czasu i ochoty :P 



Isana z olejkiem arganowym to już mleczko łatwe do wcierania, nie jest za gęste ani za rzadkie, błyskawicznie się wchłania, pozostawia skórę pachnącą, przyjemną w dotyku. Zapach piękny, trochę słodki, nie za ciężki, nie ma opcji żeby mi się znudził, dla mnie jest kobiecy i seksowny
Właściwości tego balsamu są słabsze, nawilżenie i stan skóry poprawia się ale na efekty trzeba dłużej poczekać. 




Chyba na balsam z olejkiem arganowym jest teraz promocja, na pewno kupię kolejną butelkę. W cenie regularnej kosztuje w granicach 8 zł. 

Czuję że to będzie hit za jakiś czas :)))




wtorek, 28 maja 2013

Czekoladowa maska do włosów Lorys

Nie mam dostępu do marki Lorys, są dostępne w sieci Auchan, jest tam cała seria ale ja do najbliższego mam około 120 km ;) 2 miesiące temu moja siostra była w pobliżu, nadarzyła się okazja na wypróbowanie maski. Poprosiłam ją tylko o jedną, ponieważ te maski są silikonowe. Nie używam często produktów z silikonami dlatego nie chcę tego dużo bo się zepsują zanim zużyję. Pomyślałam, że jedna na wiosnę mi się przyda i tak trafiła w moje łapki ;)
Zapłaciła za tą maskę chyba około 6 zł. W opakowaniu jest 450 g.





Zapach
Pierwsze skojarzenie jakie mi się nasunęło to budyń, taki w kubeczku z pianką na górze, pachnie też podobnie do budyniu Monte ;))
Delikatny jest, może trochę pachnie białą czekoladą, czuję go na wilgotnych włosach, na suchych już nie.


Skład
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Caramel, Paraffinum Liquidum, Cyclopentiloxano and Dimethiconol and Dimethicone Crosspolymer, Parfum, Hydroxyethyl Urea, Polyquatrenium-7, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben and Propylparaben, Theobroma Cacao, CI 19140 + CI 15510 + CI 42090, Disodium EDTA, Methylisothiazolinone and Methylchloroisothiazolinone, CI 19140, Citric Acid.

Działanie
Dobrze jest do 2 użyć pod rząd. Miałam zamiar jej używać 2 tygodnie żeby ocenić mniej więcej czy coś dobrego zrobi z moimi włosami. Niestety nie da się. Po 3 użyciu miałam puch zamiast fal i strąki na końcówkach. Ogólnie włosy ładnie wyglądają pierwszego dnia po myciu, na drugi dzień skręt mi siada.
Zmiękcza włosy i w zasadzie tyle od niej oczekiwałam. W składzie nie ma  nic ciekawego, na początku dwa składniki kondycjonujące, pojawia się mocznik (podobnie jak gliceryna nawilża ale wysoko w składzie może obciążać), parafina, silikony, które dociążają włosy. Maska służy mi jedynie podczas dużej wilgotności powietrza, ogranicza wtedy puszenie się włosów.
Nie polecam do włosów cienkich, obciąży i wpłynie na szybsze przetłuszczanie się.
W duecie do mycia posłużył mi szampon Alterra lub Ziaja.

Nie zachwyciła mnie, zmiękcza włosy i łatwiej się po niej rozczesują. Nie podoba mi się zwiększający się puch (frizz) z każdym użyciem i to że fale siadają.
Bardzo wydajna i kremowa konsystencja o brązowym zabarwieniu, woda przy spłukiwaniu jest bardzo żółta, nie wpływa na zmianę koloru włosów ale brudzi ręczniki. Włosy odsączałam z wody w bawełnianą męską koszulkę i zawsze zostawały na niej brązowo- żółte plamy :( Nie sprawia problemów przy nakładaniu, nie spływa z włosów pod warunkiem, że będą dobrze odsączone w ręcznik.

Raczej już po nią nie sięgnę, wolę stosować oleje z parafiną przy dużej wilgotności powietrza, lepiej się sprawdzają.
Czytałam sporo pozytywnych recenzji o tych maskach, moim włosom niestety nie "podchodzi" czekoladowa.


poniedziałek, 27 maja 2013

2 Wibo Box

Paczkę przed chwilą dostałam, uśmiech nie schodzi mi z twarzy, to wszystko przez te piaskowce :))))



W paczce znalazłam 3 lakiery piaskowe. Jest także zielona baza i bulion do kawiorowego manicure.
Czerwono-złoty piaskowy nr 1
Zielona baza nr 3
Morski piaskowy nr 3
Żółty piaskowy nr 2
Perły dekoracyjne nr 3



Preparat do zmiękczania skórek, cieszę się bo nie mam
Eliksir z jedwabiem, mleczna odżywka do paznokci.




Tusz Wibo XXL Lash Volume unoszący i pogrubiający rzęsy z cienką i zakrzywioną szczoteczką.




Silikonowa baza pod podkład i podkład dopasowujący się do koloru cery. Matowi nadając satynowe wykończenie.

Wibo Lip Sensation błyszczyki nadające ustom objętość

To seria błyszczyków z kwasem hialuronowym, która ma dawać efekt wygładzonych i jedwabistych ust.

Tak prezentuje się moje 3 kolory 



Trwałość: słaba ze względu na lekką i płynną konsystencję, zupełnie się nie kleją są bardzo aksamitne, u mnie na ustach siedzą na miejscu około godziny. Błyszczyk nie migruje, traci na intensywności.

Efekt?
Optycznie usta wydają się większe ale to nie zasługa kwasu hialuronowego (tak mi się wydaje) tylko ładnego, mokrego połysku, dodatkowo są to kolory transparentne, dają seksowny efekt zarówno samodzielnie jak i na pomadce. Jasne kolory po prostu powiększają, ciemne optycznie zwężają wargi.
Używam ich regularnie już 2 tygodnie, nie odczuwam żadnego wysuszenia ust, lubię za delikatny, kobiecy efekt na ustach, takie mazidła używam do pracy, są nienachalne ale coś tam się dzieje, błysk na ustach moim zdaniem jest subtelny ale i zalotny, dziewczęcy i nieco odmładzający. Nad wygładzeniem ust nawet się nie zastanawiałam, nie będę oceniała pod tym kątem ;) Nie podkreśla suchych skórek na ustach, nadmiar nie zbiera się w kącikach ale lubi wejść w załamania, ale to już sprawa indywidualna, wszystko zależy od wielkości, kształtu i mimiki.

Nie polecam kobietom, dziewczynom lubiącym się w mocnym kolorze na ustach, nie spełni Waszych oczekiwań.
Będzie dobrym rozwiązaniem dla nastolatek lub kobiet ceniących delikatne, rozmyte kolory, fanki efektu nude będą zadowolone :)


Na koniec mała prezentacja (proszę o wyrozumiałość i ocenianie ust a nie oka, zdjęcia robione po pracy, świeżo nie jest ale nie miałam potrzeby się pacykować żeby pokazać kolory błyszczyków).

 Nr 5 to delikatny nude nieco ciepły, odrobinę opalizujący. Podoba mi się bo nie wyglądam w nim trupio ;))

Nr 2 to zdecydowanie różowy kolor, półprzezroczysty, na żywo wygląda lepiej, pogoda nie pozwoliła mi na oddanie idealnego efektu. W rzeczywistości jest o 2 tony bardziej różowy.


Nr 1 jest moim ulubionym, najlepiej podkreśla moją urodę. Na ostatnim zdjęciu najlepiej uchwycił mi się połysk. Wszystkie tak połyskują. Lubię :))))

sobota, 25 maja 2013

Nowości w mojej kosmetyczce

Zacznę od zakupów w Rossmannie, skorzystałam z promocji -40 % na wszystkie kosmetyki do makijażu i do pielęgnacji twarzy. W swojej drogerii dowiedziałam się że promocja trwa do 26 maja, a do 29 maja obowiązuje przecena na wszystkie kosmetyki Wibo i Lovely.



1. Maybelline Affinitone puder do twarzy. Potrzebowałam jakiegoś prasowanego bo mi się skończył Synergen, przy tak dużej obniżce wzięłam sobie na wypróbowanie Affinitone, nigdy go nie miałam, kosztował 12,59.
2. Apocalips Stellar od Rimmel musiałam kupić, pomadka w płynie o niezwykle silnej pigmentacji, zakochałam się w tym kolorze po prezentacji Kleopatre :) Cena 14,39.
3. Róż Astor w trzech paskach w kolorach przyjemnych zgaszonych róży bo nie zapomniałam o mamie :)
Cena 20,99.


4. Kupiłam mój ukochany podkład Astor perfect stay, jest drogi bez promocji kosztuje 50 zł a z obniżką zapłaciłam tylko 29,99.
5. Rimmel Wake Me Up chciałam od dawna, nadarzyła się okazja to się skusiłam cena 23,99.
6. Krem do twarzy Ulga od Ziaji łagodzący podrażnienia i z podobno z fotostabilnymi filtrami, bez olejów mineralnych, barwników, parabenów etc, muszę wypróbować, cena 7,19.
7. Ziaja masło kakaowe bo za 2,19 to żal nie brać, pięknie pachnie, uwielbiam :)





8. Potrzebowałam także jakiś krem pod oczy bo mój żel z Flos Lek sięgnął dna. Padło na Eva Herbal Garden z ekstarktem z ziela świetlika. Kosztował 4,59.
9. Dorzuciłam mydełko pomarańczowe Alterra, pachnie miodzio :) 1,99.



Przyszły do mnie 2 kosmetyki do włosów z firmy Matrix. Dostałam propozycję współpracy ze sklepem fryzjerskim http://www.hairstore.pl/, wybrałam sobie maskę do włosów Moc Olejków Orientalnych i dodatkowo dostałam szampon z tej samej serii, był niespodzianką :)



I na koniec moja wygrana :)))) Mam okazję przetestować dwa kosmetyki rosyjskie również do włosów Babuszki Agafii, mają naturalne składy i bardzo mnie to cieszy. Są to ogromne butle po 600 ml. Kosmetyki wygrałam u Kingi, dziękuję :)


czwartek, 23 maja 2013

Różowy Lovely ze złotymi drobinkami 101

Cieplutki odcień, bardzo wiosenny, pięknie wygląda na paznokciach w słońcu. Delikatny róż z zatopionymi złotymi drobinkami mocno odbija światło a drobinki iskrzą, że hoho ;) Niby to róż ale przez te drobinki wpada trochę w brzoskwinię. 
Nie miałam okazji zrobić zdjęć w słońcu, niestety pogoda się popsuła. 

Krycie: bardzo dobre po 2 warstwach.
Trwałość: 3 dni, potem starły mi się trochę końcówki.
Pędzelek: szeroki, wygodnie wyprowadza się lakier przy skórkach
Cena: niecałe 6 zł za 8 ml. 


tak wygląda jedna warstwa 


po dwóch warstwach 



środa, 22 maja 2013

Cienie w kremie Revlon- bubel miesiąca

Nie mogę przekonać się do cieni  w kremie, wszystkie, które miałam do tej pory na moich oczach się nie trzymały, z tymi wcale nie jest lepiej, Revlon też nie daje rady.
Dam sobie spokój z kupowaniem, nie ma to sensu, moje powieki z cieniami w kremie się nie polubią :\




Skusiłam się na uniwersalne kolory, zresztą lubię brązy i dobrze w nich wyglądam.
Pierwsza próba była w domu i dobrze! Cienie nie trzymały się na powiekach nawet godziny, błyskawicznie zbierają się w załamaniach. Kolejną szansę dostały na bazie pod cienie, znowu dramat, wytrzymały około 3 godziny. Byłam zła, cienie Inglota czy Sleek na bazie pod cienie trzymają mi się cały dzień do demakijażu, nie mam czasu i ochoty w ciągu dnia kontrolować z lusterkiem czy coś nie spływa.

Próbowałam dalej żeby znalezć jakieś zastosowanie dla tych cieni. Postanowiłam ich używać jako bazę po cienie, było lepiej ale trwałość wciąż pozostawiała wiele do życzenia, 5-6 godz trwałości to dla mnie za mało...

Da się ich używać ALE!
Najpierw baza pod cienie, potem Revlon w kremie cienką warstwą  i na nie cienie tradycyjne. Sprawdza się taka potrójna warstwa, nic się nie roluje. Nakładam je palcem bezpośrednio z palety, wtedy nie mam nadmiaru na powiece i ładnie można je rozetrzeć.


w słońcu



Paleta tych cieni sprawdza mi się jedynie w celu podbicia kolorów innych cieni. Samodzielnie nie dają rady a szkoda bo wykończenie i odcienie są bardzo ładne.

Nie polecam, dawno takiego bubla nie miałam.


wtorek, 21 maja 2013

Nowe tusze do rzęs Wibo Dolls Lash/ Lovely False Lashes


Zdjęcia zmniejszone czekają na komputerze od rana więc i recenzja tuszy się pojawi mimo, że jestem już bardzo zmęczona. Wróciłam z zajęć Zumba i wszystko ale to wszystko mnie boli :)
Dobrze! Będą efekty!











Zacznę od tego, który lepiej mi służy.
Pogrubiający tusz Wibo z wąską szczoteczką bardzo przypadł mi do gustu. Lubię wszystkie małe i chude szczoteczki, łatwo manewrować nimi przy małych oczach, oraz wygodnie maluje się rzęsy na dolnej powiece.
Tusz ma nadawać rzęsom objętości.
Pogrubia, obiecany efekt sztucznych rzęs jest możliwy po nałożeniu 2 warstw.
Moje rzęsy są gęste, ale krótkie. Używając tego tuszu otrzymuję efekt pogrubionych i nieposklejanych rzęs, szczoteczka także je nieco wydłuża. Nie robi grudek i nie ma nadmiaru tuszu na szczoteczce, jest na końcu zwężona, to bardzo ułatwia malowanie, można dotrzeć nawet do bardzo krótkich rzęs.
Mała pojemność: 8 g.


jedna warstwa



Tusz Lovely False Lashes też jest pogrubiający i nadający efekt sztucznych rzęs.
Szczotka ma bardzo podobny kształt do Maybelline Colosal i bardzo podobny efekt daje. Zauważyłam, że w miarę używania jest coraz lepszy efekt. Tusz Maybelline pięknie wydłuża i pogrubia jak nieco podeschnie, sądzę, że z tym będzie tak samo.
Efekt jest inny niż przy Wibo, rzęsy są mniej pogrubione i wydaje się ich  mniej. W sumie też go lubię bo nie skleja i nie robi grudek.
Plus za pojemność, tu mamy 11 g.



jedna warstwa


Żaden z nich jak do tej pory mi się nie kruszył, nie rozmazywał podczas upałów.
Oba tusze są tanie i warte uwagi jednak bardziej polecam Wibo Dolls Lash.

Jakie macie doświadczenia z tuszami Wibo, Lovely? 

poniedziałek, 20 maja 2013

Podkład Be Beauty matujący

Podejrzewam, że te podkłady są produkowane przez firmę Lirene, składowo są bardzo podobne, musiałam sprawdzić w drogerii podkłady Lirene City Matt, nie mogłam ich porównać bo sierota nie wzięłam ze sobą Be Beauty ale zapach wydaje mi się taki sam...

Skład Be Beauty 
Aqua, Cyclopentasiloxane, Polymethyl Methacrylate, Cyclohexasiloxiane, Glycerin, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Polyglyceryl-4 Isostearate, Nylon-12, Sodium Chloride, Cera Alba, Magnesium Sulfate, Tocopheryl Acetate, Isopropyl Titanium Trisostearate, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Methylparaben, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Polyaminopropyl Biguanide, Parfum, CI 77891, CI 77492, CI 77491, CI 77499, CI 77489


Skład Lirene City Matt 
Aqua, Cyclomethicone, Polymethyl Methacrylate, Glycerin, Cetyl PEG/PPG-10/1, Dimethicone, Polyglyceryl-4 Isostearate, Nylon-12, Sodium Chloride, Beeswax,
(Cera Alba), Magnesium Sulfate, Tocopheryl Acetate, Isopropyl Titanium, Triisostearate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Parfum, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Hydroxyisohexyl-3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Geraniol, Alpha Isomethyl Ionone, CI 77891, CI 77492, CI 77491 CI 77489  CI 77499

Możecie potwierdzić że są produkowane przez Lirene? kod kreskowy 5900717896215






Wypowiem się na temat najjaśniejszego odcienia 01 piaskowy

Podkład matowi skórę, szybko zastyga na twarzy zaraz po nałożeniu, cera się nie świeci i nie jest lepka w dotyku, wystarczy lekka mgiełka pudru sypkiego do utrwalenia. Nakładam go gąbeczką do podkładu wtedy uzyskuję w miarę dobre krycie. Wyrównuje koloryt i zakrywa wszelkie zaczerwienienia. Na pewno nie zakryje wyprysków. Nie tworzy maski, ma konsystencję podkładów nawilżających, stapia się z cerą. Współpracuje z kremami z filtrem, ale im tłustszy krem tym podkład szybciej się ściera.





Trwałość:
U mnie słabo, podczas ciepłych dni. Czasami znikał w okolicach nosa ale na szczęście się nie waży. Błyskawicznie brakuje go w okolicy gdzie opierają się okulary. 
Najlepiej służył mi na początku wiosny kiedy temperatury nie przekraczały 20 stopni. Trzymał się przez 8-9 godz. 
Nie ciemnieje na twarzy, nie zapycha mi porów i  dobrze się miesza z większością podkładów. Lubię go pomieszać z czymś bardziej kryjącym, wtedy mam aksamitną konsystencję i lepszą trwałość. 

Myślę że nastolatki i kobiety bez większych problemów z cerą będą zadowolone. Pamiętam, że jak byłam nastolatką podkłady Lirene mi bardzo dobrze służyły, ten jest podobny :)
Na co dzień go używam ale nie odważę się, dać mu szansę np na imprezie. Nie da sobie rady. 

30 ml kosztuje w Biedronce 10 zł.